10 Paź 2009, Sob 4:47, PID: 180087
Witam wszystkich
Mam pytanie do braci studiującej. Czy z tytułu Waszej fobii (lub innych dolegliwości natury psychicznej) otrzymujecie z uczelni jakąkolwiek pomoc? Mam na mysli wsparcie psychologiczne tudzież rozwiązanie uelastyczniajace tok studiów (np przedłużenie sesji, zwolnienie z uczeszczania na 50% zajęć zwolnienie z opłaty za ewentualne powtarzanie roku) Ja korzystam na swojej uczelni z uslug takiego Biura i jestem bardzo zadowolony. z jednej strony otrzymuje pomoc i wsparcie psychologiczne opiniowanie wnioskow do Dziekana o różne sprawy z drugiej strony oczywiscie przypominanie ze mnie tez obowiazuje regulamin studiów tak wiec nie chodzi tu o zadną litość czy tym podobne sprawy.
Zapewne wielu się zdziwi pytając "jak to fobia ci przeszkadza w nauce?? przecież wystarczy sie uczyć" I owszem lecz nie do końca. egzamin trzeba w koncu przed kimś zdać. a co do tego "kogoś" to juz mi sie pojawiaja najczarniejsze mysli pt "i tak tego nie zdasz jestes za głupi egzaminator cie nie lubi..." itp co prawda w jakims stopniu sie z tego dźwigam (np w maju miałem referat na konferencji naukowej chyba cudem dopuszczony do niej...) ale nadal nie wyszedlem jeszcze na prostą...
Tak wiec napiszcie o Waszych doświadczeniach w tej materii
pozdrawiam
Qba
Mam pytanie do braci studiującej. Czy z tytułu Waszej fobii (lub innych dolegliwości natury psychicznej) otrzymujecie z uczelni jakąkolwiek pomoc? Mam na mysli wsparcie psychologiczne tudzież rozwiązanie uelastyczniajace tok studiów (np przedłużenie sesji, zwolnienie z uczeszczania na 50% zajęć zwolnienie z opłaty za ewentualne powtarzanie roku) Ja korzystam na swojej uczelni z uslug takiego Biura i jestem bardzo zadowolony. z jednej strony otrzymuje pomoc i wsparcie psychologiczne opiniowanie wnioskow do Dziekana o różne sprawy z drugiej strony oczywiscie przypominanie ze mnie tez obowiazuje regulamin studiów tak wiec nie chodzi tu o zadną litość czy tym podobne sprawy.
Zapewne wielu się zdziwi pytając "jak to fobia ci przeszkadza w nauce?? przecież wystarczy sie uczyć" I owszem lecz nie do końca. egzamin trzeba w koncu przed kimś zdać. a co do tego "kogoś" to juz mi sie pojawiaja najczarniejsze mysli pt "i tak tego nie zdasz jestes za głupi egzaminator cie nie lubi..." itp co prawda w jakims stopniu sie z tego dźwigam (np w maju miałem referat na konferencji naukowej chyba cudem dopuszczony do niej...) ale nadal nie wyszedlem jeszcze na prostą...
Tak wiec napiszcie o Waszych doświadczeniach w tej materii
pozdrawiam
Qba