13 Wrz 2018, Czw 16:10, PID: 763765
Witam. Czy ktoś z Was choruje na Antropofobię? Jest to ekstremalna odmiana fobii społecznej. U mnie objawia się to tym, że boję się nie tylko kontaktu z ludźmi ale ogólnie ludzi. Wiem jaka jest tego przyczyna, nie chcę teraz o tym pisać dokładnie ponieważ moja historia jest tak zagmatwana, że opisanie jej zajęłoby mi to sporo czasu. W skrócie: w młodości byłem gnębiony przez rówieśników, dorastałem w nieciekawym otoczeniu a w dorosłości wyżywali się na mnie pracodawcy. Na fobię zachorowałem krótko po skończeniu studiów.
Z powodu współistniejącej padaczki nie mogę brać leków typu SSRI. Stale zażywam benzodiazepiny oraz leki przeciwpadaczkowe.
Był okres, że nie brałem benzo, ale wtedy w ogóle nie wychodziłem z domu. Teraz znowu powróciłem do nałogu. Niestety tolerancja na lek rośnie. Ostatnio miałem taką sytuację, że dostałem napadu paniki w środku miasta, nie potrafiłem się uspokoić a nie wziąłem ze sobą leków, ludzie patrzyli się na mnie jakbym uciekł z Tworek. Błądziłem wzrokiem, spuszczałem głowę w dół, patrzyłem się na różne strony, czasami prężyłem, żeby sprawiać wrażenie pewnego siebie i agresywnego. Wyobrażam sobie jak to musiało wyglądać... Ta sytuacja mnie złamała. Stwierdziłem, że już dłużej tak żyć nie mogę. Muszę się w końcu wziąć za siebie i zapisać się na jakąś psychoterapię.
Czy ktoś z Was choruje na taką przypadłość? Jaka jest skuteczność terapii? Nie mogę całe życie się bać i chodzić naćpany. Chcę w końcu wrócić do normalnego życia w społeczeństwie. Cieszę się że istnieje takie miejsce w sieci, gdzie można popisać z ludźmi o podobnych problemach i nie tylko.
Z powodu współistniejącej padaczki nie mogę brać leków typu SSRI. Stale zażywam benzodiazepiny oraz leki przeciwpadaczkowe.
Był okres, że nie brałem benzo, ale wtedy w ogóle nie wychodziłem z domu. Teraz znowu powróciłem do nałogu. Niestety tolerancja na lek rośnie. Ostatnio miałem taką sytuację, że dostałem napadu paniki w środku miasta, nie potrafiłem się uspokoić a nie wziąłem ze sobą leków, ludzie patrzyli się na mnie jakbym uciekł z Tworek. Błądziłem wzrokiem, spuszczałem głowę w dół, patrzyłem się na różne strony, czasami prężyłem, żeby sprawiać wrażenie pewnego siebie i agresywnego. Wyobrażam sobie jak to musiało wyglądać... Ta sytuacja mnie złamała. Stwierdziłem, że już dłużej tak żyć nie mogę. Muszę się w końcu wziąć za siebie i zapisać się na jakąś psychoterapię.
Czy ktoś z Was choruje na taką przypadłość? Jaka jest skuteczność terapii? Nie mogę całe życie się bać i chodzić naćpany. Chcę w końcu wrócić do normalnego życia w społeczeństwie. Cieszę się że istnieje takie miejsce w sieci, gdzie można popisać z ludźmi o podobnych problemach i nie tylko.