20 Sty 2020, Pon 21:17, PID: 814480
Witajcie.
Już szmat czasu towarzyszy mi problem braku chęci do życia, przez co czuję się jakbym był tak tylko przymuszony do niego, a nie z czystych chęci żeby się to odbywało. Nie mam pomysłu co robić w życiu, ani żadnych większych chęci do czegokolwiek. Jedynie dwa okresy w ciągu tych nastu lat wspominam kiedy ta chęć wróciła. Oba te etapy były związane z pojawieniem się kogoś w kim się podkochiwałem. Wtedy bałem się nawet, że coś mi się stanie, co u mnie jest niezwykle rzadkie bo jednak najczęściej na myśl o śmierci czuję tylko ulgę.
Ale niestety opierać swoje życie na kimś jest mocno ryzykownym posunięciem. Zarówno jeden jak i drugi przypadek kończył się jednak cierpieniem.
Wiem, że są ludzie z jakimś może wewnętrznym przekonaniem, że powinni robić coś dobrego dla innych ludzi, żeby ich życie miało sens, może czasem to jakieś poczucie winy i ja całkiem możliwe, że należę do tej grupy. Ale chciałbym się zastanowić nad tym pytaniem tytułowym.
Jak myślicie czy możliwe jest szczęśliwe życie dla samego siebie, czy można dla samego siebie odnajdywać chęć do życia, chcieć coś robić, chcieć być szczęśliwym? Jeśli tak to jak to robicie ?
Mnie się wydaje, że aby być szczęśliwym to jednak trzeba mieć chociaż jedną bliską osobę (partnera, dziecko, rodzica) dla której się chce takim być albo chociaż jakichś znajomych z którymi ten stan też można dzielić.
Zacząłem się nad tym zastanawiać bo jednak wydaje mi się, że wiecznie będę sam i bez znajomych, a życie dla samego siebie wydaje mi się po prostu wstrętne, dlatego nie cierpię też swojego życia.
Wiem, że jest tutaj też dużo osób samotnych, więc jak to robicie, że macie chęć do robienia czegokolwiek dla siebie samego ? Co was motywuje ?
Dzięki za wszystkie odpowiedzi
Już szmat czasu towarzyszy mi problem braku chęci do życia, przez co czuję się jakbym był tak tylko przymuszony do niego, a nie z czystych chęci żeby się to odbywało. Nie mam pomysłu co robić w życiu, ani żadnych większych chęci do czegokolwiek. Jedynie dwa okresy w ciągu tych nastu lat wspominam kiedy ta chęć wróciła. Oba te etapy były związane z pojawieniem się kogoś w kim się podkochiwałem. Wtedy bałem się nawet, że coś mi się stanie, co u mnie jest niezwykle rzadkie bo jednak najczęściej na myśl o śmierci czuję tylko ulgę.
Ale niestety opierać swoje życie na kimś jest mocno ryzykownym posunięciem. Zarówno jeden jak i drugi przypadek kończył się jednak cierpieniem.
Wiem, że są ludzie z jakimś może wewnętrznym przekonaniem, że powinni robić coś dobrego dla innych ludzi, żeby ich życie miało sens, może czasem to jakieś poczucie winy i ja całkiem możliwe, że należę do tej grupy. Ale chciałbym się zastanowić nad tym pytaniem tytułowym.
Jak myślicie czy możliwe jest szczęśliwe życie dla samego siebie, czy można dla samego siebie odnajdywać chęć do życia, chcieć coś robić, chcieć być szczęśliwym? Jeśli tak to jak to robicie ?
Mnie się wydaje, że aby być szczęśliwym to jednak trzeba mieć chociaż jedną bliską osobę (partnera, dziecko, rodzica) dla której się chce takim być albo chociaż jakichś znajomych z którymi ten stan też można dzielić.
Zacząłem się nad tym zastanawiać bo jednak wydaje mi się, że wiecznie będę sam i bez znajomych, a życie dla samego siebie wydaje mi się po prostu wstrętne, dlatego nie cierpię też swojego życia.
Wiem, że jest tutaj też dużo osób samotnych, więc jak to robicie, że macie chęć do robienia czegokolwiek dla siebie samego ? Co was motywuje ?
Dzięki za wszystkie odpowiedzi