10 Paź 2020, Sob 12:13, PID: 829975
Wiem, że to myśl luźno związana z tematem wątku, ale @Kra_Kra poruszyła bardzo ciekawe i złożone zagadnienie ogólnego (nie)zadowolenia ze związku.
Słuchałam sobie kiedyś podcastu pewnego psychologa, który twierdził, że zadowolenie ze związku jest skorelowane z naszym ogólnym poziomem frustracji (i łatwością popadania we frustrację). Taka sama relacja może być OK dla jednej osoby, kiepska dla drugiej i całkiem do zaorania dla trzeciej, w zależności od osobistych doświadczeń, charakteru, odporności psychicznej, oczekiwań itd.
Instagram, pornografia i sposoby przedstawiania miłości w mediach (ale też książkach) raczej nie działają na korzyść ludzi w związkach - no bo gdzież wielka miłość, idealne zrozumienie, połączenie dusz, perfekcyjne maniery etc.
Sama na forumku obserwowałam dwie skrajności (oczywiście nie wyłącznie te skrajne wyobrażenia), gdzie dla jednych związek to recepta na całe zło, gdzie partner to dosłownie pokrewna dusza i terapeuta, a inni snuli jakieś mroczne wizje, gdzie każdy chce każdego maksymalnie wykorzystać, zniszczyć i zostawić.
Słuchałam sobie kiedyś podcastu pewnego psychologa, który twierdził, że zadowolenie ze związku jest skorelowane z naszym ogólnym poziomem frustracji (i łatwością popadania we frustrację). Taka sama relacja może być OK dla jednej osoby, kiepska dla drugiej i całkiem do zaorania dla trzeciej, w zależności od osobistych doświadczeń, charakteru, odporności psychicznej, oczekiwań itd.
Instagram, pornografia i sposoby przedstawiania miłości w mediach (ale też książkach) raczej nie działają na korzyść ludzi w związkach - no bo gdzież wielka miłość, idealne zrozumienie, połączenie dusz, perfekcyjne maniery etc.
Sama na forumku obserwowałam dwie skrajności (oczywiście nie wyłącznie te skrajne wyobrażenia), gdzie dla jednych związek to recepta na całe zło, gdzie partner to dosłownie pokrewna dusza i terapeuta, a inni snuli jakieś mroczne wizje, gdzie każdy chce każdego maksymalnie wykorzystać, zniszczyć i zostawić.