21 Cze 2012, Czw 7:18, PID: 305417
Stachv napisał(a):DuchSmolenska napisał(a):No to teraz powiedzcie dlaczego chcecie mieć dzieci.nie wiem jak u innych ale ja to po prostu czuję. Taką jakby misję do spełnienia. Poza tym tak jest czlowiek gentycznie zaprogramowany, aby sie rozmnażać. Więc właściwie to ja powinienem zapytać dlaczego ktoś nie chce mieć dzieci.
Poza tym mi w kazdym razie nadawałoby to wiekszy sens życiu. Jakiś cel, spełnienie. Poczucie bycia potrzebnym. A nie tylko takie samotne wegetowanie... To jest własnie dla mnie przerażająca koncepcja. No dobra małżeństwo to już niby nie samotność ale czy faktycznie fajnie byłoby całe życie się miłować z tą swoją zoną/mężem spelniać jakieś wspólne cele z dala od problemów z bachorami. Ale co w wieku 40 lat? Jak już by się wszystko co miało stać to się stanie? Można niby dalej szaleć, ale co np w wieku 60 lat? Zadnej rodziny, znajomi powymierają. Nie wiem. Niby żadnych problemów, ale co to za życie? Znajomi raz są raz ich nie ma, a rodzina jest w każdym bądź razie bardziej przywiązana. Co jak już tej rodziny nie będzie?
Jasne że dzieciak to nie jest sielanka tylko mordercza próba wytrzymałości, ale czy nie jest tak że im bardziej człowiek się poświęci, tym lepiej smakuje zwycięstwo?(w tym wypadku dobrze wychowany człowiek)
Co wy się tak panicznie boicie że wychowacie potomków na fobików, przecież fobia społeczna to nie jest jakiś AIDS żeby to przenosić w genach... Ja bym nawet brał to jako lekarstwo na fobię.. W końcu trzeba dawać dobry przykład.
U niektórych ten gen się po prostu nie aktywuje. Ja tam na przykład nie chciał bym mieć fobika, to nie jest to dziecku może się przydarzyć najgorszego ale w pewnym sensie zależnie od stopnia fobii to jest męka. Jak sobie pomyśle że najpierw ja miałem fobie ( zakładam że , żeby mieć dziecko to powinno się z tej fobii wyleczyć ale przynajmniej ograniczyć ją do minimum) później znowu moje dziecko czy dzieci, masakra. Chyba by mi serce pękło.
Ja tam nie czuję jakiejś takiej wewnętrznej potrzeby, misji, nie mam takiego myślenia, no ale w końcu jestem dziwny.
Tak też się boję że włożę dużo wysiłku w wychowanie jak moi rodzice a i tak wyjdzie zonk tak jak było ze mną. Później obwinianie się, zastanawianie się gdzie został popełniony błąd, kłótnie, nieprzespane noce, tak mieli moi rodzice. Pewnie jakieś też poczucie rozczarowania, zazdrość że innym się udało wychować normalnych ludzi.