27 Sie 2012, Pon 11:46, PID: 313904
Gratuluję wszystkim sukcesów . Mi na dzień dzisiejszy ciężko jest stwierdzić ile rządzi mną fobia, a na ile to zwyczajny, bardzo poważny brak niepewności. W każdym razie mam za sobą pewne doświadczenia:
1.Wyszłam prawie przed miesiącem pomachać pielgrzymce z balkonu i nie czułam się już tak zaszczycona jak przed rokiem, gdy ludzie mi odmachiwali.
2.Dzisiaj poszłam sama do fryzjera. Dzień przed tym, przed snem zwizualizowałam to sobie pomyślnie, że normalnie wejdę, zapytam czy można ściąć włosy, później poczekam na kanapie w towarzystwie miłych ludzi a na koniec pani fryzjerka poprosi mnie do fotela jak zwyczajną klientkę i będzie mnie pytać czy nie szkoda mi obciąć moich długich, gęstych włosów. I że będę sobie siedziała ze stoickim spokojem.I co? Właśnie tak się stało, zgodnie z moim pozytywnym nastawieniem. Nigdy wcześniej nie byłam sama u fryzjera, zawsze akurat w towarzystwie mamy i sióstr, które też ścinały włosy. I miałam straszny kompleks niższości, że nie załatwiam sama takich życiowych spraw, że nie mam za bardzo ku temu okazji. Gdy wychodziłam byłam podbudowana wprawdzie z jednym ale...ale byłam.
3.Dziś byłam też u fotografa (próba samobójcza nr2, żartuję).Tu nie byłam do końca dobrej myśli, wobec czego było dwojako. Troszkę byłam niespokojna podczas robienia zdjęć i...zaliczyłam małą gafę chwilę potem co według "normalnych" może wcale nią nie jest. No ale ważne, że poszłam .
4.Przypomniało mi się jak na koniec roku szkolnego wszyscy, którzy mieli jakiś "talent" wychodzili na środek na scenę i stawali przodem do wszystkich. Zrobiłam z tego naturalnę rzecz, rozsądek zwyciężył i...wytrwałam :-)
Na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy. A z tym telefonem to też coś mam. Ten natarczywy dźwięk źle na mnie działa. Nie boję się dzwonić do kogoś czy coś, ale jak tak w sumie pomyśleć kiedy ostatnio odebrałam telefon to......................................................................................................
I chyba przyznam, że jakoś się ku temu nie palę .
1.Wyszłam prawie przed miesiącem pomachać pielgrzymce z balkonu i nie czułam się już tak zaszczycona jak przed rokiem, gdy ludzie mi odmachiwali.
2.Dzisiaj poszłam sama do fryzjera. Dzień przed tym, przed snem zwizualizowałam to sobie pomyślnie, że normalnie wejdę, zapytam czy można ściąć włosy, później poczekam na kanapie w towarzystwie miłych ludzi a na koniec pani fryzjerka poprosi mnie do fotela jak zwyczajną klientkę i będzie mnie pytać czy nie szkoda mi obciąć moich długich, gęstych włosów. I że będę sobie siedziała ze stoickim spokojem.I co? Właśnie tak się stało, zgodnie z moim pozytywnym nastawieniem. Nigdy wcześniej nie byłam sama u fryzjera, zawsze akurat w towarzystwie mamy i sióstr, które też ścinały włosy. I miałam straszny kompleks niższości, że nie załatwiam sama takich życiowych spraw, że nie mam za bardzo ku temu okazji. Gdy wychodziłam byłam podbudowana wprawdzie z jednym ale...ale byłam.
3.Dziś byłam też u fotografa (próba samobójcza nr2, żartuję).Tu nie byłam do końca dobrej myśli, wobec czego było dwojako. Troszkę byłam niespokojna podczas robienia zdjęć i...zaliczyłam małą gafę chwilę potem co według "normalnych" może wcale nią nie jest. No ale ważne, że poszłam .
4.Przypomniało mi się jak na koniec roku szkolnego wszyscy, którzy mieli jakiś "talent" wychodzili na środek na scenę i stawali przodem do wszystkich. Zrobiłam z tego naturalnę rzecz, rozsądek zwyciężył i...wytrwałam :-)
Na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy. A z tym telefonem to też coś mam. Ten natarczywy dźwięk źle na mnie działa. Nie boję się dzwonić do kogoś czy coś, ale jak tak w sumie pomyśleć kiedy ostatnio odebrałam telefon to......................................................................................................
I chyba przyznam, że jakoś się ku temu nie palę .