20 Gru 2009, Nie 15:11, PID: 190143
Calculator, z tymi prysznicami... pod nadzorem? Aż nie chce mi się wierzyć
Byłam w takim miejscu cztery razy, ostatnio w lipcu tego roku... Ten czwarty był pierwszym kiedy nie wylądowałam po próbie samobójczej... ogólnie diagnozę mam: osobowość chwiejna emocjonalnie...
Co do samego miejsca - był to szpital w Ciborzu - ogółem na kilku oddziałach,w tym najlepszy trafił mi się jednak w lipcu, głównie ze względu na swobodę z parzeniem kawy a jestem nałogowym kawoszem...
Nie ma co się oszukiwać - nie jest to miejsce marzeń, panuje tam okropna nuda... choć dla lubiących ciszę jest to na pewno na plus...
Dzień trwa od pobudki do porannego ciśnienia, dalej śniadanie, leki, przerwa w której czasami są rozmowy z psychologiem (najbardziej dostępny na oddziale 16, dawnym C); spacery/wyjścia na ławeczkę, obiad, znów przerwa, popołudniowe leki, kolacja, jakaś dziura, wieczorne leki... miejsc pod prysznicem 2-3, ale na żadnym z tych oddziałów nie było pod nadzorem...
Zdarzały się wśród kadry kwiatki od których gadania przysłowiowy nóż w kieszeni się otwierał... i jakkolwiek za pierwszym razem nie reagowałam,myślałam że tak być musi, następnymi byłam pyskata i przynajmniej skomentowałam głośno żeby taka pielęgniarka usłyszała co o niej myślę...
Po kilku tygodniach w takim miejscu można dostać drugiego zajoba... zaczyna się tęsknić za tym co było na zewnątrz...
Mnie wkurzały kraty w oknach, czułam się jak w więzieniu...
Byłam w takim miejscu cztery razy, ostatnio w lipcu tego roku... Ten czwarty był pierwszym kiedy nie wylądowałam po próbie samobójczej... ogólnie diagnozę mam: osobowość chwiejna emocjonalnie...
Co do samego miejsca - był to szpital w Ciborzu - ogółem na kilku oddziałach,w tym najlepszy trafił mi się jednak w lipcu, głównie ze względu na swobodę z parzeniem kawy a jestem nałogowym kawoszem...
Nie ma co się oszukiwać - nie jest to miejsce marzeń, panuje tam okropna nuda... choć dla lubiących ciszę jest to na pewno na plus...
Dzień trwa od pobudki do porannego ciśnienia, dalej śniadanie, leki, przerwa w której czasami są rozmowy z psychologiem (najbardziej dostępny na oddziale 16, dawnym C); spacery/wyjścia na ławeczkę, obiad, znów przerwa, popołudniowe leki, kolacja, jakaś dziura, wieczorne leki... miejsc pod prysznicem 2-3, ale na żadnym z tych oddziałów nie było pod nadzorem...
Zdarzały się wśród kadry kwiatki od których gadania przysłowiowy nóż w kieszeni się otwierał... i jakkolwiek za pierwszym razem nie reagowałam,myślałam że tak być musi, następnymi byłam pyskata i przynajmniej skomentowałam głośno żeby taka pielęgniarka usłyszała co o niej myślę...
Po kilku tygodniach w takim miejscu można dostać drugiego zajoba... zaczyna się tęsknić za tym co było na zewnątrz...
Mnie wkurzały kraty w oknach, czułam się jak w więzieniu...