13 Lip 2015, Pon 16:46, PID: 453946
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Lip 2015, Pon 16:48 przez butterfly92.)
Mój przypadek jest chyba trochę inny niż pozostałych osób na tym forum (ale może się mylę). Większość osób z fobią obawia się kontaktów z obcymi osobami, nie umie z nimi rozmawiać, ale wśród osób które znacie (np. osoby z klasy, studiów, pracy) są w miarę normalne. Ja z kolei nigdy nie odzywałam się np. w szkole czy na studiach. Jedynie jak mnie ktoś o coś zapytał to odpowiadałam ale nigdy sama nie zaczynałam rozmowy. Jak była jakaś grupka koleżanek to one oczywiście ciągle gadały, a ja siedziałam i milczałam, aż w końcu zawsze któraś mówiła: "Czemu nic nie mówisz? No rozmawiaj z nami, a nie siedź tak bez słowa". Ja oczywiście robiłam głupi uśmieszek i dalej nie rozmawiałam. Mam po prostu jakiś taki opór przed mówieniem wśród osób które znam. W szkole były jedynie dwie takie osoby z którymi czasami porozmawiałam i czułam się w miarę swobodnie, ale reszta klasy dla mnie praktycznie nie istniała. Dziwne jest też to, że w liceum zaczęłam się wstydzić (tak to można nazwać) rozmawiać z koleżanką z dzieciństwa z którą uwielbiałam się bawić jako dziecko. Po prostu jakoś przy niej miałam straszny opór przed mówieniem i nie odzywałam się. Tak było z większością osób ze szkoły oprócz tych dwóch o których wcześniej wspomniałam.
Natomiast jeśli chodzi o obce osoby, to nie obawiam się tak bardzo rozmów z nimi. Jak ktoś mnie o coś zapyta np. na peronie, to swobodnie odpowiadam. Kiedyś również na uczelni o coś zapytała mnie dziewczyna zupełnie mi obca a ja z nią zaczęłam w miarę swobodnie rozmawiać. Nie wiem dlaczego tak jest w moim przypadku. Po prostu chyba wstydzę się odzywać przy osobach które mnie znają i wiedzą że od zawsze jestem taka cicha. Dziwne by było gdybym nagle zaczęła przy nich swobodnie rozmawiać, natomiast przy osobach które mnie nie znają mogę rozmawiać w miarę normalnie, bo one nie wiedzą o tym, że jestem taka milcząca. Może to wszystko wydaje się dla was dziwne, ale tak właśnie jest i przez to, że jestem taka cicha i się nie odzywam, nie mam żadnych znajomych tylko 4 ściany
Czy ktoś z Was ma podobnie jak ja, czy raczej lepiej czujecie się wśród znajomych niż obcych?
Natomiast jeśli chodzi o obce osoby, to nie obawiam się tak bardzo rozmów z nimi. Jak ktoś mnie o coś zapyta np. na peronie, to swobodnie odpowiadam. Kiedyś również na uczelni o coś zapytała mnie dziewczyna zupełnie mi obca a ja z nią zaczęłam w miarę swobodnie rozmawiać. Nie wiem dlaczego tak jest w moim przypadku. Po prostu chyba wstydzę się odzywać przy osobach które mnie znają i wiedzą że od zawsze jestem taka cicha. Dziwne by było gdybym nagle zaczęła przy nich swobodnie rozmawiać, natomiast przy osobach które mnie nie znają mogę rozmawiać w miarę normalnie, bo one nie wiedzą o tym, że jestem taka milcząca. Może to wszystko wydaje się dla was dziwne, ale tak właśnie jest i przez to, że jestem taka cicha i się nie odzywam, nie mam żadnych znajomych tylko 4 ściany
Czy ktoś z Was ma podobnie jak ja, czy raczej lepiej czujecie się wśród znajomych niż obcych?