16 Gru 2011, Pią 21:15, PID: 283997
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Gru 2011, Pią 22:02 przez BlankAvatar.)
juz pisalem o tym wczesniej na przykladzie szczurow. tyle, ze zostalo to skwitowane slowami 'ale to nie jest takie proste' .
probuje tutaj wykazac na czym polegaja bledy logiczne w postrzeganiu rzeczywistosci typowe dla zaburzen lekowych czy depresyjnych. sam doskonale je rozumiem, bo przeciez cierpie z tego samego powodu. jednak wciaz widac ten beznadziejny opor. to jest troche jak syzyfowa praca.
bez zmiany myslenia nigdy nie wyjdziecie z fobii spolecznej. zmiana postrzegania i w koncu poprawa funkcjonowania w spoleczenstwie, wymaga jednak pracy. to jest ciezkie, bo lek, depresja czesto powraca. robisz dwa kroki w przod i zaraz jeden w tyl. czasem stoisz w miejscu przez dlugi czas. ale tak wyglada rzeczywistosc wychodzenia z tego shitu
bez tego, mozecie byc pewni, ze wciaz bedziecie tkwic w tym syfie i tyle. nawet najlepszy terapeuta (niezaleznie od nurtu) powie wam, ze nie ma magicznej pigulki - trzeba samemu chciec.
przeszkadzac wam w wyjsciu z fobii moze pewien paradoks., ktory powoduje frustracje. sami go dostrzegacie, gdy mowicie: 'niby macie racje, ale to nie jest takie proste'. mechanizmy dzialania fobii sa raczej proste. nie trzeba byc specialista, zeby nauczyc sie je dostrzegac. problem pojawia sie, gdy trzeba te mechanizmy pokonac, pozbyc sie ich. tak, tu potrzebna jest praca. ale to sie da zrobic. fobia spoleczna, to nie jakas tajemnicza klatwa vodoo, ktorej nikt nie rozumie. to sie leczy - ludzie wychodza z tego.
zamiast szukac kolejnych wymowek i przeszkod, lepiej pomyslcie jak cholernie fajnie byloby w koncu poczuc sie szczesliwym.
probuje tutaj wykazac na czym polegaja bledy logiczne w postrzeganiu rzeczywistosci typowe dla zaburzen lekowych czy depresyjnych. sam doskonale je rozumiem, bo przeciez cierpie z tego samego powodu. jednak wciaz widac ten beznadziejny opor. to jest troche jak syzyfowa praca.
bez zmiany myslenia nigdy nie wyjdziecie z fobii spolecznej. zmiana postrzegania i w koncu poprawa funkcjonowania w spoleczenstwie, wymaga jednak pracy. to jest ciezkie, bo lek, depresja czesto powraca. robisz dwa kroki w przod i zaraz jeden w tyl. czasem stoisz w miejscu przez dlugi czas. ale tak wyglada rzeczywistosc wychodzenia z tego shitu
bez tego, mozecie byc pewni, ze wciaz bedziecie tkwic w tym syfie i tyle. nawet najlepszy terapeuta (niezaleznie od nurtu) powie wam, ze nie ma magicznej pigulki - trzeba samemu chciec.
przeszkadzac wam w wyjsciu z fobii moze pewien paradoks., ktory powoduje frustracje. sami go dostrzegacie, gdy mowicie: 'niby macie racje, ale to nie jest takie proste'. mechanizmy dzialania fobii sa raczej proste. nie trzeba byc specialista, zeby nauczyc sie je dostrzegac. problem pojawia sie, gdy trzeba te mechanizmy pokonac, pozbyc sie ich. tak, tu potrzebna jest praca. ale to sie da zrobic. fobia spoleczna, to nie jakas tajemnicza klatwa vodoo, ktorej nikt nie rozumie. to sie leczy - ludzie wychodza z tego.
zamiast szukac kolejnych wymowek i przeszkod, lepiej pomyslcie jak cholernie fajnie byloby w koncu poczuc sie szczesliwym.