Dużą masz tę wadę wzroku? W bloku mam sąsiada z -15 dioptrii, który zdał i jeździ. A instruktor wspominał o widzącym niemalże tylko na jedno oko koledze, który też jeździ.
Już o tym pisałem. Możesz mieć i -100 dioptrii oraz widzenie jednooczne, ale jeśli po załozeniu pingli jak denka od butelek następuje korekcja do wymaganej ostrości widzenia (0,5) to jest ok. Ja mam okulary -3,5, problem w tym, że one niewiele mi pomagają z racji wad siatkówki oraz faktycznie jednoocznego widzenia i żadne mocniejsze mi nie pomogą. Ostrość widzenia w okularach to u mnie ok. 0,2 - czyli dwa pierwsze rzędy literek na tablicy Snellena. Bez pingli 0.1
Oni tych tablic tak często nie wymieniają, smartfonem zrobisz nawet zdjęcie. Na pewno jest jakiś sposób dla chcącego. Wierutne, parszywe i do tego obelżywe
Och, Niered, z nieba mi jak zawsze spadasz. Wiesz, tak coś kombinowałem, próbowałem nawet zasięgnąć języka na forach dla niepełnosprawnych, ale te niedoruchane ułomki do sami frajerzy, piszą cos tylko o badaniach i normach z rozporządzenia, po prostu żenada...
No, ale mam nadzieję że taki cwany gość jak ty cos mi wreszcie doradzi, bo mam kilka pytań, a jako fobik bez obycia z wiedzą zawsze będę czuł sie pewniej. Skoro jesteś w temacie to chciałbym widzieć, czy lekarza wybieram dowolnego, czy jak wspominał Kseno jest jednak jakaś ustawka szkół jazdy w tym względzie? Masz jakis sprawdzony sposób by wcisnąć się do upatrzonego gabinetu i zobaczyć jaki wzór tablicy mają? Może orientujesz się jakie są najpowszechniejsze? Chyba nie ma jednego ustalonego jakimiś przepisami. A co jeśli trafie na taki gabinet z rzutnikiem? Znasz szablony stosowane w takim sprzęcie? Czy ze znanych ci historii faktycznie wynika, że nie wzbuda podejrzeń instruktora bardziej wytężone patrzenie w lusterka i późne odczytywanie znaków? Trzeba dać w łapę? A, no i co ze wznowieniem - pewnie dają mimo wszystko terminowe prawko - rozumiem, że potem idę do dowolnego lekarza z uprawnieniami i mogę już trafic do tego, co tylko bierze kasę? No i już z kwestii praktycznych - co prawda zegary na desce są raczej spore no i człowiek ine patrzy na cyferki tylko intuicyjnie na pozycję wskazówki, ale jakby co, to można w każdym samochodzie zamontować dodatkowy prędkościomierz albo taki holograficzny na szybę jak w Corvette'cie? BTW szkoda, ze podobna nawigacja jest chyba tylko fanrycznie w drogich furach, jakieś nissany nie wiem co jeszcze...
Zas napisał(a):Skoro jesteś w temacie to chciałbym widzieć, czy lekarza wybieram dowolnego, czy jak wspominał Kseno jest jednak jakaś ustawka szkół jazdy w tym względzie?
Lekarza i badania można sobie też załatwić we własnym zakresie.
---
Ale jeśli faktycznie możesz zobaczyć nawet w okularach tylko dwa pierwsze rzędy, to rzeczywiście kierowanie samochodem niosłoby większe ryzyko. Oczywiście można mówić, że na drogach w cholerę jeździ osób z różnymi defektami. Na wspomnianych przeze mnie karteluszkach otrzymywanych w dniu badań lekarskich zaznacza się, czy mamy taki i taki defekt albo czy chorujemy na to i na to. Raczej wszyscy mechanicznie zaznaczają, że nie mają, nawet jeśli mają. Te neurologiczne przypadłości są chyba najbardziej niebezpieczne — padaczki i tym podobne. Domyślam się, że i takie osoby znalazłoby się na drogach, bo na karteluszce zaznaczyły, że nic im nie jest. Pytanie tylko, czy też chcemy wziąć tę odpowiedzialność na siebie. No nie wiem.
Twoją wadę da się skorygować operacyjnie? Pytam raczej z ciekawości, wiem, że nawet jeśli się ją leczy operacyjnie, to przecież nie polecisz z miejsca na operację, która zresztą pewnie też swoje kosztuje.
Nie wiem czy wypowiadałem się w tym temacie, ale może powiem iż mam prawo jazdy, ale jest mi ono zupełnie niepotrzebne. Raczej w przyszłości kierowcą nie będę, bo boję się, że mógłbym kogoś zabić. A z moim zamyśleniem na drodze jest to jak najbardziej możliwe.
Niered napisał(a):Nie z wady, tylko wymyślonej sytuacji. Abstrakcja. Obejrzyj sobie film Nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Po co ta agresja, to dopiero dno.
Zas, jeśli 10 lekarzy nie podpisze się pod Twoim badaniem, a zrobi je całościowo uwzględniając pole widzenia, bo z tego co wiem jest najbardziej istotne, tolerancja ostrości to +-0,5 Lekarz może pójść na rękę, jakby co to przecież wzrok mógł się pogorszyć. Z tego co czytam, to póki co racjonalizujesz. Normalny, sympatyczny lekarz powinien Cię puścić. 10 powie, że nic z tego, to zaczniesz dopiero tracić nadzieję. Daltoniści nawet mogą jeździć, jeśli zapamiętają kolejność sygnalizacji.
Po dziewczynach też tak cisną Ci instruktorzy? Zaczynam mieć poważne wątpliwości co do tego kursu, dzisiaj w nocy nie mogłam spać bo myślałam sobie jak strasznie będzie. Robiliście kurs w dużych miastach? Ja będę robić w 500-tysiecznym i teraz sobie myśle, że może jednak przełożyć to robienie prawka na "po studiach", jak już wrócę do rodzinnej miejscowości, 50-tys miesciny bez tramwajow...
Wiesz, jeśli zrobisz prawko w dużym mieście, to później będzie Ci łatwiej. Ja robiłam właśnie w małej mieścinie i teraz obawiałabym się przejażdżki po dużym mieście, ze względu na tłok, ruch, korki, tramwaje i nie wiadomo co jeszcze.
Co do instruktora to zależy, ja miałam megasympatycznego, starszego faceta, który zachowywał anielską cierpliwość i spokojnie mówił, co zrobiłam nie tak, nawet jeśli musiał to powtarzać po raz 50. Był dość gadatliwy, co mnie trochę rozpraszało, ale z czasem chyba zaczęło mu się udzielać moje milczenie Dzięki niemu kurs wspominam bardzo dobrze, natomiast egzamin to już inna bajka, ale też do przejścia, nawet jeśli dopiero za którymś razem
Ogólnie, jeśli trzeba, to samochodem jeżdżę, było zresztą kilka sytuacji, kiedy musiałam pilnie podwieźć kogoś z rodziny, więc się przydaje. Choć wolę poruszać się pieszo : )
Ja prawo jazdy mam już trzy lata, ja w samochodzie czuję się pewniej niż chodząc gdziekolwiek na nogach,.... , zdawałem w Krakowie. Ci którzy dopiero zaczynają lub myślą o prawo jazdach, radzę jak najszybciej już teraz jest trudniej a ma być jeszcze gorzej, podobno prawo jazdy mają być już od 21 lat nie od 18 ... , trochę głupio ale z drugiej strony w dobrym to kierunku może pójść, jak widzę młodych gniewnych za kierownicą to mam ochotę wyjść z samochodu i w ryj dać .... , koszt to chyba 1200 - 1500 zł z tego co się orientuję .
A ja nie mam prawka i wstyd przyznać, ale właśnie przez fobię :C Siedem razy próbowałam i za każdym razem było tylko gorzej. Podczas kursu moja nauczycielka chwaliła mnie, że posiadam 'lekkość' w prowadzeniu pojazdu, dodatkowo równo parkowałam i dobrze wykonywałam jazdę po łuku. Sama, przy każdej nadarzającej się okazji mówiła mi, że nie rozumie, jakim cudem wciąż oblewam. A mnie w czasie trwania egzaminu tak zżerały nerwy, że nie byłam w stanie się skupić dosłownie na niczym, bolał mnie brzuch, nogi drżały do tego stopnia, że nie potrafiłam poprawnie wcisnąć pedału gazu...Raz, kiedy już prawie, prawie mi się udało, wystarczyło, że niespodziewanie egzaminator nakazał mi zaparkować prostopadle, a ja już wiedziałam, że mi się jednak nie uda. Efekt tego był dość komiczny, bo zamiast zaparkować na prawo przy aucie białym, zaparkowałam na lewo przy aucie czerwonym C: Przy okazji zapomniałam włączyć kierunkowskaz, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Było to bodajże przy 4 podejściu. Przy piątym przejechałam linię ciągłą, przy szóstym zgasł mi silnik na górce, zaś przy siódmym poległam już na samym początku, na łuku C: 8 razu nie było i pewnie jeszcze długo nie będzie...Ale może kiedyś