22 Sie 2011, Pon 10:48, PID: 268400
Gdyby nikt mi mnie nie gonił to pewnie kiblował bym tak długo jak się da. Gdyby wszystkie moje okresy kiblowania w domu posklejać do kupy to kilka lat by z tego wyszło ... . Najdłużej ciągiem - gdzieś koło roku, poza tym takie nieregularne raz coś robię ... po pół roku przerwa, potem znowu coś tam, po kilku miesiącach przerwa (np. kończy się dorywcza robota) . Na dzień dzisiejszy dobijam do 8 miesięcy nicnierobienia (nie no coś tam próbowałem załatwić, może bez wielkiej determinacji, ale zawsze)