20 Maj 2015, Śro 22:42, PID: 446442
W dniu dzisiejszym po przebudzeniu zadałem sobie pytanie "po co żyję?" i wiecie co do teraz nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nigdy nie uważałem się za osobę lepszą od innych,chamską,która potrafi pójść po trupach do celu i śmiało mogę stwierdzić,że był to błąd. Mam 24 lat i kilkanaście złych decyzji,które podjąłem w swoim życiu(wybór szkoły średniej,studiów,które jak dobrze pójdzie to skończę z rocznym poślizgiem) do tego wszystkiego dochodzi postrzeganie samego siebie jako nieudacznika,takiego zera,które nic nie potrafi i któremu nic się nie należy od życia,bo niby dlaczego(o tym pisałem w temacie pierwsza praca w wieku 24 lat tak dokładnie w takim wieku(krótkie epizody praktyki i parę miesięcy marnego doświadczenia na śmieciówce... Mogę tylko podziwiać swoich paru znajomych,którzy rozwijają się zawodowo i całkiem nieźle zarabiają....). Nigdy nie leczyłem się u psychologa etc. bo jestem przekonania,że jeżeli sam czegoś nie poukładam w swojej głowie to obca osoba,która mnie nie zna również mi nie pomoże. No chyba,że na futruje mnie psychotropami albo wyłudzi pieniądze za wizytę i wysłuchanie mojego marudzenia. Apogeum tego wszystkiego nastąpiło 2 lata temu(niezaliczony egzamin z jednego przedmiotu,który wymusił powtarzanie roku,a parę dni po rozstanie z dziewczyną,którego się nie spodziewałem i dostałem sms-a typu "z tego związku nic nie będzie,bo na pewno dla innej lepszej kobiety będę wielkim skarbem" dobijało mnie jeszcze to,że widywałem ją na zajęciach). Zdecydowanie doskwiera mi samotność i brak jakiegokolwiek celu w życiu,rozwoju,pasji... Każdy kolejny dzień jest swojego rodzaju "deja vu" tak samo się zaczyna i tak samo się kończy i nie wiem od czego zacząć żeby wyjść z tego marazmu żeby w tym popieprzonym życiu coś zmienić,wyznaczyć sobie cel do,którego będę dążyć,żeby przestać się bać i wyjść do ludzi,żeby zacząć żyć jak normalny człowiek,a nie jak pieprzony odludek, który zadaje sobie pytanie "po co żyć"?.......