01 Maj 2015, Pią 0:23, PID: 443546
Witam wszystkich.
Nazywam się Marta i mam 25 lat.
Po 5 latach czuję mocne pogorszenie w moim lęku względem obcych ludzi i nie wiem co zrobić.Postaram się skrócić tylko czas studiów, bo to co było wcześniej to był pikuś.
Przez okres ostatnich 5 lat na studiach odczuwałam (i nadal odczuwam) lęk przed wejściem do sali wykładowej, spotkaniem obcych, chodzenie na stołówkę, prezentacje projektów, seminaria itp. Wszystko to wywołuje u mnie ogromny stres, biegunki, poty, bardzo mocne bicie serca, drżenie dłoni i całego ciała, czasami nawet napady lękowe. Zajęcia były codziennie, oswoiłam się z grupą i z prowadzącymi (tak na pół gwizdka). Obecnie, na ostatnim roku mgr, mam zajęcia tylko raz w tygodniu i większość czasu siedzę w domu. To spowodowało, że odczuwam obecnie ogromny lęk przed wyjściem gdziekolwiek sama.
Jestem w związku od 6 lat i prawie zawsze proszę partnera, żeby przyjechał do mnie i jadąc do mnie coś mi kupił z jedzenia, bo sama odczuwam lęk przed wyjściem (na moim ‘zadupiu’ nie ma sklepu samoobsługowego…). Ogólnie jest źle, nie wspomnę już o podróżach publicznymi środkami lokomocji. Mój narzeczony nie zdaje sobie aż tak bardzo sprawy z powagi sytuacji. Śmiejemy się razem, że potrzebuję go jako przewodnika do wyjścia, sama nie wychodzę z domu (chyba, że muszę pojechać raz w tygodniu na uczelnię autobusem). To tak w wielkim skrócie.
Tu pojawiają się moje pytania. Czy powinnam wybrać się do psychiatry? Czy mam w ogóle z czym iść? (Podejrzewam FS od dawna ale nic z tym nie zrobiłam, nie zebrałam się w sobie; w teście wyszło mi 139pkt.) Czy lekarz stwierdzi, że jestem hipochondryczką, że z tym przychodzę?
Będę bardzo wdzięczna za każdą Waszą radę.
Nazywam się Marta i mam 25 lat.
Po 5 latach czuję mocne pogorszenie w moim lęku względem obcych ludzi i nie wiem co zrobić.Postaram się skrócić tylko czas studiów, bo to co było wcześniej to był pikuś.
Przez okres ostatnich 5 lat na studiach odczuwałam (i nadal odczuwam) lęk przed wejściem do sali wykładowej, spotkaniem obcych, chodzenie na stołówkę, prezentacje projektów, seminaria itp. Wszystko to wywołuje u mnie ogromny stres, biegunki, poty, bardzo mocne bicie serca, drżenie dłoni i całego ciała, czasami nawet napady lękowe. Zajęcia były codziennie, oswoiłam się z grupą i z prowadzącymi (tak na pół gwizdka). Obecnie, na ostatnim roku mgr, mam zajęcia tylko raz w tygodniu i większość czasu siedzę w domu. To spowodowało, że odczuwam obecnie ogromny lęk przed wyjściem gdziekolwiek sama.
Jestem w związku od 6 lat i prawie zawsze proszę partnera, żeby przyjechał do mnie i jadąc do mnie coś mi kupił z jedzenia, bo sama odczuwam lęk przed wyjściem (na moim ‘zadupiu’ nie ma sklepu samoobsługowego…). Ogólnie jest źle, nie wspomnę już o podróżach publicznymi środkami lokomocji. Mój narzeczony nie zdaje sobie aż tak bardzo sprawy z powagi sytuacji. Śmiejemy się razem, że potrzebuję go jako przewodnika do wyjścia, sama nie wychodzę z domu (chyba, że muszę pojechać raz w tygodniu na uczelnię autobusem). To tak w wielkim skrócie.
Tu pojawiają się moje pytania. Czy powinnam wybrać się do psychiatry? Czy mam w ogóle z czym iść? (Podejrzewam FS od dawna ale nic z tym nie zrobiłam, nie zebrałam się w sobie; w teście wyszło mi 139pkt.) Czy lekarz stwierdzi, że jestem hipochondryczką, że z tym przychodzę?
Będę bardzo wdzięczna za każdą Waszą radę.