05 Cze 2008, Czw 19:43, PID: 26111
Hmm... a ja lubię się śmiać z siebie... ze swoich głupkowatych myśli... hmm... Czasami zachowuję się jak błazen i nie przeszkadza mi to, ze zwracam na siebie uwagę ludzi... jeszcze bardziej jest wtedy do śmiechu... ale warunek jest taki, ze muszę być z kimś, kogo dobrze znam... i z kim czuję się bezpiecznie. A kiedy jestem sama to czasami zdarzy mi się uśmiechać do siebie (tylko uśmiechnąć), jak mam dobry humor... ale takie sytuacje należą do rzadkości...
Jednego dnia miałam przypływ swojego specyficznego humoru i wyszłam na dwór w karniszu (od starej i wysokiej lampy) na głowie... Karnisz zakrywał mi całe ramiona i nie było widać twarzy, natomiast ja widziałam ludzi przez materiał... to wtedy praktycznie co chwilę wybuchałam śmiechem zwłaszcza kiedy mijałam ludzi, słyszałam ich zabawne komentarze.... itd.. Strasznie stresujące to było, ale dosyć fajne doświadczenie... zwłaszcza ze byłam w innym mieście i do tego nikt nie mógł mnie rozpoznać.
Przez te głupawki zauważyłam, że niektórzy ludzie (Ci którzy znają mnie naprawdę) traktują mnie jak takiego niesfornego dzieciaszka... trochę szalonego.. pogubionego... ale... kochanego...
Jednego dnia miałam przypływ swojego specyficznego humoru i wyszłam na dwór w karniszu (od starej i wysokiej lampy) na głowie... Karnisz zakrywał mi całe ramiona i nie było widać twarzy, natomiast ja widziałam ludzi przez materiał... to wtedy praktycznie co chwilę wybuchałam śmiechem zwłaszcza kiedy mijałam ludzi, słyszałam ich zabawne komentarze.... itd.. Strasznie stresujące to było, ale dosyć fajne doświadczenie... zwłaszcza ze byłam w innym mieście i do tego nikt nie mógł mnie rozpoznać.
Przez te głupawki zauważyłam, że niektórzy ludzie (Ci którzy znają mnie naprawdę) traktują mnie jak takiego niesfornego dzieciaszka... trochę szalonego.. pogubionego... ale... kochanego...