19 Lip 2012, Czw 21:52, PID: 309492
Pierwszy pocałunek - samo z siebie ale nie wspominam tego dobrze, bo mój były mimo że był nieprzeciętny, slinił się jak pies na kości, ale po jakims czasie bylo lepiej ale nie perfekcyjne. Potem po dość niedługim czasie nasze drogi się rozeszły, a ja miesiąc później znalazłam sobie nowego (wiem że jak na aspołeczną osobę może to się wydać dziwne ale tak po prostu wyszło) ale on nie całował, tylko jak ktoś napisał wcześniej - wkładał język do gęby i robił kółeczka, a język miał jak papier ścierny... Nie przetrwało to dłużej niż tydzień, z obydwoma dzieliło mnie sporo kilometrów więc na towarzystwo nie narzekałam. Ale najpiękniejszy pocałunek wspominam znakomicie, bo był najpiękniejszy, subtelny, delikatny, nametny zarazem