04 Mar 2013, Pon 0:04, PID: 341588
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Mar 2013, Pon 0:23 przez Fajres.)
Witam wszystkich fobików oraz osoby które chcą pomóc.
Nie ukrywam mam 15 lat i chodzę teraz do drugiej klasy gimnazjum. Od z tego co pamiętam 6lat (od podstawówki , 3-4 klasa) kumplowałem się z znajomym który tak jakby w kontaktach towarzyskich obrażał innych żeby sam się wyróżnić że tak powiem przykrywając wszystko w formę żartu , jest to mój sąsiad (mieszka 2 domy ode mnie) i nie powiem spędziłem z nim z 2-3 wakacje. Myślę że własnie od tego czasu narodziła się we mnie fobia społeczna , bałem się być odrzucony przez niego (była to strasznie publiczna osoba , nie unikała kontaktów) moja podświadomość bała się że zostanie odrzucona. Zauważyłem to dopiero w I gimnazjum jak zmieniło się otoczenie , walka o zaimponowanie była bardzo duża wtedy myślę że ten lęk się jeszcze wyostrzył (wtedy jak była jeszcze podstawówka był mało zauważalny.) Aktualnie chodzę do psychologa (szkolnego) mam wizyty co piątek po lekcjach. Chciałbym bardzo mieć już spokój, być wolny od tych uczuć , wreszcie zapisać się do wymarzonej drużyny piłkarskiej bez tego lęku... Zauważyłem też ostatnio że przez ten lęk w ogóle przestałem się uczyć , nic nie robiłem oprócz zamartwiania się "dlaczego ja , co mam zrobić?" Są osoby na tym forum w podobnej sytuacji w podobnym wieku co ja?
Czy paradoksem tego lęku jest to żeby coś robić? Robić coś innego od desperackich prób pokonywania? Np. pomagać rodzicom? Wtedy lęk zrozumie że nic tu już nie zdziała i sobie pójdzie? Nie wiem kompletnie co mam robić...
Oczekuje zrozumienia i powagi bez względu na mój wiek , z góry dziękuje.
EDIT : Tak żeby sprostować mój charakter , myślę że jestem osobą publiczną nie ukrywam się np. na przerwach szkolnych tylko przebywam ze znajomymi z klasy ale właśnie czasami tylko przebywam bez żadnej rozmowy będąc całkowicie opanowany przez lęk. Zawsze jak przychodzę do szkoły czeka na mnie 3-4 znajomych na ławkach otwartych do rozmowy , pierwsze chwile w szkole są pozytywne ale potem już coraz gorzej , staram się żeby tego szacunku nie stracić itd. Właśnie czuję w podświadomości że gdyby nie ten lęk byłbym osobą jaką chce być własnie przez ten lęk czyli lubianą etc.
Nie ukrywam mam 15 lat i chodzę teraz do drugiej klasy gimnazjum. Od z tego co pamiętam 6lat (od podstawówki , 3-4 klasa) kumplowałem się z znajomym który tak jakby w kontaktach towarzyskich obrażał innych żeby sam się wyróżnić że tak powiem przykrywając wszystko w formę żartu , jest to mój sąsiad (mieszka 2 domy ode mnie) i nie powiem spędziłem z nim z 2-3 wakacje. Myślę że własnie od tego czasu narodziła się we mnie fobia społeczna , bałem się być odrzucony przez niego (była to strasznie publiczna osoba , nie unikała kontaktów) moja podświadomość bała się że zostanie odrzucona. Zauważyłem to dopiero w I gimnazjum jak zmieniło się otoczenie , walka o zaimponowanie była bardzo duża wtedy myślę że ten lęk się jeszcze wyostrzył (wtedy jak była jeszcze podstawówka był mało zauważalny.) Aktualnie chodzę do psychologa (szkolnego) mam wizyty co piątek po lekcjach. Chciałbym bardzo mieć już spokój, być wolny od tych uczuć , wreszcie zapisać się do wymarzonej drużyny piłkarskiej bez tego lęku... Zauważyłem też ostatnio że przez ten lęk w ogóle przestałem się uczyć , nic nie robiłem oprócz zamartwiania się "dlaczego ja , co mam zrobić?" Są osoby na tym forum w podobnej sytuacji w podobnym wieku co ja?
Czy paradoksem tego lęku jest to żeby coś robić? Robić coś innego od desperackich prób pokonywania? Np. pomagać rodzicom? Wtedy lęk zrozumie że nic tu już nie zdziała i sobie pójdzie? Nie wiem kompletnie co mam robić...
Oczekuje zrozumienia i powagi bez względu na mój wiek , z góry dziękuje.
EDIT : Tak żeby sprostować mój charakter , myślę że jestem osobą publiczną nie ukrywam się np. na przerwach szkolnych tylko przebywam ze znajomymi z klasy ale właśnie czasami tylko przebywam bez żadnej rozmowy będąc całkowicie opanowany przez lęk. Zawsze jak przychodzę do szkoły czeka na mnie 3-4 znajomych na ławkach otwartych do rozmowy , pierwsze chwile w szkole są pozytywne ale potem już coraz gorzej , staram się żeby tego szacunku nie stracić itd. Właśnie czuję w podświadomości że gdyby nie ten lęk byłbym osobą jaką chce być własnie przez ten lęk czyli lubianą etc.