06 Lis 2012, Wto 1:39, PID: 323818
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Lis 2012, Wto 1:39 przez Zasió.)
To jasne, ze gry nie uzależniają fizycznie jak twarde narkotyki. I oczywiste, zę jak dziesiątki innych rzeczy mogą uzależnić tego, kto w nie ucieka - niczym nie różnią się od alkoholu, seksu, zakupów, hazardu...
Czy jestem uzależniony? Nie. Czy gry były dla mnie doskonałym sposobem na zapomnienie, rozładowanie napięcia i dostarczenie serotoniny? O tak. Po szkole zagrać należało bezapelacyjnie. Od dziecka gry mnie kręciły, tyle że Pegasusa ani komputera długo nie miałem. Potem dostałem. Przez pierwsze pół roku grałem w weekendy, potem skonczyłą się gra pozorów i zaczęło granie codzienne. Lubiłem to, a uciekamy w to, co lubimy.
A wiec, czy jestem albo byłem uzależniony? W żadnym wypadku w stopniu, jaki przedstawia autor. Gdy cos sie działo, gdzye gdzieś wyjechałem nie czułem "głodu" mogłem i mogę żyć bez komputera. Ale... jednak pewien mechanizm podobny do nałogu palenia występował - co by tu zrobic, jak się rozerwać? No, zagrać. Poza filmami faktycznie gry wypełaniły szczelnei mój wolny czas.
Też staram się to zmieniać - studia za mną, jest czas z powrotem wyrobić nawyk czytania. Posłuchać muzyki. Niestety, szukać fajnej muzyki mi sie nie bardzo chce, książek też, ale są czasopisma, są filmy... Liczę zę walka z fobią pomozę i w tym.
Od gier uciekać jednak panicznie ani kategorycznie nie zamierzam. To dla mnei swietna rozrywka i ponieważ nei zarywam całych nocek itp, nie będę z niej rezygnować. Tylko meni akurat kompletnie multi nie kreci, i uważam, zę wiele singlowych gier ma nadal kapitalną fabułę, a te z bardziej sztampową często nadrabiają to albo wciąż świetnym gameplayem (co z tego, zę znowu ratujemy świat? Często okolicznosci są inne, a jak sie jeszcze swietnie i z satysfakcja strzela/siecze/przystr.. a nei, to eni reklama Hohlandu...) albo naprawdę kapitalną, śliczna a czasem i stylową oprawą. Póki co mam fazę na Mass Effect 3, WRC 2010 i konczę The Darkness II
Uno - tnaiego? Fakt, przy obecnych promocjach na Steam, Origin, Muve, GMG... A jednak w ciagu ostatnich pieciu lat na ponad 80 gier (sporo małych indie) wydałem ok. 2000 zł
(z drugiej strony - wuj na papierosy ostatnio wydawał ok 1000 na miesiąc - gry jednak tańsze )
Czy jestem uzależniony? Nie. Czy gry były dla mnie doskonałym sposobem na zapomnienie, rozładowanie napięcia i dostarczenie serotoniny? O tak. Po szkole zagrać należało bezapelacyjnie. Od dziecka gry mnie kręciły, tyle że Pegasusa ani komputera długo nie miałem. Potem dostałem. Przez pierwsze pół roku grałem w weekendy, potem skonczyłą się gra pozorów i zaczęło granie codzienne. Lubiłem to, a uciekamy w to, co lubimy.
A wiec, czy jestem albo byłem uzależniony? W żadnym wypadku w stopniu, jaki przedstawia autor. Gdy cos sie działo, gdzye gdzieś wyjechałem nie czułem "głodu" mogłem i mogę żyć bez komputera. Ale... jednak pewien mechanizm podobny do nałogu palenia występował - co by tu zrobic, jak się rozerwać? No, zagrać. Poza filmami faktycznie gry wypełaniły szczelnei mój wolny czas.
Też staram się to zmieniać - studia za mną, jest czas z powrotem wyrobić nawyk czytania. Posłuchać muzyki. Niestety, szukać fajnej muzyki mi sie nie bardzo chce, książek też, ale są czasopisma, są filmy... Liczę zę walka z fobią pomozę i w tym.
Od gier uciekać jednak panicznie ani kategorycznie nie zamierzam. To dla mnei swietna rozrywka i ponieważ nei zarywam całych nocek itp, nie będę z niej rezygnować. Tylko meni akurat kompletnie multi nie kreci, i uważam, zę wiele singlowych gier ma nadal kapitalną fabułę, a te z bardziej sztampową często nadrabiają to albo wciąż świetnym gameplayem (co z tego, zę znowu ratujemy świat? Często okolicznosci są inne, a jak sie jeszcze swietnie i z satysfakcja strzela/siecze/przystr.. a nei, to eni reklama Hohlandu...) albo naprawdę kapitalną, śliczna a czasem i stylową oprawą. Póki co mam fazę na Mass Effect 3, WRC 2010 i konczę The Darkness II
Uno - tnaiego? Fakt, przy obecnych promocjach na Steam, Origin, Muve, GMG... A jednak w ciagu ostatnich pieciu lat na ponad 80 gier (sporo małych indie) wydałem ok. 2000 zł
(z drugiej strony - wuj na papierosy ostatnio wydawał ok 1000 na miesiąc - gry jednak tańsze )