22 Gru 2016, Czw 23:22, PID: 603851
Witam.
W skrócie:
Mam 17 lat i od zawsze byłem bardzo nerwowy i nieśmiały i powiem niestety, że chyba nigdy nie prowadziłem do końca normalnego życia towarzyskiego (jak jakieś 99% tutaj,ale mam nadzieje, że są tu także osoby które sobie z tym poradziły) Odkąd pamiętam zawsze byłem typem głupiutkiego znajomka, który fajnie że jest, ale w sumie nie obchodzi mnie dopóki czegoś nie chce. Moi znajomi zazwyczaj mnie ignorowali, traktowali bez szacunku i wykorzystywali, ale koniec końców zawsze byłem milutki i się cieszyłem, że w ogóle ktoś mnie "lubi". Zawsze kończyło się to lamentem i postanowieniem, że będę silny i asertywny, no ale po jakiś 7 razach zawsze zgadzam się na to samo i myślę, że będzie inaczej.Zawsze trzymam się paru osób i gdy kontakt się urywa zostaje kompletnie na lodzie. Moim specyficznym problem jest też to od jakiś paru ostatnich lat jest brak męskich znajomych. Nie odczuwałem tego jakoś dobitnie aż do niedawna gdy zdałem sobie sprawę,jak wiele mi dawała typowo męska relacja i jak mi brakuje dawnych "kumpli". Nie mam typowo męskich zainteresowań(w ogóle ciężko mi je konkretnie sprecyzować) ale z tego co widzę to większość facetów nie ma w moim otoczeniu a jakoś są w stanie prowadzić barwne życie towarzyskie. Dodam, że nawiązywanie nowych znajomości jest dla mnie ciężkie, ale bardzo się staram i efekty nie są jakieś szał pał ale jakieś małe zmiany są. Czy któryś z forumowiczów spotkał się z podobnym problem i nauczył się tego całego small talku(albo chociaż jak sprawiać wrażenie, że jest się pewnym siebie i nie odrzucać innych ludzi od siebie). Jeszcze całe życie przede mną i obawiam się, że to ostatni dzwonek by nauczyć się "żyć poprawnie wśród ludzi", bo jak pojadę na studia sam do większego miasta to prawdopodobnie się załamie i mogę zmarnować całą swoja młodość. Proszę o pomoc wszystkich, którzy wygrali z fobią społeczną lub nieśmiałością
W skrócie:
Mam 17 lat i od zawsze byłem bardzo nerwowy i nieśmiały i powiem niestety, że chyba nigdy nie prowadziłem do końca normalnego życia towarzyskiego (jak jakieś 99% tutaj,ale mam nadzieje, że są tu także osoby które sobie z tym poradziły) Odkąd pamiętam zawsze byłem typem głupiutkiego znajomka, który fajnie że jest, ale w sumie nie obchodzi mnie dopóki czegoś nie chce. Moi znajomi zazwyczaj mnie ignorowali, traktowali bez szacunku i wykorzystywali, ale koniec końców zawsze byłem milutki i się cieszyłem, że w ogóle ktoś mnie "lubi". Zawsze kończyło się to lamentem i postanowieniem, że będę silny i asertywny, no ale po jakiś 7 razach zawsze zgadzam się na to samo i myślę, że będzie inaczej.Zawsze trzymam się paru osób i gdy kontakt się urywa zostaje kompletnie na lodzie. Moim specyficznym problem jest też to od jakiś paru ostatnich lat jest brak męskich znajomych. Nie odczuwałem tego jakoś dobitnie aż do niedawna gdy zdałem sobie sprawę,jak wiele mi dawała typowo męska relacja i jak mi brakuje dawnych "kumpli". Nie mam typowo męskich zainteresowań(w ogóle ciężko mi je konkretnie sprecyzować) ale z tego co widzę to większość facetów nie ma w moim otoczeniu a jakoś są w stanie prowadzić barwne życie towarzyskie. Dodam, że nawiązywanie nowych znajomości jest dla mnie ciężkie, ale bardzo się staram i efekty nie są jakieś szał pał ale jakieś małe zmiany są. Czy któryś z forumowiczów spotkał się z podobnym problem i nauczył się tego całego small talku(albo chociaż jak sprawiać wrażenie, że jest się pewnym siebie i nie odrzucać innych ludzi od siebie). Jeszcze całe życie przede mną i obawiam się, że to ostatni dzwonek by nauczyć się "żyć poprawnie wśród ludzi", bo jak pojadę na studia sam do większego miasta to prawdopodobnie się załamie i mogę zmarnować całą swoja młodość. Proszę o pomoc wszystkich, którzy wygrali z fobią społeczną lub nieśmiałością