11 Wrz 2007, Wto 20:12, PID: 2093
Co ja się będę powtarzał.
Ja to mam, ale już z tego wychodzę.
Ja to mam, ale już z tego wychodzę.
11 Wrz 2007, Wto 20:12, PID: 2093
Co ja się będę powtarzał.
Ja to mam, ale już z tego wychodzę.
12 Wrz 2007, Śro 14:26, PID: 2138
Ja tam się boję tylko, że kiedyś kogoś zabiję... Już raz bym to zrobiła...
Ale to był motyw haha... Ktoś mnie strasznie wkurzył. Wzięłam krzesło i biegiem na tą osobę. Gdyby nie odskoczyła to by w łeb dostała Tak się czasami zastanawiam, czy byłabym w stanie kogoś zabić. I dochodzę do wniosku, że tak. Jeszcze nie mówiłam o tym lekarzowi, bo by mnie zamknął Mam coś takiego, że gdy ktoś mnie kiedyś poniży to wezmę nóż i wbiję komuś w serce bez wahania... To trochę chore
12 Wrz 2007, Śro 14:52, PID: 2145
Zwróć uwagę, że to jest straszne. Serio - trochę się tego boję.
12 Wrz 2007, Śro 14:59, PID: 2147
Tzn. czego Michale?
12 Wrz 2007, Śro 18:45, PID: 2152
No jakby mi ktoś miał wbić nóż w serce. Czasem można kogoś urazić niechcący.
12 Wrz 2007, Śro 19:05, PID: 2154
Jestem nerwowy, ale zazwyczaj tłumie w sobie złość i inne negatywne uczucia. I mam problem, bo uczuć nie da się w nieskończoność tłumić, więc kiedyś nastąpi wybuch wszystkich tych emocji, a wtedy biada tym, którzy znajdą się w pobliżu mojej osoby.
Co do zabicia kogoś, to jeszcze nikogo nie zabiłem, ale mógłbym to zrobić, szczególnie gdy ofiarą miałby być któryś z moich wrogów. Może jestem jakimś psychopatą, ale nie żałowałbym tego i byłbym szczęśliwy, gdyby udało mi się ukatrupić kogoś, kogo nienawidzę.
12 Wrz 2007, Śro 21:50, PID: 2164
Antyk mamy bardzo podobne podejście Ja Wam wytłumaczę o co mi chodzi, a Wy mi powiedzcie, czy też tak macie.
Jedyne czego nie znoszę to upokorzenia w miejscu publicznym. W moim życiu było mało takich sytuacji, bo większość osób mnie szanuje, ale zdarzają się wyjątki. I wiem, że gdy ktoś mnie upokorzy zwłaszcza w obecności innych osób, to dla mnie to będzie już "za wiele". Kolejny ciężar, który muszę dźwigać do końca życia. To kolejna sytuacja, która spowoduje u mnie wielkie cierpienie. I w wyniku takiego przykrego zdarzenia zdaje sobie sprawę, że w pewenym momencie tego nie wytrzymam. Postanowię popełnić samobójstwo po takim upokrzeniu. Ale wiem, że to nie jest dobre. Skoro ktoś mnie krzywdzi, ponieważ jest chamem, to nie ja powinnam cierpieć, tylko on. Więc w wyniku tego może się tak zdarzyć, że zamiast zabić siebie, to zabiję tą osobę, która jest winna temu mojemu cierpieniu zagrażającemu mojemu życiu. I czasamu żałuję, że nie noszę ze sobą noża, bo gdybym kogoś zabiła w takich okolicznościach, to bym przynajmniej spędziła troche życia w psychiatryku, a już wole szpital niż żyć tu na wolności... Mam chol****ie dość tego życia... Rozumiecie mnie troszkę?
13 Wrz 2007, Czw 1:37, PID: 2172
A co ta osoba musiałaby powiedzieć czy zrobić, żeby doprowadzić was do takiego stanu?
13 Wrz 2007, Czw 2:01, PID: 2173
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Wrz 2007, Czw 18:19 przez Michał.)
Nie jestem pewny, czy spędziłabyś w psychiatryku.
Zastanów się inaczej. Przecież innych też spotyka wiele przykrości i upokorzeń, a jednak nie mają wcale ochoty nikogo zabić, nawet czasem uniosą się mądrościąi i nie skomentują tego, szkoda ich fatygi. Cham jest chamem. Miałem wiele takich sytuacji, że nawet jak komuś zróciłem uwagę to dowiedziałem się, że jestem bezczelny. Ludzie myślą, że każdy wie najlepiej, a jak ktoś jest młodszy, to już w ogóle nie może miec racji i jescze pyskuje. Opowiem Wam bardzo klasyczny przykład (nie był on może upokarzający, ale pokazuje chamstwo innych, i ich przekonanie, że takim czymś nie jest lub niewyobrażalną bezczelność). Stałem sobie w kolejce w sklepie Lidl. Podeszła ~40, 50 letnia kobieta i oparła sobie ciężkie siateczki ze dwie osoby przede mną o ściankę lady prowadzącej do kasy. Co mi to przeszkadza, jest jej ciężko też bym tak zrobił. Ustawiła się w kolejce. Kolejka trochę się ruszyła. Babka podeszła do siateczek. Bedzie się przygotowywała do wykładania towaru. No dobra, oki. Ale, co widzę. Paniusia się wdzięcznie wywala na taśmę przede mną. Nie zacytuję dokładnie rozmowy. Ale powiedziałem mniej więcej: - Pozwoli Pani się nam wyłożyć? (nie byłem sam) A ona: - Ale ja mam ciężkie siatki. - czy coś, udawała idiotkę To co mnie to obchodzi? Co mam jej powiedzieć? Siatki przecież nie nadwyrężają aktualnie jej książęcych rącząt. Mówię: - O to może mnie Pani poprosić, a tak to z grzeczności nie nazwę jak się to nazywa. Wiecie, co mi odpowiedziała? Cośtam, że jej przykrość zrobiłem posądzając cośtam, wszystko ze złosliwym uśmiechem. Bawiła się suka. Reszty mi się nie chce cytować, ja generalnie postawiłem ją za sobą i dałem spokój, resztę komentowałem do kumpla, żeby słyszałala. Wtedy chyba jednak o tej przykrości powiedziała, jeszcze jakąś mądrość po łacinie wypowiedziała. Widzicie. To są wykształceni, kulturalni bardzo ludzie. A wszystko na co zasłużyła, to kopniak w dupę, a i tego bym nie zrobił, bo tak na prawdę, to ja tak mocno się tym przejąłem, ktoś inny to by ją przepuścił odniósł te manele, ucałował w rękę, a w myślach, by wiedział co to za gnój. Ale ten ktoś umiałby sobie wytłumaczyć, że mu się nic strasznego nie stanie z tego powodu, że mu się wciśnie taka jędza, a nerwów na scierwo szkoda. ufffffffffffffffffff, ale sobie ulżyłem [Obrazek: zeby.gif] Czytać dalej... proszę Ja mam na myśli taką utratę panowania nad emocjami i strach przed tym, że nie powiemy komus czegoś, bo nie będzie to w miarę spokojne, tylko pokażemy zbytnie przejęcie się tą sprawą i dlatego bojąc się takiego rozwoju wydarzeń siedzimy cicho. A lęk i nieśmiałość w nas rośnie.
13 Wrz 2007, Czw 12:35, PID: 2180
ewelina napisał(a):A co ta osoba musiałaby powiedzieć czy zrobić, żeby doprowadzić was do takiego stanu? Mi wystarczy nawet czyjeś pogardliwe spojrzenie.
13 Wrz 2007, Czw 22:25, PID: 2199
Ja często wybucham. Tłumaczę się tym, że emocji nie należy tłumić. Czasami przesadzę, a potem jest mi głupio. Jechałam autobusem, było niewielu pasażerów. Wsiadł staruszek i spytał, czy może usiąść koło mnie. Rozejrzałam się po autobusie i widząc wolne miejsca warknęłam "Nie". A on po prostu koło mnie usiadł. No to go zrzuciłam, bo naruszył moją przestrzeń powietrzną. Oczywiście wszyscy byli oburzeni moim zachowaniem, a ja byłam dumna, że "tylko" rzuciłam go z siedzenia, a nie po prostu zabiłam. To jeden z wielu przykładów, a mój terapeuta dużo musiał się namęczyć, żebym już nie miała takich jazd.
13 Wrz 2007, Czw 23:25, PID: 2212
Ja też wybucham często, muszę sobie ulżyć, terapeutka mówi, żeby nie tłumić emocji, bo to dla mnie niedobre, więc jak tylko mam okazję......... jeny........ ale faktycznie czasem boję się wybuchać, bo wiem, że nie powinnam, że mogę kogoś urazić, ale jak zapomnę o tym, że nie powinnam to jest jeszcze gorzej, więc nie wiem, co lepsze. Tłumiąc emocje, kumuluję je w sobie i jeśli ktoś stanie mi wtedy na drodze.... szkoda mi go....
kiedyś mój chłopak dostał za coś, wogóle nie rozumiał za co i śmiał się ze mnie, więc jak mu przypaskudziłam........................ nie widział na jedno oko kilka godzin............ było mi tak przykro, że już potrafię się opanować a co do Waszych wypowiedzi.... zabić bym nie umiała......... a jeśli by się wydarzyło coś takiego, to nie byłoby mnie jako człowieka, nie umiałabym żyć z czymś takim............
14 Wrz 2007, Pią 0:53, PID: 2218
Lilith napisał(a):... Jechałam autobusem, było niewielu pasażerów. Wsiadł staruszek i spytał, czy może usiąść koło mnie. Rozejrzałam się po autobusie i widząc wolne miejsca warknęłam "Nie". A on po prostu koło mnie usiadł. No to go zrzuciłam, bo naruszył moją przestrzeń powietrzną.Lilith przyznam szczerze, że nie potrafię tego zrozumieć. Ja bym się cieszyla, gdyby ktoś chciał koło mnie usiąść. Bo czasami niepotrzebnie się boję, że ludzie na mój widok to by chcieli uciekać, więc jest mi bardzo miło, gdy ktoś akurat koło mnie siada Bo często, gdy jeżdżę w zatłoczonych autobusach i nikt długo długo koło mnie nie siada, to zaczynam sobie wkręcać, że może widać, że ze mnie jakiś wariat i mi przykro... Albo, że jestem za brzydka, by ktokolwiek chciał usiąść koło czegoś takiego. Więc mnie uspokaja obecność kogoś obok w autobusie. Ja na szczęście nie mam takich jazd. Poza tym mam wielki szacunek do osób starszych i takim to chętnie pomagam i nigdy nie zrobię krzywdy. Ale to co pisałam wcześniej o zabijaniu, tyczy się osób młodych, którzy źle się zachowują. Ja naprawdę wszystko zniosę, ale nie gdy ktoś mnie ośmiesza przy innych. Kiedyś na lekcji pewna dziewucha dokuczała mi przy całej klasie (nie tylko mi, ale padła moja kolej i poczułam się jak dno). Nie pamiętam co wyprawiała. Coś na zasadzie zabierania zeszytów, popychania itp... Siedziałam spokojnie... gniew we mnie narastał i buuum... Gdybym miała taką siłę fizyczną (lub chociaż nóż), to zabiłabym dziewuchę z uśmiechem na twarzy. Bo nikt nie ma prawa wyrządzać mi psychicznej krzywdy skoro ja niczym nie zawiniłam... Nienawidzę takich osób. Nienawidzę traktowania innych jako kogoś gorszego. Miałam kiedyś taką sytuację, że u nas w szkole nikt nie lubił pewnej dziewczyny. Ona zawsze chciała zostać zakonnicą. Była naprawdę dziwną osobą. Gdy ktoś się z nią kolegował to wszyscy go wyśmiewali. Każdy jej unikał... ja też. Ale pewnego dnia postanowiłam ją poznać... rozmawiałam z nią jakąś godzinę czasu.... później zaczęła na ławce śpiewać mi kolędy przy ludziach w szkole, ale pomyślałam sobie, że mam to gdzieś. Dziewczyna okazała się naprawdę fajną osobą i godną zaufania. I mimo, że jej trochę unikałam, to nigdy nie pozwoliłam by poczula się gorsza, bo wiem jak to boli. I naprawdę mam ogromną nienawiść do osób, które celowo wyśmiewają się z innych z powodu innych zainteresować, wiary, czy też orientacji itp. Takich to tylko zabić i takie jest moje zdanie. Przynajmniej już nikomu nie zrobią krzywdy
14 Wrz 2007, Pią 1:33, PID: 2224
Sysia, ja też nienawidze takich ludzi!!! To dlatego, że jak byłam w podstawówce to wszyscy się ze mnie nabijali ostro z różnych powódów i tak jak z Twoją koleżanką przyjaźnić się ze mną to był obciach.... Z tych czasów została mi właśnie ta nienawiść do ludzi krzywdzących kogokolwiek a szczególnie kogoś słabego lub zwierzę. Została mi też fobia i brak wiary w to, że ktoś może mnie lubić, a nawet jak lubi to i tak w to nie wierze...
A wracając do tematu to ja często sobie wyobrażam jak zabijam, bije albo znęcam się nad takimi właśnie osobami. Daje mi to straszną satysfakcję, ale raczej nie boję się, że coś takiego zrobię naprawdę, bo chyba bym się nie odważyła No chyba, że ktoś by naprawdę przegiął pałę
14 Wrz 2007, Pią 2:00, PID: 2227
struś napisał(a):Sysia, ja też nienawidze takich ludzi!!! To dlatego, że jak byłam w podstawówce to wszyscy się ze mnie nabijali ostro z różnych powódów i tak jak z Twoją koleżanką przyjaźnić się ze mną to był obciach....U mnie w klasie były na szczęscie dobre osoby, które nie wyśmiewały się "prosto w twarz", ale i tak czułam się jakbym nie pasowała do nich i była inna. I właśnie głównie przez takie osoby jakie spotkałaś, mamy teraz Socjofobię. Boimy się takich ludzi i takich przykrych sytuacji, bo bardzo trudno jest nam z tym żyć. Naprawdę nie mam współczucia do takich osób, które się z kogoś wyśmiewają. A przyjaźń z Tobą nie jest obciachem . A jeśli dla kogoś to obciach to kufa z młotka w łeb debilowi struś napisał(a):Z tych czasów została mi właśnie ta nienawiść do ludzi krzywdzących kogokolwiek a szczególnie kogoś słabego lub zwierzę...Co do zwierząt, to przysięgam Ci, że gdyby na moich oczach ktoś skrzywdził zwierzę, to bym zamordowała i to już nie z powodu chwilowego braku opanowania, ale nawet po ochłonięciu nie zawaham się zabić takiego, co krzywdzi zwierzęta //// Zwierze jest bardziej bezbronne niż człowiek... I należy każde zwierzątko szanować. Ja nawet muchy nie zabiję. struś napisał(a):A wracając do tematu to ja często sobie wyobrażam jak zabijam, bije albo znęcam się nad takimi właśnie osobami. Daje mi to straszną satysfakcję, ale raczej nie boję się, że coś takiego zrobię naprawdę, bo chyba bym się nie odważyła No chyba, że ktoś by naprawdę przegiął pałęJa też nie zabiłabym teraz nikogo. Ale jest to możliwe w momencie wybuchu mojego gniewu, czyli w stanie który trwa tylko kilka chwil. Później po uspokojeniu już niestety mi przechodzi chęć do takiej zdrodni.
14 Wrz 2007, Pią 3:10, PID: 2234
YpkaSysia napisał(a):...Bo często, gdy jeżdżę w zatłoczonych autobusach i nikt długo długo koło mnie nie siada, to zaczynam sobie wkręcać, że może widać, że ze mnie jakiś wariat i mi przykro... Albo, że jestem za brzydka, by ktokolwiek chciał usiąść koło czegoś takiego. Więc mnie uspokaja obecność kogoś obok w autobusie...A ja czasem nie usiądę koło kobiety, która mi się podaba. Więc może kiedyś jechaliśmy razem tym samym autobusem i Ty siedziałaś sama, bo ja nie usiadłem.
14 Wrz 2007, Pią 3:23, PID: 2236
Michał napisał(a):A ja czasem nie usiądę koło kobiety, która mi się podaba. Więc może kiedyś jechaliśmy razem tym samym autobusem i Ty siedziałaś sama, bo ja nie usiadłem.Hehehe oj... To niemożliwe bym się komuś spodobała heh...
14 Wrz 2007, Pią 3:35, PID: 2237
Są w każdym razie różne gusta. Może nie jest tak najgorzej, co?
14 Wrz 2007, Pią 3:46, PID: 2238
Michał napisał(a):Są w każdym razie różne gusta. Może nie jest tak najgorzej, co?No no ... zobaczymy... Kiedyś napewno zobaczysz moje zdjęcia, bo w necie mam pełno kont...
14 Wrz 2007, Pią 4:45, PID: 2243
To zabieram sie do szukania. <detektyw> [Obrazek: jezyk1.gif]
14 Wrz 2007, Pią 5:52, PID: 2245
No wiesz co? Tak mnie oszukać, jeśli tego małego czarnego kotka trzymasz Ty? Jesteś ładna. Ciesz się, że do Ciebie nie przyjadę skopać Ci ... za takie oszukiwanie.
14 Wrz 2007, Pią 13:45, PID: 2253
Cytat:A wracając do tematu to ja często sobie wyobrażam jak zabijam, bije albo znęcam się nad takimi właśnie osobami. Ja też tak robię, to mi pomaga, bo choć w rzeczywistości raczej nie zrobię nic złego osobom, których nie cierpię, to przynajmniej w myślach będę ich torturować i zabijać ze szczególnym okrucieństwem. Ale gdy zobaczę, jak ktoś np. bije psa lub kota, albo inne zwierzę, to mnie szlag trafia i mam ochotę zatłuc każdego takiego śmiecia, który znęca się nad słabszymi i bezbronnymi istotami. Bo śmiecie powinno się utylizować, także te ludzkie. A jak sobie przypomnę o tym, co Chińczycy robią głównie psom i kotom, to mam ochotę zrzucić na ten barbarzyński naród kilka atomówek... Uf, ulżyło mi, gdy to napisałem
14 Wrz 2007, Pią 13:57, PID: 2255
No, wiecie. Tak w wyobraźni to ja się też bawię czasem w snajpera. [Obrazek: zeby.gif]
Raz nawet mi się śniło, że prałem kogoś na kwaśne jabłuszko. Ja?
14 Wrz 2007, Pią 22:48, PID: 2268
Bić kogoś to raczej normalne. Ja w wyobraźni zadaję najgorsze tortury, przedłużające się w nieskończoność. Nie jestem normalna
15 Wrz 2007, Sob 0:03, PID: 2274
Michał napisał(a):No wiesz co? Tak mnie oszukać, jeśli tego małego czarnego kotka trzymasz Ty? Jesteś ładna. Ciesz się, że do Ciebie nie przyjadę skopać Ci ... za takie oszukiwanie.Piszesz tak tylko dlatego, by nie sprawić mi przykrości. Mimo wszystko dziękuję. Lilith napisał(a):Bić kogoś to raczej normalne. Ja w wyobraźni zadaję najgorsze tortury, przedłużające się w nieskończoność. Nie jestem normalnaJesteś normalna Jak widać wiele osób z Naszego forum lubi w wyobraźni torturować To jest normalne. Ja tak się zastanawiam i ja chyba nie mam takich jazd. A może to przez to, że obecnie nie mam wrogów... |
|