01 Gru 2014, Pon 23:39, PID: 423570
Przepraszam z góry, jeśli był taki wątek
Wystąpienia publiczne to dla mnie wręcz rzecz niewykonalna. Kontakty z ludzmi idą już trochę łatwiej, ale i tak rozmawiając z kimś kogo słabo znam mam te same objawy co przy prezentacjach itd chociaż o mniejszym nasileniu.
Trzęsę się (i to tak bardzo że cała dygoczę i to BARDZO widać co jeszcze wzmaga stres), zapominam słów, zapominam o połykaniu śliny (i np. muszę nagle połknąć ją w połowie słowa), tnę się, mówię od rzeczy, mam duszności, zimno mi, lodowate ręce itd. Jednym słowem jestem niezdolna do czegokolwiek i mam ochotę zapaść się pod ziemię i tak bardzo siebie za to nienawidzę że nie potrafię być jak inni ;C
I teraz moje pytania - da się jakoś opanować te zewnętrzne objawy stresu? Lepiej próbować je ukrywać czy pozwolić organizmowi na swobodną reakcję? (może wtedy się uspokoi albo coś xD)
Wystąpienia publiczne to dla mnie wręcz rzecz niewykonalna. Kontakty z ludzmi idą już trochę łatwiej, ale i tak rozmawiając z kimś kogo słabo znam mam te same objawy co przy prezentacjach itd chociaż o mniejszym nasileniu.
Trzęsę się (i to tak bardzo że cała dygoczę i to BARDZO widać co jeszcze wzmaga stres), zapominam słów, zapominam o połykaniu śliny (i np. muszę nagle połknąć ją w połowie słowa), tnę się, mówię od rzeczy, mam duszności, zimno mi, lodowate ręce itd. Jednym słowem jestem niezdolna do czegokolwiek i mam ochotę zapaść się pod ziemię i tak bardzo siebie za to nienawidzę że nie potrafię być jak inni ;C
I teraz moje pytania - da się jakoś opanować te zewnętrzne objawy stresu? Lepiej próbować je ukrywać czy pozwolić organizmowi na swobodną reakcję? (może wtedy się uspokoi albo coś xD)