19 Paź 2012, Pią 8:30, PID: 321426
Blank
nie byłabym taka pewna, że monogamia jest uwarunkowana ewolucyjnie... obiło mi się o uszy na studiach, że pewne małpy są bardziej monogamiczne niż my, a o skłonności do monogamii z biologicznego punktu widzenia przesądza wielkość jąder w stosunku do reszty ciała (zasada: większe jądra=większa monogamiczność tego gatunku); ludzki samiec wypada tu dość blado (sorry, chłopy ) i dlatego ewolucjoniści stawiają to za 'silny argument za względnie poligamiczną naturą człowieka'.
Zapewne monogamia ma duży sens w ujęciu społecznym, wiele upraszcza (choć pewnie do wszystkiego można by się było przyzwyczaić nawet, gdyby świat był inaczej urządzony) i może jest ekonomiczniejsza.
I tak dużą rolę w rozwoju (nawet ewolucyjnym) gra kultura w jakiej wyrastamy i religia (która bywa hamulcem naturalnego rozwoju).
Atumn
to trochę inaczej wychodzi w tym syndromie Madonny i ladacznicy;
znalazłam w artykule, który opisze to lepiej niż ja:
"Madonna to święta matka, dziewica, której seks nie sprawia przyjemności. Dla mężczyzny może być partnerką w życiu publicznym, której ofiaruje swoje nazwisko, status społeczny, oddaje pod opiekę dom, dzieci. Seksualne spełnienie mężczyzna (...) może osiągnąć jedynie z Magdaleną - kobietą zepsutą, kusicielką, zawsze gorącą i łatwą. To na jej temat miewa erotyczne fantazje, bywa, że wynagradza ja pieniędzmi, jednak niczym ponadto."
"... mężczyzna chce, aby jego partnerka była albo pasywna albo aktywna seksualnie, nigdy jedno i drugie na raz. - W jego podświadomości jest świętą lub dziwką i nie może wykraczać poza swoją rolę (...)
Jeśli mężczyzna traktuje kobietę jako Madonnę, czuje się przerażony, gdy ta zacznie go uwodzić. Jej zachowanie będzie denerwujące, rozwiązłe i „nienormalne"
z http://facet.dlastudenta.pl/artykul/Swie...19642.html
nie byłabym taka pewna, że monogamia jest uwarunkowana ewolucyjnie... obiło mi się o uszy na studiach, że pewne małpy są bardziej monogamiczne niż my, a o skłonności do monogamii z biologicznego punktu widzenia przesądza wielkość jąder w stosunku do reszty ciała (zasada: większe jądra=większa monogamiczność tego gatunku); ludzki samiec wypada tu dość blado (sorry, chłopy ) i dlatego ewolucjoniści stawiają to za 'silny argument za względnie poligamiczną naturą człowieka'.
Zapewne monogamia ma duży sens w ujęciu społecznym, wiele upraszcza (choć pewnie do wszystkiego można by się było przyzwyczaić nawet, gdyby świat był inaczej urządzony) i może jest ekonomiczniejsza.
I tak dużą rolę w rozwoju (nawet ewolucyjnym) gra kultura w jakiej wyrastamy i religia (która bywa hamulcem naturalnego rozwoju).
Atumn
to trochę inaczej wychodzi w tym syndromie Madonny i ladacznicy;
znalazłam w artykule, który opisze to lepiej niż ja:
"Madonna to święta matka, dziewica, której seks nie sprawia przyjemności. Dla mężczyzny może być partnerką w życiu publicznym, której ofiaruje swoje nazwisko, status społeczny, oddaje pod opiekę dom, dzieci. Seksualne spełnienie mężczyzna (...) może osiągnąć jedynie z Magdaleną - kobietą zepsutą, kusicielką, zawsze gorącą i łatwą. To na jej temat miewa erotyczne fantazje, bywa, że wynagradza ja pieniędzmi, jednak niczym ponadto."
"... mężczyzna chce, aby jego partnerka była albo pasywna albo aktywna seksualnie, nigdy jedno i drugie na raz. - W jego podświadomości jest świętą lub dziwką i nie może wykraczać poza swoją rolę (...)
Jeśli mężczyzna traktuje kobietę jako Madonnę, czuje się przerażony, gdy ta zacznie go uwodzić. Jej zachowanie będzie denerwujące, rozwiązłe i „nienormalne"
z http://facet.dlastudenta.pl/artykul/Swie...19642.html