30 Gru 2015, Śro 0:05, PID: 500594
Przez ciągły stres nie potrafię zacząć się normalnie odżywiać. W Sylwestra 2013/14 postanowiłem sobie, że muszę schudnąć, no i zacząłem się zdrowo odżywiać. Do maja 2014 udało mi się zrzucić prawie 20kg. Oczywiście było to łączone z wysiłkiem fizycznym. Do mojego celu brakowało mi niecałe 5 kg. Utrzymywałem wagę prawie przez cały rok lecz od kiedy mi się pogorszyło nie potrafię się pohamować. Ciągły stres, maturalna, sytuacja gdy muszę z kimkolwiek porozmawiać, za dużo... Rano przed szkołą nie jem śniadania i nic nie piję, gdyż jest mi potem nie dobrze, w szkole jem jakaś kanapkę, popijam wodą, której nie cierpię. Przychodzę do domu godzina 16, jem obiad, 15 minut później wpieprzam co tylko widzę w zasięgu wzroku... A potem wieczorem jakaś dobra ziołowa herbatka, żeby jakoś "zamazać" to co pochłonąłem. Czuję, że tyję. O ile czasami w tygodniu uda mi się utrzymać rytm w miarę normalnego jedzenia, to gdy przychodzi weekend pochłaniam wszystko w olbrzymich ilościach. Problem tkwi też w tym, że jestem strasznym "niejadkiem". Warzyw nie lubię, owoce zjem od biedy. Mięso, tylko kotlet z kurczaka, z zup - rosół. Chleb, szynka, ser, mleko, płatki, pizza, słodycze, napoje słodkie i gazowane. Nawet potrafiłem wszystko wymienić, bo jest tego mało. I tak w kółko te same produkty. Po prawie 2 latach historia zatoczyła koło i znowu jestem w tym samym punkcie. Nie wiem co robić, po prostu już mnie to przerasta.