03 Gru 2009, Czw 15:05, PID: 188358
Witam
Przychodzi taki moment w życiu, że nie można dalej unikać trudnych tematów. Przez wiele lat chowałem głowę w piasek, nie myślałem o przyszłości, nie pracowałem, mieszkałem z rodzicami. Żyłem w jakiejś iluzji, że kiedyś zdarzy się cud, a ja obudzę się któregoś dnia innym człowiekiem i wszystko nagle stanie się proste. Ale nie stało się. Kiedy iluzja się rozwiała, a ja po prostu musiałem zmierzyć z sytuacjami, których unikałem niemal całe życie, zrobiło się niefajnie. To co w małych jednorazowych dawkach mogłem przełknąć, w dużej dawce po prostu mnie rozwaliło. Każdy dzień tak zwanego dorosłego, samodzielnego życia to dla mnie koszmar. Praca, związek, w perspektywie małżeństwo i być może potomstwo = stres, i mega lęki. Nie umiem się odlaleźć w rzeczywistości, którą muszę sam kreować i być za nią w 100% odpowiedzialny...
Przychodzi taki moment w życiu, że nie można dalej unikać trudnych tematów. Przez wiele lat chowałem głowę w piasek, nie myślałem o przyszłości, nie pracowałem, mieszkałem z rodzicami. Żyłem w jakiejś iluzji, że kiedyś zdarzy się cud, a ja obudzę się któregoś dnia innym człowiekiem i wszystko nagle stanie się proste. Ale nie stało się. Kiedy iluzja się rozwiała, a ja po prostu musiałem zmierzyć z sytuacjami, których unikałem niemal całe życie, zrobiło się niefajnie. To co w małych jednorazowych dawkach mogłem przełknąć, w dużej dawce po prostu mnie rozwaliło. Każdy dzień tak zwanego dorosłego, samodzielnego życia to dla mnie koszmar. Praca, związek, w perspektywie małżeństwo i być może potomstwo = stres, i mega lęki. Nie umiem się odlaleźć w rzeczywistości, którą muszę sam kreować i być za nią w 100% odpowiedzialny...