10 Sty 2012, Wto 22:31, PID: 288296
ja byłem w strasznym dołku z 3 lata temu. wg skali lebowitza miałem ponad 100 punktów. ogólnie przez pół roku na uczelni miałem nie tylko fobię społeczną ale i GAD (generalized anxiety disorder). cały czas zestresowany. potem znalazłem terapię richardsa, znaczne polepszenie (niech Bóg tego pana błogosławi), ale czułem, że mam jeszcze sporo problemów, że nie funkcjonuję jakbym chciał. poszedłem do psychiatry 2 miesiące temu, stwierdzono fobię społeczną i dostałem lek typu SSRI (jego działanie takie, że chyba jestem bardziej socjalny, ale nie czuję, żeby poziom stresu w nerwowych sytuacjach zmalał znacząco). wcześniej się nie odważyłem pójść, moja fobia była zbyt duża... poszedłem bo czułem, że robię za mały progres, niby mam trochę znajomych, na przerwach między zajęciami sporo gadam, ale np. gdy zacznie mi zależeć na jakiejś dziewczynie to nie potrafię przejść na kolejny etap znajomości, za bardzo mi zależy. no i ciągle większe grupy sprawiają, że zamykam się w sobie.
po prostu wierzyłem (i dalej wierzę), że moje życie może zmienić się na lepsze dzięki tej wizycie.
po prostu wierzyłem (i dalej wierzę), że moje życie może zmienić się na lepsze dzięki tej wizycie.