24 Cze 2017, Sob 22:02, PID: 705507
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Cze 2017, Sob 22:15 przez Polishpug.)
We wrześniu 2016 dołączyłam do szkolnej grupy teatru improwizacji, bo koleżanka powiedziała, że pomogło jej się to otworzyć. Na początku było trudno, bo 'rozgrzewki' wymagały robienia dość dziwnych, głośnych rzeczy, ale z czasem zaczęłam się ośmielać i tak jakoś wyszło, że w lutym wystąpiłam wraz z grupą przed sporą ilością uczniów ze szkoły. Wystarczającą nagrodą byłoby zadowolenie z siebie wywołane pokonaniem jednego z największych moich lęków, ale dowiedziałam się wtedy też jaką świetną mam klasę. Ogółem to ci ludzie wiedzą, że 'coś jest ze mną nie tak', żadnych szczegółów jednak nie znają, i po występie większość z nich podchodziła do mnie i mówiła, że świetnie mi poszło, że byłam śmieszna. I nie wiem, na ile było to prawdą, ale mimo wszystko był to jeden z najszczęśliwszych dni w moim dotychczasowym życiu.
Chociaż dezorientuje to bliskich, bo z kontaktem z innymi osobnikami gatunku ludzkiego ciągle mam problem, ale tego chyba nigdy nie zrozumieją.
Drugim sukcesem było zapytanie osoby, która mi się podoba, czy się ze mną nie umówi. Zostałam odrzucona, co trochę bolało, ale niemniej jednak mega szczęśliwa, bo jeszcze rano tego samego dnia myślałam, że tego nie zrobię.
Chociaż dezorientuje to bliskich, bo z kontaktem z innymi osobnikami gatunku ludzkiego ciągle mam problem, ale tego chyba nigdy nie zrozumieją.
Drugim sukcesem było zapytanie osoby, która mi się podoba, czy się ze mną nie umówi. Zostałam odrzucona, co trochę bolało, ale niemniej jednak mega szczęśliwa, bo jeszcze rano tego samego dnia myślałam, że tego nie zrobię.