08 Mar 2016, Wto 16:52, PID: 521170
Witam.
Coś koło klasy 1 gimnazjum zaczęła się u mnie pojawiać fobia społeczna. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane, no ale nic z tym nie zrobiłem, ponieważ od zawsze byłem "idealny" przynajmniej dla mojej rodziny. Dobry uczeń, grzeczny, zawsze pomocny itd. Dawniej nie musiałem się uczyć, gdyż nawet jeśli tylko uważałem na lekcjach to i tak miałem dobre oceny. W pewnym momencie przestało to jednak wystarczać. Oceny dostawałem coraz gorsze a ja zamiast się uczyć spędzałem czas przed komputerem.
Teraz mam 18 lat, chodzę do 2 klasy liceum, nie radzę sobie z połową przedmiotów no i cóż.... dalej gram na komputerze, bo po prostu nie mogę się skupić na niczym innym. Co chwila spoglądam w kierunku drzwi, ponieważ boję się, że ktoś może w nich stać i się na mnie patrzeć...
Miałem napisać na początku o fobii a napisałem o uzależnieniu od komputera (który jest w sumie taką ucieczką od rzeczywistości). Wracając do tematu fobii, bałem się chodzić do szkoły. Codziennie przed snem myślałem o tym, jakby nie pójść do szkoły, o tym, że znowu się tylko zbłaźnię. W 3 klasie gimnazjum w pewnym momencie mój lęk był tak duży że zacząłem udawać chorobę. Przez tydzień zostałem wtedy w domu, potem przynajmniej 2-3 razy w tygodniu także opuszczałem szkołę, rodzicom zawsze dawałem jakieś wymówki a oni mi wierzyli. Nie mogłem im o fobii, ponieważ wstydziłem się. Zawsze byłem "idealny" a oni mieli swoje problemy, nie chciałem dawać im kolejnego. W tym stanie byłem przez ok. 2 miesiące, potem jakoś samo się to skończyło, wziąłem się w garść i nawet jeśli codziennie czułem lęk to i tak zmuszałem się do chodzenia do szkoły.
W 1 klasie liceum w związku z fobią społeczną nie było żadnych problemów z chodzeniem do szkoły. Chodziłem do niej, wracałem do domu, grałem na komputerze, czasami trochę się pouczyłem i tyle.
Problem powrócił jakieś 2 tygodnie temu. Jestem teraz w 2 klasie liceum i znowu zacząłem opuszczać zajęcia. W zasadzie piszę ten post, ponieważ wiem, że straciłem kontrolę zarówno nad fobią jak i czasem spędzanym przed komputerem. Opuściłem prawie połowę zajęć w ciągu ostatnich 2 tygodni i nie wiem co z tym zrobić. Dzięki temu, że skończyłem 18 lat to mogę iść do lekarza bez wiedzy rodziców, tylko... nie wiem do którego lekarza się udać? Do psychologa, psychiatry, czy może specjalisty od uzależnień? Codziennie jak zostaję w domu to obiecuję sobie, że przygotuję się do szkoły i nie włączę nawet komputera, codziennie kończy się to tak samo, czyli przez cały dzień siedzę przed komputerem.
Jakby tego było mało to mam także depresję. Zaczęła się ona najprawdopodobniej w klasie 1 liceum. Zacząłem wówczas mieć myśli samobójcze, praktycznie wszystko przestało mnie cieszyć. Nie pomaga w tym to że jestem pesymistą, oraz kompletnie nie umiem rozmawiać z dziewczynami (mam coś w stylu lęku przed rozmową z płcią przeciwną).
No cóż... piszę to wszystko pod wpływem emocji i zapewne nic w tym stylu więcej nie napiszę. Musiałem się wyżalić, a jeśli ktoś przeczytał cały ten mój chaotyczny post i ma dla mnie jakieś rady, do jakiego specjalisty powinienem się udać, lub... czy w ogóle powinienem się leczyć czy może lepiej zostawić wszystko jak jest no to byłbym za nie wdzięczny
Coś koło klasy 1 gimnazjum zaczęła się u mnie pojawiać fobia społeczna. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane, no ale nic z tym nie zrobiłem, ponieważ od zawsze byłem "idealny" przynajmniej dla mojej rodziny. Dobry uczeń, grzeczny, zawsze pomocny itd. Dawniej nie musiałem się uczyć, gdyż nawet jeśli tylko uważałem na lekcjach to i tak miałem dobre oceny. W pewnym momencie przestało to jednak wystarczać. Oceny dostawałem coraz gorsze a ja zamiast się uczyć spędzałem czas przed komputerem.
Teraz mam 18 lat, chodzę do 2 klasy liceum, nie radzę sobie z połową przedmiotów no i cóż.... dalej gram na komputerze, bo po prostu nie mogę się skupić na niczym innym. Co chwila spoglądam w kierunku drzwi, ponieważ boję się, że ktoś może w nich stać i się na mnie patrzeć...
Miałem napisać na początku o fobii a napisałem o uzależnieniu od komputera (który jest w sumie taką ucieczką od rzeczywistości). Wracając do tematu fobii, bałem się chodzić do szkoły. Codziennie przed snem myślałem o tym, jakby nie pójść do szkoły, o tym, że znowu się tylko zbłaźnię. W 3 klasie gimnazjum w pewnym momencie mój lęk był tak duży że zacząłem udawać chorobę. Przez tydzień zostałem wtedy w domu, potem przynajmniej 2-3 razy w tygodniu także opuszczałem szkołę, rodzicom zawsze dawałem jakieś wymówki a oni mi wierzyli. Nie mogłem im o fobii, ponieważ wstydziłem się. Zawsze byłem "idealny" a oni mieli swoje problemy, nie chciałem dawać im kolejnego. W tym stanie byłem przez ok. 2 miesiące, potem jakoś samo się to skończyło, wziąłem się w garść i nawet jeśli codziennie czułem lęk to i tak zmuszałem się do chodzenia do szkoły.
W 1 klasie liceum w związku z fobią społeczną nie było żadnych problemów z chodzeniem do szkoły. Chodziłem do niej, wracałem do domu, grałem na komputerze, czasami trochę się pouczyłem i tyle.
Problem powrócił jakieś 2 tygodnie temu. Jestem teraz w 2 klasie liceum i znowu zacząłem opuszczać zajęcia. W zasadzie piszę ten post, ponieważ wiem, że straciłem kontrolę zarówno nad fobią jak i czasem spędzanym przed komputerem. Opuściłem prawie połowę zajęć w ciągu ostatnich 2 tygodni i nie wiem co z tym zrobić. Dzięki temu, że skończyłem 18 lat to mogę iść do lekarza bez wiedzy rodziców, tylko... nie wiem do którego lekarza się udać? Do psychologa, psychiatry, czy może specjalisty od uzależnień? Codziennie jak zostaję w domu to obiecuję sobie, że przygotuję się do szkoły i nie włączę nawet komputera, codziennie kończy się to tak samo, czyli przez cały dzień siedzę przed komputerem.
Jakby tego było mało to mam także depresję. Zaczęła się ona najprawdopodobniej w klasie 1 liceum. Zacząłem wówczas mieć myśli samobójcze, praktycznie wszystko przestało mnie cieszyć. Nie pomaga w tym to że jestem pesymistą, oraz kompletnie nie umiem rozmawiać z dziewczynami (mam coś w stylu lęku przed rozmową z płcią przeciwną).
No cóż... piszę to wszystko pod wpływem emocji i zapewne nic w tym stylu więcej nie napiszę. Musiałem się wyżalić, a jeśli ktoś przeczytał cały ten mój chaotyczny post i ma dla mnie jakieś rady, do jakiego specjalisty powinienem się udać, lub... czy w ogóle powinienem się leczyć czy może lepiej zostawić wszystko jak jest no to byłbym za nie wdzięczny