09 Gru 2008, Wto 22:21, PID: 100087
W jaki sposób można pracować nad sobą, co sobie tłumaczyć, aby ograniczyć lęk??
09 Gru 2008, Wto 22:21, PID: 100087
W jaki sposób można pracować nad sobą, co sobie tłumaczyć, aby ograniczyć lęk??
09 Gru 2008, Wto 23:25, PID: 100123
ale mi bardziej chodzi o lęk w grupie, co sobie tłumaczyć, jak do siebie mówić żeby ograniczyć lęk np. przed wyjściem do szkoły, na przerwie, kiedy ma sie ochotę zamknąć sie w kiblu i czekać do dzwonka..
Ja sobie czasami tłumaczę, chociaż raczej mi to nie pomaga że po tym wszystkim co przeżyłem a mianowicie sądy, policje i domy dziecka, to mam prawo teraz cieszyć sie zyciem i nie powinienem sie bać takich "frajerów" bo gdyby oni przeżyli to co ja to wylądowaliby na pewno gorzej
10 Gru 2008, Śro 16:25, PID: 100296
Roznie mozesz sobie to tłumaczyc, moze na swoj lek probowac patrzec z perspektywy 70letniego dziadka np.
A Stahu znow o sadach, policjach, domach dziecka... Mysle, ze w ten sposob leku nie ograniczysz - myslac, ze skoro tyle przezyłes, to nie masz sie czego bac.
10 Gru 2008, Śro 21:08, PID: 100375
Przeniosłam waszą dyskusję do hyde parku. Nie zaczynajcie kolejnej. Proponuję omijać się wzajemnie.
Może wrócimy do tematu wątku? Stahu napisał(a):W jaki sposób można pracować nad sobą, co sobie tłumaczyć, aby ograniczyć lęk??
19 Sty 2009, Pon 0:27, PID: 112848
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sty 2009, Pon 0:27 przez truskawka17.18.)
tez myśle że się da!!!!!!i tez w autobusie staram siuę przed szkoła myslec pozytywnie!!!!
26 Sty 2009, Pon 16:58, PID: 116809
Mi pomaga myślenie, że mam w d****, co inni myślą o mnie. I mam to w du***. A także to, że jak się prezentuję, tak mnie będą prawdopodobnie postrzegać. Więc skupiam siłę na spojrzeniu i szaleję.
26 Sty 2009, Pon 18:23, PID: 116870
Mi pomaga praca, która opiera sie tylko na spotkaniach i rozmawianiu z ludźmi.
26 Sty 2009, Pon 19:02, PID: 116884
mi akurat wychodzi to mój sekret ciii
26 Sty 2009, Pon 19:27, PID: 116900
Dobrze gadacie, nie każdemu wychodzi, ale mi tak. A wtedy jest dobrze, nie ma lęku w oczach przynajmniej.
26 Sty 2009, Pon 22:25, PID: 117000
W większości przypadków lęk jest bez powodu i nie ma się czego obawiać (chyba, że goni nas chmara dresiarzy z bejsbolami, wtedy lęk jak najbardziej uzasadniony, w sumie to nie lęk a już strach).
Pozostaje albo go karmić i rezygnować z działania, wtenczas lęk będzie przybierał na sile aż przestaniemy wychodzić z domu i będziemy się bali nawet listonoszowi drzwi otworzyć albo głodówka czyli przełamujemy się gdzie się da mimo lęku. There's no better way. Najtrudniej jest zacząć, potem idzie z górki.
27 Sty 2009, Wto 1:37, PID: 117116
Wszystko fajnie, można sobie wmawiać tłumaczyć itd. Podchodzisz jednak do konkretnej sytuacji i nie wiesz co powiedzieć, w głowie pustka. Powiedzą ci daj pieniądze to dasz i wyjdziesz bo nie wiesz co masz robić itp Powiedzą ci jedno ,nie' to się zgodzisz i też wyjdziesz ze spuszczoną głową pomimo miliona dobrych argumentów które sobie człowiek przygotował wcześniej na jakąś tam sytuację.
W głowie lata pełno myśli, tematy do rozmów, może jakieś ciekawe wydarzenia z ostatnich kilku dni którymi chciałbyś się podzielić. Fajnie mam dużo do opowiadania, ale jak pyta się ktoś co u ciebie to tylko odburkujesz , nic nowego' i cisza. Wiele takich sytuacji można wymieniać. Przychodzi czas że jesteś sam i zaczynasz się zadręczać czemu nie mówisz tego co chcesz, wmawiasz sobie że to może gorszy dzień, jutro będzie super dam radę. Z takim przekonaniem zasypiasz, później budzisz się rano, wychodzisz optymistycznie nastawiony , przychodzi co do czego cisza.... i tak w kółko, całymi latami Tak to wygląda z mojego punktu widzenia, samemu nic nie da rady. Podsumowanie każdego dnia wychodzi na minus. Jak jest dobrze to za pół roku, rok okazuje się że tylko uciekałeś w ślepą ulice i ciężko jest się cofnąć Ja tak mam
27 Sty 2009, Wto 17:48, PID: 117311
Nie myślmy o tym, żeby coś konkretnego powiedzieć, tylko zastanówmy się co robić by móc w ogóle mówić. Znam ten ból, kiedyś miałem go przez parę dobrych lat na każdym kroku, obecnie coraz rzadziej. Zjeżdżam stracha, który za mną chodzi. Jak czuję jego lodowaty oddech na plecach to mówię: "Idź, idź ku***, mam własne życie, spadaj. Mam cię w du***, nie odwrócę się i nie spojrzę na ciebie." Możecie wierzyć albo nie, ale to naprawdę skutkuje. Zwłaszcza jak się parę razy przećwiczy w stresowych sytuacjach. W dodatku, co mnie to ku*** obchodzi, co o mnie inni myślą?? Trzeba to sobie wbijać do głowy.
I w ogóle nie może być mowy o jakimkolwiek powodzeniu w życiu, jeśli boimy się w domu. Od tego zacząłem: żeby nigdy nie bać się w domu. Żeby to na mnie patrzyli, jaki jestem pewny siebie i silny. I to mam opanowane w 120%. Później można wszystkie nawyki przenosić na inne grunty. Obowiązują tam nieco inne zasady, ale ogólnego wzorca zachowań da się wyuczyć. |
|