04 Maj 2021, Wto 11:04, PID: 841890
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Maj 2021, Wto 11:19 przez Placebo.)
(03 Maj 2021, Pon 22:35)Kacper napisał(a):(03 Maj 2021, Pon 20:29)Placebo napisał(a): Problem w tym, że łatwo mówić sobie, że będzie super a później równie łatwo coś może pójść nie tak.
Może, nie musi.
Wyobraź sobie dwójkę psychopatów na przykład, no sielanka by to była dla nich xD. Załatwianie swoich potrzeb i elo. Psychopata może wykorzystywać każdego i nie czuć żadnego poczucia winy krzywdząc przy tym ludzi, a taka świadoma para psychopatów? Sytuacja win-win
Może i tak ale pomijam już, że tak to nazwę - skrajności. Jest jakiś tam mały odsetek psychopatów albo podobnie zaburzonych ale dla normalnego, zdrowego człowieka taka relacja nie jest wg mnie zbyt dobra. No i tak coś mi się wydaje, że osoby dość dojrzałe i nie mające większych problemów w relacjach będą raczej dążyć do trwalszej, romantycznej relacji, gdzie ten seks jest bardziej naturalny i bezpieczny. Z drugiej strony takie unikowe podejście do relacji i mówienie sobie, że się nie chce związku, to może być efekt pewnych problemów z sobą, nad którymi warto pracować (niska pewność siebie, strach przed zaangażowaniem, nieufność do płci przeciwnej albo tendencja do przedmiotowego traktowania itd.). A co do problemów z FWB...
"Jakie problemy? Konkrety"
...to w sumie większość już zdążyłam gdzieś tam po drodze wymienić ale mogę podsumować: ryzyko zaangażowania się i zranienia (imo całkiem duże), ryzyka związane z seksem (ciąża, choroby), ryzyko spartolenia fajnej koleżeńskiej relacji, no i jeszcze jedna wg mnie istotna sprawa - można przestać wiązek seks z uczuciami i traktować go bardzo lekko, a warto się zastanowić jaki to może mieć wpływ na późniejsze relacje. Wg mnie idealnie jest, żeby mieć ten seks z kimś kogo się kocha, gdzie to jest elementem tej miłości a nie dodatkiem i gdzie to coś znaczy. Albo nie trzeba się stale martwić czy partner/-ka nie zrobi czegoś z byle koleżanką/-kolegą skoro dawniej lubił takie zabawy. A jeśli tak bardzo potrzebuje seksu do życia, że wchodził w tego typu relacje byle go mieć, to co by było gdyby kiedyś partner nie mógł/-ła go uprawiać? Może taka osoba któregoś dnia będzie się tłumaczyć, że "to nie była zdrada bo sam seks nic nie znaczy". Może będzie w związku z jedną osobą i będzie ją "kochał" ale tam będzie brakowało seksu no bo miłość to niekoniecznie seks, po co ma się dla niej starać jak mu się nie chce albo może on może chce mieć seks poza związkiem? Oczywiście to jak zwykle tylko moje rozkminy i nikt nie musi brać tego na poważnie.
Albo można jeszcze inaczej się nad tym zastanowić - jeśli dla kogoś tak łatwo jest pójść do łóżka to gdzie jest jakaś granica tego na co sobie pozwalamy? Niektórzy nie pójdą do łóżka po 3 miesiącach związku, niektórzy nie pójdą z kimś, kto jest zaledwie kolegą/koleżanką, niektórzy nie pójdą na 3 randce, niektórzy nie pójdą na 1, a niektórzy mogliby - zależnie od tego jak lekko traktują ten seks. No i nie wiem czy to dobrze, jeśli fizyczne współżycie staje się zwykłą rozrywką, gdzie nie aż tak bardzo liczy się drugi człowiek, wg mnie to tak nie zbyt.
Myślę też, że tkwienie w takich relacjach z wygody może zniechęcić później do prób szukania kogoś na poważnie bo to już nie jest wtedy takie proste. I jak ktoś się przyzwyczai, że ma łatwy seks, że nie trzeba się wcale starać by go mieć (bo przecież można z koleżanką) może sobie pomyśleć: no to halo, po co komu miłość, po co kiedyś rodzina i normalne życie? (wiem, że jedno nie wyklucza drugiego ale pewne przyzwyczajenia i podjeście do relacji z płcią przeciwną lubią zostawać) Więc ktoś taki np. zostaje długo sam albo przekłada trochę tamten poprzedni schemat na dalsze relacje i nie łączy seksu z uczuciami bo tak się nauczył. Sami oceńcie czy to dobre, no jak dla mnie to tak średnio. Albo zignorujcie post bo tak se tylko bredzę i pewnie głupoty, as always.