19 Maj 2018, Sob 0:39, PID: 746932
zażywam paroksetynę trzeci dzień, w dawce 10 mg i czuję jak mi pomaga. Jeszcze boję się cieszyć bo nie sądzę, że to możliwe, żeby jakikolwiek antydepresant zadziałał tak szybko. (przeszłam przez wiele leków, wszystkich generacji, łatwiej byłoby wymienić te, których nie brałam. Nie pomagało nic)
Jednak - zaczynam coś czuć - złość, smutek, nawet pewne przejawy radości. Wcześniej nie było nic - tylko pustka umysłowa i emocjonalna. O wyjściu do ludzi, poza najbliższymi jeszcze nie ma mowy, ale dla mnie to i tak ogromny skok naprzód.
Efekty uboczne były, ale minimalne, tylko pierwszego dnia, lekki szczękościsk i nudności. W porównaniu do tego co się ze mną działo po klomipraminie czy nawet niektórych SSRI bajka.
Ktoś z Was miał podobnie? Czy nie ma sensu się łudzić że to nie tylko efekt placebo i wmawiania sobie, tak jak robię to ja, że "jeśli nie to, nie zadziała na mnie już nic"
Mieliście do czynienia z tak szybkimi skutkami działania paroksytyny? Nie chcę znów tworzyć sobie złudnych nadzieji...
Jednak - zaczynam coś czuć - złość, smutek, nawet pewne przejawy radości. Wcześniej nie było nic - tylko pustka umysłowa i emocjonalna. O wyjściu do ludzi, poza najbliższymi jeszcze nie ma mowy, ale dla mnie to i tak ogromny skok naprzód.
Efekty uboczne były, ale minimalne, tylko pierwszego dnia, lekki szczękościsk i nudności. W porównaniu do tego co się ze mną działo po klomipraminie czy nawet niektórych SSRI bajka.
Ktoś z Was miał podobnie? Czy nie ma sensu się łudzić że to nie tylko efekt placebo i wmawiania sobie, tak jak robię to ja, że "jeśli nie to, nie zadziała na mnie już nic"
Mieliście do czynienia z tak szybkimi skutkami działania paroksytyny? Nie chcę znów tworzyć sobie złudnych nadzieji...