08 Lis 2016, Wto 18:57, PID: 593347
Witam. Chcę was trochę wciągnąć w dyskusję/zapytać o opinię na temat wycofania społecznego, bólu psychicznego i fantazji...u mnie to wszystko się chyba jakoś łączy
Głównie to boję się jakiejś pustki, boję się że nie tylko lęk mnie będzie coraz bardziej odciągał od życia, kontaktów z ludzmi...ale że w pewnym momencie żaden kontakt nie będzie mnie interesował/będzie zbyt trudny. Żadna aktywność, praca....jakby powoli wszystko stawało się obarczone bólem/lękiem...nie wiem jak to opisać.
Mam tak, że fantazje jakby ograniczały bół psychiczny/emocjonalny, spłaszczały lęk. A jak ich nie ma, zaczynam myśleć o działaniu, świecie, związkach itd...to właśnie pojawia się lęk, ból...jakbym się wypalał emocjonalnie, lub lęk stawał się główną emocją którą odczuwam.
Nie wiem jak to określić....ale boję się tego że to będzie się pogłębiać.
Trochę też jest tak jakbym bardziej był zainteresowanym własną psychiką, a nie rzeczywistością. Jakby psychika i jej stan, czy stan emocjonalny to coś nad czym najbardziej się koncentruję...a resztę, czyli życie podpasowuję pod stan psychiczny
Przeraża mnie że obecnie nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić ew. związku emocjonalnego, czy pracy...wszystko jest zdominowane przez lęk, czy ból którego chcę unikać. To jest sprawa najważniejsza...unikanie tego lęku bólu.
Chodzi o lęk społeczny, odczuwany w kontakcie z ludzmi. Niby tego pragnę, ale jednocześnie się boję....Mam już 32 lata i w tym wieku kontakty z ludzmi są inne niż w wieku wcześniejszym....jakby coraz trudniejsze i jakbym tracił motywację, nadzieję na to że mogą być satysfakcjonujące. Im bardziej się boję, tym bardziej się wycofuję...tym bardziej się boję itd....
Głównie to boję się jakiejś pustki, boję się że nie tylko lęk mnie będzie coraz bardziej odciągał od życia, kontaktów z ludzmi...ale że w pewnym momencie żaden kontakt nie będzie mnie interesował/będzie zbyt trudny. Żadna aktywność, praca....jakby powoli wszystko stawało się obarczone bólem/lękiem...nie wiem jak to opisać.
Mam tak, że fantazje jakby ograniczały bół psychiczny/emocjonalny, spłaszczały lęk. A jak ich nie ma, zaczynam myśleć o działaniu, świecie, związkach itd...to właśnie pojawia się lęk, ból...jakbym się wypalał emocjonalnie, lub lęk stawał się główną emocją którą odczuwam.
Nie wiem jak to określić....ale boję się tego że to będzie się pogłębiać.
Trochę też jest tak jakbym bardziej był zainteresowanym własną psychiką, a nie rzeczywistością. Jakby psychika i jej stan, czy stan emocjonalny to coś nad czym najbardziej się koncentruję...a resztę, czyli życie podpasowuję pod stan psychiczny
Przeraża mnie że obecnie nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić ew. związku emocjonalnego, czy pracy...wszystko jest zdominowane przez lęk, czy ból którego chcę unikać. To jest sprawa najważniejsza...unikanie tego lęku bólu.
Chodzi o lęk społeczny, odczuwany w kontakcie z ludzmi. Niby tego pragnę, ale jednocześnie się boję....Mam już 32 lata i w tym wieku kontakty z ludzmi są inne niż w wieku wcześniejszym....jakby coraz trudniejsze i jakbym tracił motywację, nadzieję na to że mogą być satysfakcjonujące. Im bardziej się boję, tym bardziej się wycofuję...tym bardziej się boję itd....