15 Kwi 2022, Pią 20:53, PID: 857179
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Kwi 2022, Pią 20:55 przez klejnotnilu.)
Chciałbym się podzielić pewną historią, która miała miejsce trzy i pół miesiąca temu. Jeszcze w grudniu zeszłego roku w naszym domu mieszkali babcia z dziadkiem. Babcia się przeziębiła, a że jej układ odpornościowy z racji wieku był mocno osłabiony, trafiła do szpitala i po kilku tygodniach zmarła. Cóż, zdarza się, bardzo się tym nie przejąłem. Ale to co się stało potem...
Dwa tygodnie po pogrzebie zmarł również dziadek. Siedział martwy na fotelu. Prawdopodobnie zmarł jeszcze poprzedniego dnia późnym wieczorem, bo był w piżamie i jeszcze się nie położył. Ja wtedy w tamtym momencie przeglądałem sobie memaski i nawet nie miałem pojęcia co się rozgrywa kilkanaście metrów ode mnie. Mimo że za życia miałem na niego wy***ane, a nawet go nie lubiłem, to po jego śmierci dotarło do mnie co ja odje***ałem przez cały ten czas. Jak mama wracała z pracy to mówiła mi, że dziadek się pytał czy gdzieś pojechałem, bo siedzę w tym domu pół dnia, a do niego nie schodzę. Kiedy pół roku wcześniej miał urodziny i mama kazała mi kupić mu kwiaty, kupiłem jakiś najtańszy za 3 złote, tak bardzo mi było szkoda pieniędzy na niego. A sam zawsze się ze mną dzielił rentą. Jak kilka miesięcy wcześniej pogotowie go zabrało do szpitala w związku z jakimś zapaleniem wątroby czy czymś innym (nawet nie wiem czym), to nawet się nim nie zainteresowałem. Przynajmniej przez ostatnie dni jego życia spędziłem z nim dużo czasu. I tutaj zaczyna się ciekawa rzecz: czy myślicie, że on to zrobił z własnej woli?
- na NIC się nie skarżył. Żadnego bólu ni nic. Nawet się denerwował jak się go ciągle pytano jak się czuje. Zmarł w normalnej pozycji, co sugeruje, że nie wyrywał się, czyli wszelkie zawały można odrzucić. Najprawdopodobniej była to bezbolesna śmierć. To w ogóle możliwe, żeby ktoś poniósł śmierć bez żadnej ‘zapowiedzi’?
-widać było, że tęsknił za babką, więc może chciał do niej dołączyć. A przypominam, że zmarła dwa tygodnie wcześniej. Dwie śmierci bardzo bliskich osób jedna po drugiej. Podejrzane.
-na Wigilii ze łzami w oczach powiedział mi, żebym o nim zawsze pamięta (chociaż w sumie on to mówił mi zawsze). Być może chciał jeszcze spędzić ostatnie dni z całą rodziną i odejść chwilę potem.
Z drugiej strony wszystko wskazywało na to, że szykował się do spędzenia następnego dnia. Włączył sobie nawilżacz powietrza, co mu właśnie kupiliśmy, przyszykował sobie leki, które brał każdego ranka. Obrał sobie mandarynkę i zasnął. Pytam się was, bo nie wiem, czy to mnie dopadła paranoja doszukiwania się znaków tam, gdzie ich nie ma, czy serio coś jest na rzeczy.
Dwa tygodnie po pogrzebie zmarł również dziadek. Siedział martwy na fotelu. Prawdopodobnie zmarł jeszcze poprzedniego dnia późnym wieczorem, bo był w piżamie i jeszcze się nie położył. Ja wtedy w tamtym momencie przeglądałem sobie memaski i nawet nie miałem pojęcia co się rozgrywa kilkanaście metrów ode mnie. Mimo że za życia miałem na niego wy***ane, a nawet go nie lubiłem, to po jego śmierci dotarło do mnie co ja odje***ałem przez cały ten czas. Jak mama wracała z pracy to mówiła mi, że dziadek się pytał czy gdzieś pojechałem, bo siedzę w tym domu pół dnia, a do niego nie schodzę. Kiedy pół roku wcześniej miał urodziny i mama kazała mi kupić mu kwiaty, kupiłem jakiś najtańszy za 3 złote, tak bardzo mi było szkoda pieniędzy na niego. A sam zawsze się ze mną dzielił rentą. Jak kilka miesięcy wcześniej pogotowie go zabrało do szpitala w związku z jakimś zapaleniem wątroby czy czymś innym (nawet nie wiem czym), to nawet się nim nie zainteresowałem. Przynajmniej przez ostatnie dni jego życia spędziłem z nim dużo czasu. I tutaj zaczyna się ciekawa rzecz: czy myślicie, że on to zrobił z własnej woli?
- na NIC się nie skarżył. Żadnego bólu ni nic. Nawet się denerwował jak się go ciągle pytano jak się czuje. Zmarł w normalnej pozycji, co sugeruje, że nie wyrywał się, czyli wszelkie zawały można odrzucić. Najprawdopodobniej była to bezbolesna śmierć. To w ogóle możliwe, żeby ktoś poniósł śmierć bez żadnej ‘zapowiedzi’?
-widać było, że tęsknił za babką, więc może chciał do niej dołączyć. A przypominam, że zmarła dwa tygodnie wcześniej. Dwie śmierci bardzo bliskich osób jedna po drugiej. Podejrzane.
-na Wigilii ze łzami w oczach powiedział mi, żebym o nim zawsze pamięta (chociaż w sumie on to mówił mi zawsze). Być może chciał jeszcze spędzić ostatnie dni z całą rodziną i odejść chwilę potem.
Z drugiej strony wszystko wskazywało na to, że szykował się do spędzenia następnego dnia. Włączył sobie nawilżacz powietrza, co mu właśnie kupiliśmy, przyszykował sobie leki, które brał każdego ranka. Obrał sobie mandarynkę i zasnął. Pytam się was, bo nie wiem, czy to mnie dopadła paranoja doszukiwania się znaków tam, gdzie ich nie ma, czy serio coś jest na rzeczy.