31 Sty 2012, Wto 16:54, PID: 290805
Doskonale pamiętam ten problem ze szkoły. Sprawdzanie listy zawsze było dla mnie stresujące. Miałem to szczęście, że zawsze byłem gdzieś na szarym końcu listy i zanim nauczycielka przeszła przez te 20-30 parę osób, to ja zdążyłem wziąć kilka głębszych wdechów, przełknąć wszystko co miałem do przełknięcia, jak miałem pod ręką picie to popijałem, niczym kurde jakiś prezydent przed przemówieniem do całego narodu, by oczyścić gardło, jeszcze do tego jakieś chrząknięcie, żeby broń panie boże się nie okazało, że mam jakąś chrypkę albo coś, a już o zająknięciu żadnym nie było mowy, bo bym się chyba rozpalił jak żarówka ze wstydu. I wszystko to po to, by wypowiedzieć jedno głupie "jestem" lub "obecny", o zgrozo...