kornel302 napisał(a):bo też mam w tym naprawdę duże doświadczenie (około 80 dziewczyn poznałem przez neta-dokładnie nie wiem).
Aha
nie ma się co dziwić, ja też "poznałem" wiele dziewczyn przez neta z tym że moje poznanie to z reguły same pisaniny dzień, może dwa czasem dłużej. Żadne to poznanie, a odniosłem wrażenie jakbyś pomyślała że autor ma siebie za księcia. To nie tak, po prostu takie znajomosci to jest nic, piszesz sobie kilka dni a tu na przykład nagle leci tekst "bo wiesz co, właściwie to ja nie mieszkam w <wstaw miejscowość w której poszukujesz znajomości> a w <wstaw coś cholernie daleko>" albo widzisz tekst "wszyscy faceci są tacy sami, zbyt wiele już przeszłam, jesli bym miala wejsc w zwiazek to teraz seks już tylko po ślubie!" No to z automatu człowiek rozsądny kończy taką znajomość, bo po co się stresować i pakować na własne życzenie w kiepski układ już na starcie skoro tego kwiatu to pół światu, czy jakoś tak.
No i w ten sposób pada jedna "znajomość", leci kolejna, kolejna i w ten sposób facet w necie "poznaje" wiele kobiet zanim uda mu się spotkać z którąkolwiek. Do tego nie potrzeba księcia a jedynie kogoś kto ma jakieś swoje własne, minimalne nawet wymogi.
teraz tak, szanowny autorze tematu! przedstawiłeś swoje wymogi iście konkretnie. Ale kobity potrafią być niekonkretne. Co jeśli jak ktoś wyżej zauważył spodoba ci się kobieta o 4 lata i 10 miesięcy starsza? To już odrzut czy nie? A taka 4 lata 11 miesięcy i 20 dni? A taka 5 lat i 1 dzien?...
A co jeśli będziecie się spotykać nie raz na tydzień na długo ale raz na 10 dni na długo? Albo raz na 20 dni na długo?
O co mi chodzi? O to że fajnie i ładnie to sobie można planować związek na karteczce w swojej głowie. Potem wychodzą różne rzeczy które w planach nie były. Powyższe tyczy się i tych normalnych związków i tych na odległość. Z tym że przy tych na odległość mogą być zdecydowanie bardziej uciążliwe gdy na przykład mowa własnie o spotkaniach.
kornel302 napisał(a):Chciałbym pracować w firmie badawczej jako analityk albo badacz ilościowy
A co konkretnie chciałbyś badać? Jaki towar czy usługę?
kornel302 napisał(a):Co do wieku to nie starsza dlatego że one mają za duże wymagania z reguły
Za duże to znaczy jakie? I skąd takie przeświadczenie?
kornel302 napisał(a):tzn tam może pół roku to tak no ewentualnie rok ale nie dwa czy trzy lata starsza ?
Kilka postów wyżej pisałeś, że 5 lat w tę i we w tę... to ile w końcu mt017
kornel302 napisał(a):no tak generalnie fajnie się tutaj czuje
To świetnie, ale coś ostatnio ograniczyłeś swoją aktywność. Czyżbyś szykował podbój kolejnego miejsca?
kornel302 napisał(a):a ogóle jak ci na imię ?
Ekm... jakby to powiedzieć... ja dopiero po roku znajomości takie rzeczy wyjawiam A tak poważnie to cenię sobie tutaj anonimowość
niesmialytyp napisał(a):nie ma się co dziwić, ja też "poznałem" wiele dziewczyn przez neta z tym że moje poznanie to z reguły same pisaniny dzień, może dwa czasem dłużej. Żadne to poznanie, a odniosłem wrażenie jakbyś pomyślała że autor ma siebie za księcia. To nie tak, po prostu takie znajomosci to jest nic, piszesz sobie kilka dni a tu na przykład nagle leci tekst "bo wiesz co, właściwie to ja nie mieszkam w <wstaw> a w <wstaw>" albo widzisz tekst "wszyscy faceci są tacy sami, zbyt wiele już przeszłam, jesli bym miala wejsc w zwiazek to teraz seks już tylko po ślubie!" No to z automatu człowiek rozsądny kończy taką znajomość, bo po co się stresować i pakować na własne życzenie w kiepski układ już na starcie skoro tego kwiatu to pół światu, czy jakoś tak.
Ale wybredni Swoją drogą, nie pomyślałam o kornelu jak o żadnym księciu, tylko, że ja bym takiej pisaniny jednodniowej, która się od początku nie klei nie zaliczyła do znajomości...
niesmialytyp napisał(a):No i w ten sposób pada jedna "znajomość", leci kolejna, kolejna i w ten sposób facet w necie "poznaje" wiele kobiet zanim uda mu się spotkać z którąkolwiek. Do tego nie potrzeba księcia a jedynie kogoś kto ma jakieś swoje własne, minimalne nawet wymogi.
To niezłe tempo, na pewno nie jak drużyna narodowa w nogę
A tak w ogóle panowie, to gdzie Wy te kobiety poznajecie? Na różnych forach, fejsach czy serwisach randkowych?
Kateusz napisał(a):Zwątpiłem w ludzkość mt118
Jeszcze nie raz zwątpisz! Chociaż to smutne :hamster_cies2: Serio, smutne, że nie ma nic pewnego ani stałego i ciągle jakieś wątpliwości się pojawiają...
Jeszcze nie raz zwątpisz! Chociaż to smutne :hamster_cies2: Serio, smutne, że nie ma nic pewnego ani stałego i ciągle jakieś wątpliwości się pojawiają...
Dzisiaj mi się odwątpiło w ludzkość, ale teraz zwątpiłem w pogodę.
Na prawdę u was też jest tak gorąco?
Wszędzie grzeje i nie zapowiada się by to się prędko zakończyło. Według prognoz którym i tak średnio ufam, ta rzeź będzie trwała jeszcze conajmniej tydzień.
Kateusz napisał(a):Dzisiaj mi się odwątpiło w ludzkość, ale teraz zwątpiłem w pogodę.
A cóż spowodowało owo odwątpienie?
Jakieś takie wewnętrzne szczęście i brak powodów aby złościć się na ludzkość.
Też zauważyłem: kiedy przez jakiś czas nie wchodzę na forum, facebooka, Youtube to czuję się lepiej (przynajmniej jeśli chodzi o sprawy międzyludzkie), bo odrywam mózg od przejmowania się innymi i zajmuję się sobą.
Kateusz napisał(a):Dzisiaj mi się odwątpiło w ludzkość, ale teraz zwątpiłem w pogodę.
A cóż spowodowało owo odwątpienie?
Jakieś takie wewnętrzne szczęście i brak powodów aby złościć się na ludzkość.
Weź nie bądź sknera i podziel się tym szczęściem
Kateusz napisał(a):Też zauważyłem: kiedy przez jakiś czas nie wchodzę na forum, facebooka, Youtube to czuję się lepiej (przynajmniej jeśli chodzi o sprawy międzyludzkie), bo odrywam mózg od przejmowania się innymi i zajmuję się sobą.
I co dokładnie robisz w ramach owego zajmowania się sobą?
Kateusz napisał(a):Dzisiaj mi się odwątpiło w ludzkość, ale teraz zwątpiłem w pogodę.
A cóż spowodowało owo odwątpienie?
Jakieś takie wewnętrzne szczęście i brak powodów aby złościć się na ludzkość.
Weź nie bądź sknera i podziel się tym szczęściem
Kateusz napisał(a):Też zauważyłem: kiedy przez jakiś czas nie wchodzę na forum, facebooka, Youtube to czuję się lepiej (przynajmniej jeśli chodzi o sprawy międzyludzkie), bo odrywam mózg od przejmowania się innymi i zajmuję się sobą.
I co dokładnie robisz w ramach owego zajmowania się sobą?
Widzę, że wyprosiłeś te +1
No cóż to szczęście pochodzi stąd że nie mam stresu, moje samopoczucie całkiem dobrze znosi upały, a przy okazji nie mogę robić nic przemęczającego na upale, więc suma summarum więcej odpoczywam.
Często trafiam na ciekawe treści w internecie.
Do tego wszystkiego moje sny zwiastują oprócz smutnych rzeczy romans i przyjaźń- więc będzie się działo.
A zajmowanie się sobą to standardowo: poćwiczę sobie, pouczę się, pofilozofuję, posłucham muzyki, pobujam w obłokach. Czasem można spróbować nowych rzeczy: nowej gry, nowego danie, smaku, lub czegoś całkiem nowatorskiego.
Gorzej jak trafi Ci się prawdziwa miłość, która mieszka ponad 200 km . Sam mam taką osobę, wciąż czujemy do siebie to samo, raz przyjechałem do niej ale następnym razem to już ciężko było załatwić następne spotkanie i musieliśmy zakończyć związek. Do dzisiaj mamy kontakt, czasami sobie powiemy że tęsknimy. Ciężko się z tym żyje, że Twoja prawdziwa miłość jest gdzieś daleko i nie widziałeś się z nią 11 miesięcy
200 km to zdecydowanie za dużo. No chyba, że mieszkasz w Warszawie, a druga osoba w Krakowie. Między tymi miastami codziennie są regularne połączenia i problemem pozostaje jedynie znalezienie środków na bilet. Dla mnie 100 km to max. Wtedy mógłbym spotykać się z taką osobą regularnie, czasami nawet co tydzień.
Ze związku na odległość nic dobrego nie może wyjść, sam to już przerabiałem. Inne otoczenie, inni ludzi, zaczynacie się od siebie oddalać dzień po dniu.
Zawsze zastanawiałem się, jak można mieć jakieś sprecyzowane wymagania dotyczące ewentualnej dziewczyny, z którą zamierzacie stworzyć związek. Co, jeśli trafiłbyś na idealną dziewczynę dla siebie, której i Ty się podobasz, potraficie rozmawiać o wszystkich przez kilka nocy z rzędu (co z tego, że przez Internet) i nie możesz się doczekać, aż ją spotkasz. I okaże się, że np. nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość (...) albo jest nieprzewidywalna. Wtedy mówisz jej nara i zaraz szukasz następnej? A gdyby się okazało po miesiącu, że ma jednak jakieś nałogi, o których bała się powiedzieć, bo jest nieśmiała i obawiała się Twojej reakcji. Wtedy też się pożegnasz?
Wydaje mi się, ze miłość (jeśli istnieje) nie zwraca uwagi na jakieś śmieszne kryteria.
Wpadłem teraz na koncept że można zacząć związek na odległość i to mogłoby pomagać fobikom, a resztę powinna pokazać miłość- bo jak się kocha kogoś na prawdę (nie tylko z myślenia- a kogoś trza mieć), to zrobi się wszystko aby być ciałem i duchem; razem niczym jedna istota, jedno serce... .
Też można się sprawdzić w ten sposób, bo jeśli dwie osoby nie będą mogły wytrzymać bez siebie- to znak.
To chyba zależy od tego, kiedy następuje według Ciebie (i innych wypowiadających się osób) moment zakochania się. Według mnie pisząc na odległość można przeżywać fascynację i zauroczenie, ale zakochać się można tylko po spotkaniu i rozmowie na żywo.
Cytat:Gorzej jak trafi Ci się prawdziwa miłość, która mieszka ponad 200 km
Nie miłość tylko iluzja.
Internet jest pełen mitomanów oraz mitomanek oraz regularnych kłamców
Miałem taki okres, że umawiałem się na randki przez internet, a było ich bardzo dużo. Raptem w kilku przypadkach odniosłem wrażenie, że na zywo rozmawiam z tymi samymi osobami, z którymi rozmawiałem np. przez czat lub komunikator.
Dobra niech już będzie, że ktoś próbuje "poprawiać" własną osobę dodając sobie cechy charakteru (w sumie też tak robiłem), których zwyczajnie nie ma, ale jak ktoś oszukuje na wadzę, to już jest duża przesada. Zdarzyło mi się, że na spotkanie przyszła osoba cięższa, tak na oko o 15 - 20 kg, niż na pokazanym zdjęciu.
niepotrzebny napisał(a):To chyba zależy od tego, kiedy następuje według Ciebie (i innych wypowiadających się osób) moment zakochania się. Według mnie pisząc na odległość można przeżywać fascynację i zauroczenie, ale zakochać się można tylko po spotkaniu i rozmowie na żywo.
Bo ja dopuściłem się niedomówienia. Można zacząć w internecie, spotkać się kilka razy i sprawdzić czy można żyć bez siebie. (:
Cytat:Dobra niech już będzie, że ktoś próbuje "poprawiać" własną osobę dodając sobie cechy charakteru (w sumie też tak robiłem), których zwyczajnie nie ma, ale jak ktoś oszukuje na wadzę, to już jest duża przesada. Zdarzyło mi się, że na spotkanie przyszła osoba cięższa, tak na oko o 15 - 20 kg, niż na pokazanym zdjęciu.
A jaka to w sumie różnica? Kłamstwo to kłamstwo. Tak samo można się wkurzyć, jak ktoś się podaje za nieśmiałego, a przyjdzie przebojowa osoba, bo jej się np. nudziło i chciała dla odmiany poznać fobika
Kamelia napisał(a):A jaka to w sumie różnica? Kłamstwo to kłamstwo. Tak samo można się wkurzyć, jak ktoś się podaje za nieśmiałego, a przyjdzie przebojowa osoba, bo jej się np. nudziło i chciała dla odmiany poznać fobika
No jest bardzo duża różnica, bo 20 kg nadwagi widać na pierwszy rzut oka. Natomiast stwierdzenie, że jestem domatorem, zamiast tego, że jestem fobiczny - nie widać.
Zresztą żadna z tych randek nie miała dalszego ciągu.