16 Wrz 2009, Śro 23:02, PID: 176445
To nie jest sekta. Tak wierzą Buddyści. Ich wiara jest całkiem logiczna i tłumacząca wiele trudnych spraw na Ziemi
16 Wrz 2009, Śro 23:02, PID: 176445
To nie jest sekta. Tak wierzą Buddyści. Ich wiara jest całkiem logiczna i tłumacząca wiele trudnych spraw na Ziemi
16 Wrz 2009, Śro 23:05, PID: 176448
Chyba że. Ale to wygląda na jakiś wywód dookoła buddyzmu. Zresztą...
11 Paź 2009, Nie 21:41, PID: 180462
to ja się dopiszę do tematu
nie chce mi się pisać co, po co i dlaczego ale jeśli jesteś z warszawy i wiesz o co chodzi to gdzie jest pw też wiesz
15 Paź 2009, Czw 20:14, PID: 181109
cpt napisał(a):jeśli jesteś z warszawy i wiesz o co chodziDo mnie to? O_o Nie jestem z Warszawy.
15 Paź 2009, Czw 20:26, PID: 181115
nie do ciebie
źle się wyraziłem, nieprecyzyjnie tytuł wątku podpasował
17 Mar 2010, Śro 20:52, PID: 199155
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Mar 2010, Śro 21:05 przez Funia.)
Witam.
eh. Dla niezorientowanych informuje, że jestem na I roku studiów. Mimo, iż odrobinę lepiej funkcjonuję - jest mała mobilizacja do pewnych rzeczy, zniknęły myśli samobójcze (raczej) jednak moje życie przypomina wegetację. Jestem na stancji. Idę rano na uczelnię, wracam, jem obiad i się uczę, albo gapię w telewizor lub śpię, wieczorem rytualnie siedzę przed komputerem, co kiedyś dawało mi rozrywkę - lubie, oj przepraszam lubiłam sobie czasem w coś pograć, posłuchać muzyki, lub coś poczytać na interesujące mnie tematy. Potem idę spać. Następnego dania rytuał zaczyna się od nowa. Chyba że mam wolne, ale dzień wtedy różni się tylko tym, że nie idę na uczelnie. Po za uczelnią wychodze jeszcze do sklepu, do księgarni, albo do biblioteki, czasem w drodze do jakiejś restauracji. I jestem coraz bardziej zmęczona psychicznie, w dodatku od pewnego czasu towarzyszy mi dziwny stan, można by to określić jako znudzenie, znudzenie życiem. Cokolwiek bym nie robiła, nie chce mi się tego robić. Nic mnie nie interesuje, nawet rzeczy, które kiedyś były interesujące. Od pewnego czasu wieczorem kiedy zawsze daję sobie czas na rozrywkę, po prostu mnie mam co ze sobą zrobić, siadam przed komputerem gapię się w monitor, bujam się na krzesle i myśle sobie po co mi to wszystko, o tym że nie mam co ze sobą zrobić. A przez pewien okres nawet dawały mi pewne rzeczy pewną przyjemność. Nie wiem dalczego tak się dzieje. W dodatku nie wiem ile się uczą osoby na studiach, ale ja mam problemy z wyselekcjonowaniem najważniejszych informacji, nie mogę się skupić, nie rozumiem tego co czytam, albo nie pamiętam tego co czytałam, nawet jeśli to rozumiem, czyli wszystko idzie na marne. Zwykle dużo marnuję czasu nad jedną rzeczą. Przykładowo zaczynam się uczyć od 11:30 do 13:30 potem przerwa na zrobienie obiadu i zjedzenie go do 15:00 od 15 znowu się uczę do 18, po prostu inaczej się nie da. Np. do jutrzejszego egzaminu połówkowego uczę się od 2 tygodni a i tak dużo rzeczy jak przychodzi co do czego to nie pamiętam. czasem mam wrażenie, że nie nigdzie nie wychodze, bo nie mam czasu na to.
18 Mar 2010, Czw 22:09, PID: 199255
Cytat:I jestem coraz bardziej zmęczona psychicznie, w dodatku od pewnego czasu towarzyszy mi dziwny stan, można by to określić jako znudzenie, znudzenie życiem. Cokolwiek bym nie robiła, nie chce mi się tego robić. Nic mnie nie interesuje, nawet rzeczy, które kiedyś były interesujące.Mam to samo i kiedyś myślałem, że to objaw depresji, ale jak się z niej wyleczyłem, to ten stan wcale nie minął. A istota tego uczucia to brak sensu w życiu. Niestety, do dzisiaj nie wymyśliłem, co z tym zrobić. Mam prawdzie takie "ogólne" marzenia i cele w życiu, ale nijak nie umiem tego przełożyć na praktykę. Na razie próbuję zmienić otoczenie i pracę, może coś się ruszy.
18 Mar 2010, Czw 22:46, PID: 199264
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Mar 2010, Czw 22:51 przez krys840.)
Czuję, że przeżywam jakieś apogeum nieporadności, niemocy i bezsilności; też czuję się tak, że brakuje mi entuzjazmu do niemal wszystkiego, a życie jest momentami ciężkie. Mam wrażenie, że odsiaduję jakiś wyrok, bo powszechny tryb życia, jaki narzuca otoczenie jest dla mnie zbyt destrukcyjny. To styl życia, w którym przybiera się znamię - otoczenie odciska piętno wypalenia, zgorzknienia i rozgoryczenia, stąd izoluję się już dziesięć lat od standardów życia ponad stan fizyczny. Wypalony człowiek nie ma entuzjazmu, ale też staje się niebezpieczny dla siebie i innych jeśli nie potrafi odnaleźć alternatywy życia dla tego, który go wyjaławia. Powszechny tryb życia sprawia, że dopadają nas stany wegetatywne, ale to przejawa normalnego wycofania emocjonalnego z życia społecznego, które rujnuje zdrowie. Nie zmuszam się już pracy, a czekam ciągle, aż nadejdzie dzień, w którym sam mimowolnie będę miał entuzjazm do niej. Na razie przeżywam czasem katusze wewnętrzne, ale nie potrafię przystosować się do rytmu społecznego, który dziesiątki ludzi zaprowadza nawet na śmierć np. w wypadkach samochodowych. Żyjemy ponad stan i basta! Piłem niedawno duże ilości kawy, nie spałem, a teraz czuję się jak roślina. Trzeba czasu i cierpliwości, ale też alternatywy dla powszechnego stylu bycia, by nie dopadały nas frustracje. Uważam, że jeśli ktoś nie musi pełnić koniecznie wszystkich standardowych ról społecznych to powinien z nimi poczekać, choć mnie to kosztuje izolację społeczną, która mnie czasem bardzo boli. Różnie życie się toczy, ale odradzam walkę za wszelką cenę i szaleństwo, rozpustę, bo to życie, które długotermonowo nie przynosi stabilności wewnętrznej. Podziwiam cię, Funia, ciężko jest pogodzić wszystko bez szwanku dla siebie, zdrowia i kondycji. Zdrowie tak naprawdę topnieje z czasem, więc trzeba nim umiejętnie gospodarować.
23 Mar 2010, Wto 21:08, PID: 199733
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Mar 2010, Wto 21:15 przez Funia.)
Eh, taki ładny dzień dzisiaj był, nie powiem, ciągnęło mnie na spacer. Ale ciągle mam przekonanie, że nie mam gdzie spacerować. Chyba, że dookoła bloku, po za tym boję się wyjść na tereny nieznane, bo boję się, że się zgubię O.o a właściwie po za drogą do dwóch sklepów jeden prawie przed blokiem, drugi troche dalej i drogą do szkoły to ja nie znam tutejszych terenów, okolicy.
A po drugie po śniadaniu o 10:30... i obejrzeniu Daleko od noszy i Malanowskiego przy śniadaniu zabrałam się za robienie notatek z procesów poznawczych, które robiłam do 14:00 i potem ugotowałam i zjadłam obiad, obejrzałam końcówkę zaklinacza dusz i mental na foxlife. od 17 miałam znowu się brać za notatki, ale stwierdziłam, ze mam już dosyć, chciałam się uczyć, przejrzałam raz notatki, z których nic nie rozumiem, w dodatku sa niepełne, nizwiezłe, nawet niektóre nie na temat! Dopadło mnie poczucie głupoty, jestem głupia, bo nawet notatek nie potrafie sobie zrobić, ani zrozumieć tego, co czytam. Nie biorę się za żadne referaty z ćwiczeń, bo raczej bym przepisywała tylko książkę , ponieważ nierozumiejąc tego co się czyta, nie można napisać własnymi słowami A co tu mówić o wyselekcjonowaniu ważniejszych rzeczy. Mam dość tej monotonii i uśpienia w jakim żyją ludzie. Nie wiem jak ja zalicze ten semestr edit: ej ludzie kto z was jest z Lublina, naszła mnie taka ochota, żeby się z kimś spotkać...
23 Mar 2010, Wto 21:54, PID: 199738
Funia napisał(a):edit: ej ludzie kto z was jest z Lublina, naszła mnie taka ochota, żeby się z kimś spotkać... I to mnie zdołowało bo już otwierałem PW żeby do ciebie napisać Po twoich wypowiedziach poczułem ochotę... tak chciałbym się z nią spotkać, pogadać, może pomóc w przełamywaniu siebie. Doskonale cię rozumiem.. no moze po za ty selekcjonowaniem materiału mi to wychodzi bardzo dobrze. To tak samo.. studia zaoczne, poszukiwanie praktyk ( jak mam ochote- czesciej nie mam), TV/ PC, robienie projektu choć lepszy jest PC. Ogólnie nudna egzystencja i dnia na dzień taka sama. Aż czasem żygać sie chce na myśl o kolejnym dniu. Nie umiem tak ładnie i dokładnie opisywać swego życia, dlatego taki krótki post Powodzenia.. poradzisz sobie
26 Mar 2010, Pią 16:48, PID: 199884
Szkoda, że mieszkam daleko od Lublina.
Rozumiem Was, ja też czuję się niefajnie, kiedy nadchodzi wiosna. Ludzie wtedy wychodzą z domów, spotykają się, a ja przed komputerkiem Studia mnie dobijają, jutro mam kolokwium, prawie nic nie umiem, bo robię wszystko, byleby tylko nie sięgać po notatki. Do tego nie czuję się tam dobrze. Dobra, koniec grupowego narzekania Funia, może zajrzyj do działu miasta, bł tam temat o Lublinie, choć chyba dawno już nie odświeżany.
26 Mar 2010, Pią 16:51, PID: 199886
Luna, moje wahadełko wskazuje, że mieszkasz w moich okolicach, więc wiesz, zawsze możesz się spotkać ze mną
26 Mar 2010, Pią 17:15, PID: 199891
Ja jednocześnie chcę, i nie widzę powodu/celu do życia. Jestem zawieszony.
A pogoda cudna. Fajnie jest pooddychać na świeżym powietrzu, zwłaszcza jak człowiek się znośnie czuje.
30 Mar 2010, Wto 21:38, PID: 200250
I znowu nie wiem, co ze sobą zrobić, chyba za chwile zwariuję z samotności. : (
11 Paź 2014, Sob 17:03, PID: 415294
klocek napisał(a):Z tą róznicą, że nie wiaże tego z depresja. Może przewlekłą.Cytat:I jestem coraz bardziej zmęczona psychicznie, w dodatku od pewnego czasu towarzyszy mi dziwny stan, można by to określić jako znudzenie, znudzenie życiem. Cokolwiek bym nie robiła, nie chce mi się tego robić. Nic mnie nie interesuje, nawet rzeczy, które kiedyś były interesujące.Mam to samo i kiedyś myślałem, że to objaw depresji, ale jak się z niej wyleczyłem, to ten stan wcale nie minął. A istota tego uczucia to brak sensu w życiu. Niestety, do dzisiaj nie wymyśliłem, co z tym zrobić. Mam prawdzie takie "ogólne" marzenia i cele w życiu, ale nijak nie umiem tego przełożyć na praktykę.
11 Paź 2014, Sob 17:37, PID: 415308
Nie chce tez
11 Paź 2014, Sob 17:41, PID: 415310
Jak nie tu to gdzie? No właśnie tam też nie...
|
|