02 Wrz 2010, Czw 19:04, PID: 220993
Mam tak czasami że jak idę ulicą to mi się czasem banan pojawia.Zwłaszcza jak sobie coś śmiesznego pomyślę.Czasem mam tak że chodzę wnerwiony to cały czas skrzywiony.Wtedy mam kontrolę i nawet jak mnie coś rozbawi to delikatnie uniosę jeden kącik ust.I mogę odrazu mieć już normalny wyraz twarzy.A czasem tak że czuję coś takiego że mi się śmiać chcę.Jak już nie mogę tego opanować to idę z takim delikatnym uśmiechem.to jakoś tak działa że pomyślisz sobie żeby się nie śmiać to właśnie na przekór gęba sama będzie się wykrzywiać w banana. Jak ktoś coś mówił smutnego to też miałem taką myśl żeby tylko się nie śmiać. Raczej się udawało bo starałem się włączyć jakieś współczucie do tego.Czasem tylko gębę zasłaniałem.Dobrze jest wtedy nagle przerwać i coś od siebie powiedzieć żeby przerwać tą falę. Teraz jedynie pojawia się uśmiech. Już nie wybucham śmiechem czy coś takiego.Najgorzej było w liceum.Ale to sami z kolegą wymyślaliśmy bzdury a potem się trząsłem ze śmiechu prawie pod ławką.