14 Lip 2014, Pon 21:06, PID: 402904
Zdarzało mi się to w najgorszych sytuacjach. Nie byłem w stanie się odezwać ani nawet poruszyć. Po prostu zamierałem. Traciłem zdolność przetwarzania informacji: zmysły działały nadal, ale nie byłem w stanie interpretować dochodzących z nich sygnałów - na przykład jeśli ktoś coś mówił, do mnie docierały tylko puste dźwięki, z których nie potrafiłem złożyć słów. Dopiero kiedy wszystko cichło i przez jakiś czas nie docierały żadne sygnały, wracałem do "życia".
Na szczęście od dawna mi się to nie zdarzyło, wypracowałem sobie mechanizm wycofywania się z trudnych sytuacji zanim osiągną one ekstremum.
Czy ktoś jeszcze miał coś takiego?
Na szczęście od dawna mi się to nie zdarzyło, wypracowałem sobie mechanizm wycofywania się z trudnych sytuacji zanim osiągną one ekstremum.
Czy ktoś jeszcze miał coś takiego?