03 Gru 2015, Czw 23:07, PID: 492948
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Gru 2015, Czw 23:19 przez RedIsABeautiful.)
Mam już dość! We wakację tego roku poznałem pewną dziewczynę, koleżankę kolegów. Na początku nic w związku z tym nie odczuwałem. Ot, kolejna ładna dziewczyna, z którą nie potrafię za bardzo sam na sam zamienić słowa itd. Od początku zrobiłem na niej kiepskie wrażenie (tzn. tak myślę, przypuszczam) bo na wakacyjnych zabawach nie tańczyłem, nie piłem dużo, przez co delikatnie mówiąc zamulałem i obserwowałem tylko jak inni się bawią i śmieją przy okazji od czasu do czasu coś dopowiadając żeby nie było że nic nie mówię. Tak czy siak pewnie wyszedłem na dziwaka i nudziarza. Na kolejnych zabawach coś już więcej z nią i przy niej pogadałem ale to dalej było nic w porównaniu do podrywających ją kolegów. Nagle kurde kolejna impreza, wypiłem sobie solidnie i ... dogadywałem się z nią bardzo dobrze, śmialiśmy się itp.
I nie wiem gdzie konkretnie i kiedy ale nagle w połowie września wzięło mnie z d*py (z nienacka) dziwne uczucie a mianowicie zaczęła mi się ona bardzo podobać. Prawdopodobnie się zauroczyłem. Często nawet czułem nudności, jedzenie mi nie smakowało itd. Ale myślę sobie gdzie ja fobik poderwę taką dziewczynę, w dodatku kolega ją podrywa więc nawet nie mogę. Swoją drogą dziewczyna totalne przeciwieństwo mnie. 9/10, wygadana, pewna siebie itd...Mijają miesiące, za niedługo będą już 3 a ja dalej o niej bardzo często myślę, dalej wymyślam głupie scenariusze ew. podrywu itp. Od tego czasu widziałem się z nią 2 razy i naprawdę dobrze się z nią bawiłem, polubiła mnie myślę ale tak jak kolegę tylko. Próbuje od jakiegoś czasu znaleźć sytuację z nią sam na sam ale się nie da bo wszędzie chodzi z 2 koleżankami, z nimi wraca busem itp. Raz widziałem że wychodziła sama ze szkoły (tak, trochę ją śledzę ) to nawet uciekłem z lekcji w szkole a potem i tak jej nie znalazłem.
Tak czy siak to bardzo mocne i dziwne uczucie. Mijają tygodnie, miesiące a ona dalej zajmuje w mojej głowie czołowe miejsce, okropnie chciałbym się z nią umówić itd. ale wiem że szansę na to mam podobną do szansy ukończenia klasy z oceną bardzo dobrą z matmy mimo iż zawsze walczę o 2 Nie wiem czy to zauroczenie, zakochanie czy po prostu jakaś pieprzona obsesja. Przecież ja ją znam tylko z grupowych spotkań, sam na sam rozmawialiśmy raz w życiu może z 7,8 minut także tak naprawdę to jej jeszcze nie znam. Koledzy którzy ją podrywali są dziś jej najlepszymi kumplami, ale jeden wciąż bardzo często do niej pisze i boję się że coś z tego będzie. Mam z nim rywalizować, z najlepszym kolegą? I tak byłbym raczej bez szans, on jest baardzo towarzyski, nie to co ja...Kurde, jestem o nią zazdrosny choć nawet nie jest moja... W dodatku ona pewnie ma mnie za 1 z wielu zwykłych kolegów.
Reasumując wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią że nie mam co do niej startować, że to nie moja liga i nie miałbym szans a ja ciągle o niej myślę i chodź rozum mówi nie to serce jest zdecydowanie i niezaprzeczalnie na tak. Oddałbym wiele za możliwość bycia z nią, codziennie o niej myślę, nie umiem tak po prostu o niej zapomnieć. (no nie da się w sumie, w sobote z nią byłem na andrzejkach, co 2 dzień widzę ją w szkole, a ona jest dodatkowo z okolicy co też nie jest dobre bo pewnie troche o mnie słyszała i wie że należę raczej do tej "cichej" grupy.)
I teraz pytanie. Co do cholery robić? Jak ewentualnie o niej zapomnieć i kiedy to nastąpi? Jak się zachować wiedząć że kumpel być może ją podrywa? I czy opłaca mi się w ogóle próbować wiedząć z góry że i tak szansę są malutkie? Pomóżcie proszę
I nie wiem gdzie konkretnie i kiedy ale nagle w połowie września wzięło mnie z d*py (z nienacka) dziwne uczucie a mianowicie zaczęła mi się ona bardzo podobać. Prawdopodobnie się zauroczyłem. Często nawet czułem nudności, jedzenie mi nie smakowało itd. Ale myślę sobie gdzie ja fobik poderwę taką dziewczynę, w dodatku kolega ją podrywa więc nawet nie mogę. Swoją drogą dziewczyna totalne przeciwieństwo mnie. 9/10, wygadana, pewna siebie itd...Mijają miesiące, za niedługo będą już 3 a ja dalej o niej bardzo często myślę, dalej wymyślam głupie scenariusze ew. podrywu itp. Od tego czasu widziałem się z nią 2 razy i naprawdę dobrze się z nią bawiłem, polubiła mnie myślę ale tak jak kolegę tylko. Próbuje od jakiegoś czasu znaleźć sytuację z nią sam na sam ale się nie da bo wszędzie chodzi z 2 koleżankami, z nimi wraca busem itp. Raz widziałem że wychodziła sama ze szkoły (tak, trochę ją śledzę ) to nawet uciekłem z lekcji w szkole a potem i tak jej nie znalazłem.
Tak czy siak to bardzo mocne i dziwne uczucie. Mijają tygodnie, miesiące a ona dalej zajmuje w mojej głowie czołowe miejsce, okropnie chciałbym się z nią umówić itd. ale wiem że szansę na to mam podobną do szansy ukończenia klasy z oceną bardzo dobrą z matmy mimo iż zawsze walczę o 2 Nie wiem czy to zauroczenie, zakochanie czy po prostu jakaś pieprzona obsesja. Przecież ja ją znam tylko z grupowych spotkań, sam na sam rozmawialiśmy raz w życiu może z 7,8 minut także tak naprawdę to jej jeszcze nie znam. Koledzy którzy ją podrywali są dziś jej najlepszymi kumplami, ale jeden wciąż bardzo często do niej pisze i boję się że coś z tego będzie. Mam z nim rywalizować, z najlepszym kolegą? I tak byłbym raczej bez szans, on jest baardzo towarzyski, nie to co ja...Kurde, jestem o nią zazdrosny choć nawet nie jest moja... W dodatku ona pewnie ma mnie za 1 z wielu zwykłych kolegów.
Reasumując wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią że nie mam co do niej startować, że to nie moja liga i nie miałbym szans a ja ciągle o niej myślę i chodź rozum mówi nie to serce jest zdecydowanie i niezaprzeczalnie na tak. Oddałbym wiele za możliwość bycia z nią, codziennie o niej myślę, nie umiem tak po prostu o niej zapomnieć. (no nie da się w sumie, w sobote z nią byłem na andrzejkach, co 2 dzień widzę ją w szkole, a ona jest dodatkowo z okolicy co też nie jest dobre bo pewnie troche o mnie słyszała i wie że należę raczej do tej "cichej" grupy.)
I teraz pytanie. Co do cholery robić? Jak ewentualnie o niej zapomnieć i kiedy to nastąpi? Jak się zachować wiedząć że kumpel być może ją podrywa? I czy opłaca mi się w ogóle próbować wiedząć z góry że i tak szansę są malutkie? Pomóżcie proszę