23 Mar 2019, Sob 9:14, PID: 786571
Można wyczytać bardzo wiele opinii, jak to konkretne środki na kogo działają, jakie zbawienne mają działanie, jakież skutki uboczne... Tyle tylko, czy w epoce gdzie lekarze psychiatrzy wypisują benzodiazepiny i SSRI jak landrynki każdemu kto przyjdzie i powie, że ma obniżony nastrój i pojawiające się stany niepokoju, to na pewno dobra tendencja dla wyszukiwania testerów tychże środków?
Zaznaczam oczywiście, że tworzę temat na zasadzie nie znam się, więc chętnie się wypowiem - cytując klasyka, a teza jaką za chwilę postawię nie jest poparta badaniami naukowymi, nie jest też pseudonaukową, jest moja, jest inwafowa. Zatem, zakładając zaburzenia jakiś związków organicznych w mózgu (w domyśle serotonin i innych nieserotonin) wywołanych bez jakiegokolwiek wpływu środków chemicznych z zewnątrz (w domyśle narkotyków, alkoholu etc.), a w związku wyłącznie z reakcjami samego organizmu na okoliczności (lęki, strachy etc.) to czy ich regulacja nie POWINNA następować wyłącznie środkami służącymi do samoregulacji organizmu, czyli krótko mówiąc, bez leków? Mam tutaj na myśli choćby techniki relaksacji, które niejako wywołują efekt generalizacji, czy psychoterapia na której pracuje się nad sobą, co sprzyja - również niejako - powrotowi do homeostazy chemicznej. Zmierzam do tego, że jeżeli problem rozpoczął się w człowieku, z powodu jego reakcji, działań i zaniechań, to czy nie należy pozbyć się problemu tą samą drogą? Zmienić to co problem wywołało. Wyłączam spod rozważań samozabójców i jakichś niebezpiecznych dla otoczenia ninja-skrytobójców, bo tutaj trzeba interweniować i zdaje się otumaniać. W zasadzie to ograniczyłbym do stanów dosyć stabilnych.
Kończy sie na tym, że części osób to pomaga, część robi się jeszcze mniej zaradna, a odsetkowi idiotów należałoby zadać pytanie "czy matka wie, że ćpiesz" bo byli na tyle błyskotliwi, że w nieszczęściu znaleźli swojego świętego graala i mieszają najróżniejsze piguły robiąc sobie papkę z mózgu. Czy to aby nie wygoda? Żeby mieć efekt szybciej, bo ja się chce czuć "dobrze"? Zdrowi ludzie też nie zawsze czują sie dobrze i jakoś żyją NORMALNIE. Druga rzecz, efekty uboczne - na każdego środek działa inaczej, i to że się go odstawi, to niekoniecznie musi oznaczać, że efekty uboczne przestaną występować. Może pozostawi po sobie jakiejś skazy, które nie będą nawet widoczne, na pierwszy, czy drugi rzut oka - na wyniki badań też należałoby patrzeć z lekkim dystansem.
Zaznaczam oczywiście, że tworzę temat na zasadzie nie znam się, więc chętnie się wypowiem - cytując klasyka, a teza jaką za chwilę postawię nie jest poparta badaniami naukowymi, nie jest też pseudonaukową, jest moja, jest inwafowa. Zatem, zakładając zaburzenia jakiś związków organicznych w mózgu (w domyśle serotonin i innych nieserotonin) wywołanych bez jakiegokolwiek wpływu środków chemicznych z zewnątrz (w domyśle narkotyków, alkoholu etc.), a w związku wyłącznie z reakcjami samego organizmu na okoliczności (lęki, strachy etc.) to czy ich regulacja nie POWINNA następować wyłącznie środkami służącymi do samoregulacji organizmu, czyli krótko mówiąc, bez leków? Mam tutaj na myśli choćby techniki relaksacji, które niejako wywołują efekt generalizacji, czy psychoterapia na której pracuje się nad sobą, co sprzyja - również niejako - powrotowi do homeostazy chemicznej. Zmierzam do tego, że jeżeli problem rozpoczął się w człowieku, z powodu jego reakcji, działań i zaniechań, to czy nie należy pozbyć się problemu tą samą drogą? Zmienić to co problem wywołało. Wyłączam spod rozważań samozabójców i jakichś niebezpiecznych dla otoczenia ninja-skrytobójców, bo tutaj trzeba interweniować i zdaje się otumaniać. W zasadzie to ograniczyłbym do stanów dosyć stabilnych.
Kończy sie na tym, że części osób to pomaga, część robi się jeszcze mniej zaradna, a odsetkowi idiotów należałoby zadać pytanie "czy matka wie, że ćpiesz" bo byli na tyle błyskotliwi, że w nieszczęściu znaleźli swojego świętego graala i mieszają najróżniejsze piguły robiąc sobie papkę z mózgu. Czy to aby nie wygoda? Żeby mieć efekt szybciej, bo ja się chce czuć "dobrze"? Zdrowi ludzie też nie zawsze czują sie dobrze i jakoś żyją NORMALNIE. Druga rzecz, efekty uboczne - na każdego środek działa inaczej, i to że się go odstawi, to niekoniecznie musi oznaczać, że efekty uboczne przestaną występować. Może pozostawi po sobie jakiejś skazy, które nie będą nawet widoczne, na pierwszy, czy drugi rzut oka - na wyniki badań też należałoby patrzeć z lekkim dystansem.