10 Sty 2014, Pią 20:06, PID: 376148
Ech, znam Twój ból. Nikt u mnie hipochondrii nie stwierdził, jednak podejrzewam ją u siebie od niedawna, bo ciągle szukam nowych chorób u siebie. Hipochondria jest chyba moją pierwszą trafną diagnozą.
Mam mnóstwo dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Od odbijania i zgagi, przez nudności i bóle żołądka, aż po biegunki i jakieś burczenie w jelitach. Cała gama objawów - szereg badań. Nic nie znaleziono. Chociaż ja byłam pewna, że mam... raka żołądka. Później również miałam stwardnienie rozsiane, nadal je mam. Podobnie jak czasami doświadczam anemii, cukrzycy, guza mózgu... Nie tylko u siebie, ale i u swojego chłopaka doszukuje się chorób. Czasami tylko mam przebłyski, gdzie na pięć minut poczuję się lepiej i powiem do lustra "Ej, Ty, weź się uspokój. To tylko nerwica. Lekarze Ci mówili. Poza tym to są objawy nerwicy, leki na nerwice Ci pomagają, więc to nie może być nic innego". A potem wracam do doktora Google.
A u mnie z kolei jest tak, że boję się śmierci. Raz, że nie chcę zostawić rodziny samej. Chłopaka. Wiem, że on mnie kocha tak samo jak moja siostra. Nie chcę umierać, bo byliby sami. Dwa, boję się bólu fizycznego podczas śmierci. Boję się, że umrę w bólu i cierpieniu, lub że się uduszę, zadławię czy będę miała zawał. Wszystkie te rodzaje śmierci są nieprzyjemne, więc się ich boję. Panicznie. Jeżeli miałabym umrzeć, to tylko we śnie, na totalnym znieczuleniu. Ale i tak się boję. A trzecim powodem jest to, co jest tam dalej. Niebo? Piekło? Nic? A może wcale nie umrę, może umrze tylko moje ciało? Może ja zachowam świadomość po śmierci i będę do końca świata wiedziała i czuła, że jestem jedzona przez robaki?
Podejrzewam, że wraz z wyleczeniem hipochondrii zniknęłyby wszystkie moje choroby. To straszna choroba, niszczy psychikę i zdrowie.
Mam mnóstwo dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Od odbijania i zgagi, przez nudności i bóle żołądka, aż po biegunki i jakieś burczenie w jelitach. Cała gama objawów - szereg badań. Nic nie znaleziono. Chociaż ja byłam pewna, że mam... raka żołądka. Później również miałam stwardnienie rozsiane, nadal je mam. Podobnie jak czasami doświadczam anemii, cukrzycy, guza mózgu... Nie tylko u siebie, ale i u swojego chłopaka doszukuje się chorób. Czasami tylko mam przebłyski, gdzie na pięć minut poczuję się lepiej i powiem do lustra "Ej, Ty, weź się uspokój. To tylko nerwica. Lekarze Ci mówili. Poza tym to są objawy nerwicy, leki na nerwice Ci pomagają, więc to nie może być nic innego". A potem wracam do doktora Google.
A u mnie z kolei jest tak, że boję się śmierci. Raz, że nie chcę zostawić rodziny samej. Chłopaka. Wiem, że on mnie kocha tak samo jak moja siostra. Nie chcę umierać, bo byliby sami. Dwa, boję się bólu fizycznego podczas śmierci. Boję się, że umrę w bólu i cierpieniu, lub że się uduszę, zadławię czy będę miała zawał. Wszystkie te rodzaje śmierci są nieprzyjemne, więc się ich boję. Panicznie. Jeżeli miałabym umrzeć, to tylko we śnie, na totalnym znieczuleniu. Ale i tak się boję. A trzecim powodem jest to, co jest tam dalej. Niebo? Piekło? Nic? A może wcale nie umrę, może umrze tylko moje ciało? Może ja zachowam świadomość po śmierci i będę do końca świata wiedziała i czuła, że jestem jedzona przez robaki?
Podejrzewam, że wraz z wyleczeniem hipochondrii zniknęłyby wszystkie moje choroby. To straszna choroba, niszczy psychikę i zdrowie.