06 Lis 2015, Pią 18:57, PID: 485388
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Lis 2015, Pią 19:01 przez The_Visitor.)
Oberwie mi się za to co zaraz napiszę.
Nie wiem dlaczego mam silną awersję do utartych konwenansów, że tak wypada zapytać jak się czuje.... nie rozumiem tego u siebie ale właśnie z tego powodu że tego ode mnie oczekuje tego nie robię. Do tego stopnia, że nawet jeśli to jest mój rodzony ojciec to nie będę się interesować bo rodzina tego oczekuje (tak wiem młotku, pomyślałeś/łaś teraz że "to tobie powinno na tym zależeć, nie im"). Zawsze ten sam powtarzający się teatrzyk niczym kevin w polsacie czy stajenka betlejemska, komuś zdrowie siada i od razu cała rodzina wypytyuje i odwiedza jak się czujesz, może czegoś potrzebujesz? Wiem, że odwiedziła go cała rodzina, odwiedzenie go przeze mnie jest tylko formalnością. Siostra dzwoni i mówi, że mama jest zła że nie zapytałem ją jak tato się czuje. No cóż, ja doskonale i świadomie to robię, że nie pytam. Nie wiem skąd to mam ale od dziecka mam silną awersję do tego co ktoś ode mnie oczekuje, ta sytuacja jest dosyć skrajna ale działa tu ten sam mechanizm - ja wiem, że matka czegoś ode mnie oczekuje i celowo tego nie robię. To ma jakiś związek z moją matką chyba...Prosta kobieta ktora niestety swoimi zachowaniami tradycyjnymi zachowuje się jak robot którego nauczyli, że tak trzeba robić i ona ślepo to robi, taki człowiek bez własnego zdania, z jakiegoś powodu nie akceptuję jej przewidywalności.
Czy ktoś chociaż spróbuje zrozumieć dlaczego tak mam, nie zaczynając od tekstu : cie to do końca po+ ? bo jeśli na tyle was stać to spadam z tego forum.
Nie wiem dlaczego mam silną awersję do utartych konwenansów, że tak wypada zapytać jak się czuje.... nie rozumiem tego u siebie ale właśnie z tego powodu że tego ode mnie oczekuje tego nie robię. Do tego stopnia, że nawet jeśli to jest mój rodzony ojciec to nie będę się interesować bo rodzina tego oczekuje (tak wiem młotku, pomyślałeś/łaś teraz że "to tobie powinno na tym zależeć, nie im"). Zawsze ten sam powtarzający się teatrzyk niczym kevin w polsacie czy stajenka betlejemska, komuś zdrowie siada i od razu cała rodzina wypytyuje i odwiedza jak się czujesz, może czegoś potrzebujesz? Wiem, że odwiedziła go cała rodzina, odwiedzenie go przeze mnie jest tylko formalnością. Siostra dzwoni i mówi, że mama jest zła że nie zapytałem ją jak tato się czuje. No cóż, ja doskonale i świadomie to robię, że nie pytam. Nie wiem skąd to mam ale od dziecka mam silną awersję do tego co ktoś ode mnie oczekuje, ta sytuacja jest dosyć skrajna ale działa tu ten sam mechanizm - ja wiem, że matka czegoś ode mnie oczekuje i celowo tego nie robię. To ma jakiś związek z moją matką chyba...Prosta kobieta ktora niestety swoimi zachowaniami tradycyjnymi zachowuje się jak robot którego nauczyli, że tak trzeba robić i ona ślepo to robi, taki człowiek bez własnego zdania, z jakiegoś powodu nie akceptuję jej przewidywalności.
Czy ktoś chociaż spróbuje zrozumieć dlaczego tak mam, nie zaczynając od tekstu : cie to do końca po+ ? bo jeśli na tyle was stać to spadam z tego forum.