04 Gru 2016, Nie 21:16, PID: 599755
to fakt, do końca nigdy nie zrozumieją, ale mogą sie starać mniej lub bardziej, być wyrozumiali mniej lub bardziej.
04 Gru 2016, Nie 21:16, PID: 599755
to fakt, do końca nigdy nie zrozumieją, ale mogą sie starać mniej lub bardziej, być wyrozumiali mniej lub bardziej.
05 Gru 2016, Pon 20:46, PID: 599963
Ostatnio jednym uchem od jakiegoś "normalsa mądrali" usłyszałem, że depresja to choroba XXI wieku, wymysł i jak to ujął...fanaberia. Kuźwa. Jakim trzeba być ignorantem jednak.
06 Gru 2016, Wto 20:32, PID: 600147
Ja się z jednej strony nie dziwie. Często słyszę powiedzenie: smutno mi, mam DZIŚ depresje. Albo znane osoby też lubią mieć czasem "depresje". W końcu się rozglądasz dookoła a tam wieczna "depresja", tylko nie stwierdzona przez lekarza, a taka naciągana. Skoro tyle osób rzuca lekko tym słowem na prawo i lewo to innych zaczyna to drażnić i widzą, że z tym jest coś nie tak. A osoby, które faktycznie ją mają przyglądają się temu z boku i jest im przykro.
06 Gru 2016, Wto 21:02, PID: 600165
15 Gru 2016, Czw 7:00, PID: 602047
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Gru 2016, Czw 7:03 przez Amcio.)
to irytuje jeszcze bardziej zwlaszcza jesli ktos tak lekcewazy depresje ze widzi kogos kto wegetuje przez 5 lat i mowi a to nic, jest leniwy itp. Ludzie nie maja pojecia co to jest depresja, wiekszosc jej nigdy nie miala, ale jesli ktos ja juz naprawde ma to wie co to znaczy miec przejebane, to utrata wszystkich relacji i zostajesz sam i niewiesz co masz zrobic, a niektorzy jak sie zle poczuja nazywaja to depresja to mnie smieszy.
15 Gru 2016, Czw 13:54, PID: 602111
Ludzie nie chcą słuchać, że u kogoś jest źle, czy ma depresję. Pytając "co u Ciebie?" i tak liczą tylko na krótką, automatyczną odpowiedź "wszystko w porządku", ewentualnie barwną opowieść o weekendowych eskapadach. No bo jak mogłoby być inaczej.
Nawet jeśli ktoś się otworzy, to pewnie otrzyma w odpowiedzi wzruszenie ramion lub spojrzenie z ukosa. Uważam, że można przyznać się do swoich słabości tylko bardzo bliskiej osobie, a wiadomo że nie każdy taką ma. Moja mama choruje na depresję. Na jej przykładzie widzę, że nie warto być wylewnym. Jedna osoba (z rodziny) ją zbyła tekstem "nie przejmuj się, idź na spacer - od razu poczujesz się lepiej", po czym prędkim krokiem oddaliła się Przyjęło się, że depresja jest synonimem gorszego dnia, a to słabe zważając na to jaki złożony patomechanizm ma ta choroba. Takie życie.
15 Gru 2016, Czw 14:44, PID: 602121
Spodziewałem się takich odpowiedzi tworząc temat. Sam dopiero zauważam, że ludzie faktycznie nie specjalnie wiedzą jak podchodzić do kogoś z depresją/lękiem. Mam wrażenie, że traktuje się takie osoby jak te cierpiące z powodu AIDS. No, ale z drugiej strony nie trudno się dziwić. Pewnie sam nie potrafiłbym dotrzeć do kogoś z fs czy depresją gdybym (znowu to stwierdzenie) był tym zdrowym.
25 Gru 2016, Nie 2:39, PID: 604295
Hebi napisał(a):Moja mama choruje na depresję. Na jej przykładzie widzę, że nie warto być wylewnym. Jedna osoba (z rodziny) ją zbyła tekstem "nie przejmuj się, idź na spacer - od razu poczujesz się lepiej", po czym prędkim krokiem oddaliła się o, mój ulubiony typ rad. to tak jakby nowotwór mózgu leczyć okadzaniem albo herbatą z cytryną. no i siłką, ruch to zdrowie. też zdecydowanie reprezentuję obóz "lepiej to przemilcz", trzy razy w życiu poczułam potrzebę podzielenia się moimi problemami i nigdy mi to na dobre nie wyszło. teraz głównie ukrywam się za zasłoną dymną grubej i (zdawałoby się) czytelnej przesady, ale chyba muszę z tym hamować, bo zaskakująco dużo ludzi (zaskakująco wcale nie w wieku przystającym do średniej z marszów KOD, znajomi ze studiów - patrzę na was) bierze mnie, moje dramatyczne wynurzenia i przejaskrawione opisy na poważnie. a tego właśnie nie chcę
31 Gru 2016, Sob 15:48, PID: 605923
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Gru 2016, Sob 15:51 przez FireSoul.)
w wyborze osób którym można powierzyć swoje sprawy, najlepiej kierować się tym co się czuje - czujesz że nie zrozumie, więc nie zrozumie.
ja kierowałam się rozumem - na siłę opowiedziałam znajomej o moich problemach bo wiedziałam że koniecznie chce abym to zrobiła - ale czułam że nie zrozumie - i miałam rację gadki typu "zajmij się czymś" "to co mówisz to głupoty" itp. nic mi to nie dało poza tym że mnie zdenerwowało (nie powtarzać tego błędu!)
31 Gru 2016, Sob 16:18, PID: 605933
no, ja akurat czułem, że zrozumie.
i w jakimś sensie tak było wiele mi to nie dało, choć z drugiej strony... tot było jednak jakieś doświadczenie z żywym człowiekiem. takie prawdziwe, a nie emocjonalno-intelektualna prostytucja 100 zł/h ciągle to wspominam, czyli jednak jakieś wrażenie musiało to na mnie zrobić, chyba dwudziesty raz o tym pieprzę...
12 Sty 2017, Czw 16:36, PID: 608175
Nie warto się przyznawać. Jeśli się chcemy przyznać trzeba pamiętać o tym, że tego już nie można cofnąć. Ja bym się tego bał. Ja nigdy się nie przyznałem.
20 Sty 2017, Pią 21:03, PID: 609959
ja nikomu nie mówiłam, ale podejrzewam u siebie depresję maniakalną, mogę o tym rozmawiać tylko z psychiatrą ewentualnie psychologiem, innym boję się cokolwiek mówić, bo jeszcze nie zrozumieją, będą się śmiać albo przyszyją etykietkę wariatki.
29 Sty 2017, Nie 18:27, PID: 611733
nika32 napisał(a):ja nikomu nie mówiłam, ale podejrzewam u siebie depresję maniakalną, mogę o tym rozmawiać tylko z psychiatrą ewentualnie psychologiem, innym boję się cokolwiek mówić, bo jeszcze nie zrozumieją, będą się śmiać albo przyszyją etykietkę wariatki. Ja też podejrzewam u siebie CHAD. W sumie kiedyś miałam zdiagnozowany, ale od kiedy biorę leki, to manie się nie pojawiają. Zostałą tylko depresja... A co do przyznawania się... Ja się przyznałam swoim najbliższym. Niektórzy to rozumieją, inni bagatelizują. Zależy. Czasem też mówię osobom, które bliżej poznam.
29 Sty 2017, Nie 22:18, PID: 611801
A może zamiast przyznawać się od razu do wszystkiego i rzucać komuś taką ciężką kłodę, można by się zwierzyć z jakiegoś jednego problemu, albo "spłycić" temat. W ten sposób wybadać jak ten ktoś zareaguje, jednocześnie nie odkrywając zbyt dużo i nie narażając się za mocno. Ma to sens?
29 Sty 2017, Nie 22:20, PID: 611805
Ja tam jestem bardziej zdania- wszystko, albo nic.
29 Sty 2017, Nie 22:28, PID: 611815
Radek napisał(a):A może zamiast przyznawać się od razu do wszystkiego i rzucać komuś taką ciężką kłodę, można by się zwierzyć z jakiegoś jednego problemu, albo "spłycić" temat. W ten sposób wybadać jak ten ktoś zareaguje, jednocześnie nie odkrywając zbyt dużo i nie narażając się za mocno. Ma to sens? Tak udało mi się wprowadzić temat fobii, do słownika moich braci. Jeden już wie o fobii, drugi coś ogarnia, choć nadal ciężko A mamie powiedziałam wszystko, nawet o próbach samobójczych, niech się boi
29 Sty 2017, Nie 22:37, PID: 611825
Rozszczepiona napisał(a):Ja tam jestem bardziej zdania- wszystko, albo nic.Bo jesteś odważna |
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Jak tu ludziom ufać jak wokół nas sami zli ludzie otaczają! | |||||
Straciłam nadzieję,że uda mi się wyjść z depresji ... Udało sie komuś ? | |||||
Jak pozbyć się fobii społecznej i depresji |