19 Paź 2017, Czw 15:58, PID: 713696
....Mam problem z utrzymaniem kontaktu wzrokowego zwłaszcza z płcią męską..
W mojej głowię utarł się taki schemat myślowy
i być może on jest mylny a mianowicie dotyczy mojego wyglądu...Coś w stylu
''jak nie patrzę na faceta,to nie dostrzeże mojej brzydoty
''''jak patrzy na mnie z bliska to widzi moje defekty
zobacze w jego oczach i na twarzy zniesmaczenie '' ;-| ;-| ;-| ;-| ;-| ;-| ;-|
'' [Czasem mam wrażenie,że mam taki przenikający i mocny wzrok,
patrze na kogos jak bazyliszek, z tego stresu przed kontaktem wzrokowym,nie potrafię się uśmiechnąć] ...
Jak kiedyś zdarzyło mi się umowic z facetem ,'' to bałam się,że kiedy mu popatrzę w oczy to sie rozczaruje,
jak idziemy się czegoś napić,to zmaiast ,żeby usiadł na przeciwko mnie,proszę,żeby usiadł obok ...
Jak facet mówi mi komplement,to potem ciągle unikam wzroku,żeby sobie nie pomyślał ''jednak jak
się przyjrzeć z bliska to niezbyt ładna'' ,boję sie również tego,że na 1y rzut oka wydam mu sie ciekawa,ale jak podejdzie i będzie chciał,ze mną nwiązac kontakt to sie zniechęci tym,że jestem taka sztywna,poddenerwowana i uzna ,że jednk jestem nieciekawa
.. Jak ide ulicą , i jakis facet się wpatruję we mnie to
chowam głowe a potem unikam go, bo boję się,że jak mnie bardziej obczai to już mu się nie spodobam...,
Też jest tak,że jak sie spodobam facetowi i będzie chciał sie spotkać ponownie,to też są
obawy,że na drugim spotkaniu,wypadnę gorzej ,i,żeby był nadal zainteresowany
to muszę dać więcej z siebie,i zazwyczaj, lęk przed drugim spotkaniem jest tak duży
,że zrywam kontakt ...Bo poznaniu mnie bliżej boję sie rozczarowania ..
Może to wynikać z tego,że w szkole,byłam czesto,wyzywana,wyśmiewana.
Pamietam wiele przykrych sytuacji,jak mijałam na ulicy grupkę facetów,to potem słyszałam szyderczy śmiech ;[.
.Jak wsiadałam do tramwaju to zauwazyłam jakiegoś chłopaka siedzącego na fotelu
i mi się przyglądał, jak podeszłam bliżej,to popatrzył sie na mnie z takim niesmakiem
.. ;[ .. Jak patrzyłam bratu w oczy to zazwyczaj leciały teksty typu '' schowaj ten ryj'' , ''ble ale jesteś brzydka'' ,
''z takim ryjem to zapomnij'' Jak zaczęłam bardziej przykładać wagę do swojego wyglądu to poczułam sie ze sobą lepiej...
ale nadal nie potrafię nawiązywać kontaktu z ŻADNYM facetem przez te kompleksy!!! ;[ ;[ ...
Nie muszę pisać,że moja samoocena równa się zero ..
Jakieś rady? Jak u Was to wygląda?
Jak sobie radzić ?
W mojej głowię utarł się taki schemat myślowy
i być może on jest mylny a mianowicie dotyczy mojego wyglądu...Coś w stylu
''jak nie patrzę na faceta,to nie dostrzeże mojej brzydoty
''''jak patrzy na mnie z bliska to widzi moje defekty
zobacze w jego oczach i na twarzy zniesmaczenie '' ;-| ;-| ;-| ;-| ;-| ;-| ;-|
'' [Czasem mam wrażenie,że mam taki przenikający i mocny wzrok,
patrze na kogos jak bazyliszek, z tego stresu przed kontaktem wzrokowym,nie potrafię się uśmiechnąć] ...
Jak kiedyś zdarzyło mi się umowic z facetem ,'' to bałam się,że kiedy mu popatrzę w oczy to sie rozczaruje,
jak idziemy się czegoś napić,to zmaiast ,żeby usiadł na przeciwko mnie,proszę,żeby usiadł obok ...
Jak facet mówi mi komplement,to potem ciągle unikam wzroku,żeby sobie nie pomyślał ''jednak jak
się przyjrzeć z bliska to niezbyt ładna'' ,boję sie również tego,że na 1y rzut oka wydam mu sie ciekawa,ale jak podejdzie i będzie chciał,ze mną nwiązac kontakt to sie zniechęci tym,że jestem taka sztywna,poddenerwowana i uzna ,że jednk jestem nieciekawa
.. Jak ide ulicą , i jakis facet się wpatruję we mnie to
chowam głowe a potem unikam go, bo boję się,że jak mnie bardziej obczai to już mu się nie spodobam...,
Też jest tak,że jak sie spodobam facetowi i będzie chciał sie spotkać ponownie,to też są
obawy,że na drugim spotkaniu,wypadnę gorzej ,i,żeby był nadal zainteresowany
to muszę dać więcej z siebie,i zazwyczaj, lęk przed drugim spotkaniem jest tak duży
,że zrywam kontakt ...Bo poznaniu mnie bliżej boję sie rozczarowania ..
Może to wynikać z tego,że w szkole,byłam czesto,wyzywana,wyśmiewana.
Pamietam wiele przykrych sytuacji,jak mijałam na ulicy grupkę facetów,to potem słyszałam szyderczy śmiech ;[.
.Jak wsiadałam do tramwaju to zauwazyłam jakiegoś chłopaka siedzącego na fotelu
i mi się przyglądał, jak podeszłam bliżej,to popatrzył sie na mnie z takim niesmakiem
.. ;[ .. Jak patrzyłam bratu w oczy to zazwyczaj leciały teksty typu '' schowaj ten ryj'' , ''ble ale jesteś brzydka'' ,
''z takim ryjem to zapomnij'' Jak zaczęłam bardziej przykładać wagę do swojego wyglądu to poczułam sie ze sobą lepiej...
ale nadal nie potrafię nawiązywać kontaktu z ŻADNYM facetem przez te kompleksy!!! ;[ ;[ ...
Nie muszę pisać,że moja samoocena równa się zero ..
Jakieś rady? Jak u Was to wygląda?
Jak sobie radzić ?