01 Maj 2021, Sob 21:30, PID: 841794
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Maj 2021, Sob 21:38 przez Bobek90.)
Mi się dwa razy zdarzyło że dziewczyna zakochała się we mnie, w dodatku z wzajemnością. To nie było planowane, w obu przypadkach były super sympatyczne, często na siebie wpadaliśmy. Ja o tym nawet nie myślałem, bo przecież spoza mojej ligi, więc też byłem super sympatyczny. Z perspektywy człowiek zdaje sobie sprawę że one chciały mnie poderwać, po prostu nie chciały zrobić pierwszego kroku, więc robiły wszystko żeby wymusić na mnie, haha, pierwszy krok. To wymuszanie trwało tygodniami, lub więcej, czasami nawet był szantaż emocjonalny - "on nic nie robi" wypowiedziane na cały głos w klasie lub "muszę skończyć z tą obsesją" gadając z koleżankami w jadalni, ale tak że było słychać na całe pomieszczenie - w trakcie tych tygodni w końcu opuszczałem garde i się zakochiwałem, one też. Moim przekleństwem było to że w tym momencie panikowałem, i ze strachu zaczynałem unikać tych dziewczynyn, ale było już za późno. Poza tym widać było że się denerwowałem jak na siebie mimo wszystko wpadaliśmy, więc nie było mowy żeby ukryć że mi się podobały.
W każdym bądź razie w obu przypadkach dziewczyny jeszcze kilka tygodni za mną chodziły, ja ze strachu unikałem, już nie było przypadkowego wpadania na siebie, sympatycznego witania się, i patrzenia sobie w oczy. Potem znajdowały sobie chłopaka, były z nim chwile... po czym go zostawiały i sprawdzały czy teraz reaguje. Nie reagowałem (brak kontaktu wzrokowego itd) , znowu wracały do chłopaka, gadały mu że teraz to już tak. I tak w kółko przez całe miesiące. W pierwszym przypadku nie wiem, ale w drugim na pewno nie chodziło o FWB bo gość chciałby i dobijało mu samoocenę gdy go zostawiała po raz setny.
W obu przypadkach to się ciągnęło przez tak długi czas że tak w w szkole jak i w pracy wszyscy o tym wiedzieli. Co ciekawe mnie, który nikim nie grał i który z nikim o tym nie gadał, powszechnie uważano za dupka, dziewczyny który robiły z tych chłopaków frajerów za biedulki. W obu przypadkach czułem się cholernie winny. Ale czy słusznie?
W każdym bądź razie w obu przypadkach dziewczyny jeszcze kilka tygodni za mną chodziły, ja ze strachu unikałem, już nie było przypadkowego wpadania na siebie, sympatycznego witania się, i patrzenia sobie w oczy. Potem znajdowały sobie chłopaka, były z nim chwile... po czym go zostawiały i sprawdzały czy teraz reaguje. Nie reagowałem (brak kontaktu wzrokowego itd) , znowu wracały do chłopaka, gadały mu że teraz to już tak. I tak w kółko przez całe miesiące. W pierwszym przypadku nie wiem, ale w drugim na pewno nie chodziło o FWB bo gość chciałby i dobijało mu samoocenę gdy go zostawiała po raz setny.
W obu przypadkach to się ciągnęło przez tak długi czas że tak w w szkole jak i w pracy wszyscy o tym wiedzieli. Co ciekawe mnie, który nikim nie grał i który z nikim o tym nie gadał, powszechnie uważano za dupka, dziewczyny który robiły z tych chłopaków frajerów za biedulki. W obu przypadkach czułem się cholernie winny. Ale czy słusznie?