11 Lip 2017, Wto 19:44, PID: 706770
Był czas, kiedy zmuszałam się do spotkań towarzyskich w pubach, gdzie było tłoczno i grała muzyka, ale to się chyba nie liczy jako impreza. Brałam też udział w kilku domówkach, ale sztywniałam ze strachu kiedy przychodził moment tańców. Mam ogromną traumę z dzieciństwa i nawet jeśli w miarę panuję nad sytuacją, to jednak imprezy mnie generalnie przerażają.
Może podczas wakacji spróbuję "terapeutycznie" wstąpić do jakiegoś baru i zobaczę, jak na to zareaguje moje ciało.
Odnośnie imprez - rozumiem, że wielu młodych ludzi ma potrzebę wyskakania się w jakimś klubie i upicia do granic przytomności, ale miło by było, gdyby imprezowicze potrafili uszanować czyjąś niechęć do takich popijaw. Do tej pory trafiałam niestety na "reformatorów" spod znaku "wypij jeszcze kielicha, to zatańczysz i nie będziesz tak smęcić".
Może podczas wakacji spróbuję "terapeutycznie" wstąpić do jakiegoś baru i zobaczę, jak na to zareaguje moje ciało.
Odnośnie imprez - rozumiem, że wielu młodych ludzi ma potrzebę wyskakania się w jakimś klubie i upicia do granic przytomności, ale miło by było, gdyby imprezowicze potrafili uszanować czyjąś niechęć do takich popijaw. Do tej pory trafiałam niestety na "reformatorów" spod znaku "wypij jeszcze kielicha, to zatańczysz i nie będziesz tak smęcić".