11 Wrz 2018, Wto 19:06, PID: 763484
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Wrz 2018, Wto 19:09 przez zwykladziewczyna.)
Na maturze pisemnej z polskiego chciało mi się siku praktycznie przez 2/3 czasu i ciężko się w takich warunkach pisało wypracowanie . Matematyką rozszerzoną się nie przejmowałam, ale, gdy zobaczyłam arkusz i zadania, stres był mocny. Nie wychodziły mi te zadania, po maturze się popłakałam ku uciesze wicedyrektorki. Największy stres miałam przed rozszerzoną chemią, bo tego nie miałam na planowym profilu, ale ogólnie bardzo dobrze mi poszło, lepiej niż niektórym z klasy chemicznej . Na sam koniec miałam maturę ustną z polskiego i tutaj się mocno stresowałam, bo nie lubię prezentować, ale jakoś się wybroniłam na prezentacji, choć ciężko było. Ogólnie stres był, choć chyba większy miałam na gimnazjalnym, bo wtedy wyniki musiały być wysokie, żeby dostać się do dobrego liceum, a na maturze najważniejsze było, żeby zdać z obowiązkowych i miec wysokie wyniki z dodatkowych, żeby w razie co móc się dostać na oblegane studia bez spiny.
Ogólnie rację mają ci, którzy mówią, że na studiach co sesja jest matura. Studia to jest masakra w porównaniu do matury.
Ogólnie rację mają ci, którzy mówią, że na studiach co sesja jest matura. Studia to jest masakra w porównaniu do matury.