09 Mar 2010, Wto 18:21, PID: 198411
Ja poszedłem i pomaga , a bałem się oceny rodziców i nawet psychologa , a wy ??
09 Mar 2010, Wto 18:21, PID: 198411
Ja poszedłem i pomaga , a bałem się oceny rodziców i nawet psychologa , a wy ??
09 Mar 2010, Wto 20:32, PID: 198422
1. no przecież idziemy
09 Mar 2010, Wto 21:32, PID: 198432
pójdę. kiedyś. a może jednak nie ...
na razie to sobie tylko wynotowałem na kartce potencjalne placówki.
09 Mar 2010, Wto 21:34, PID: 198433
Ja ide raczej na 100% ale dopiero od kwietnia
09 Mar 2010, Wto 21:57, PID: 198438
- brak pieniędzy
- brak umiejętności ogarnięcia tego wszystkiego samodzielnie - brak czasu - postawa "szybciej poradzę sobie sama"
09 Mar 2010, Wto 22:32, PID: 198442
anikk "brak umiejętności ogarnięcia tego wszystkiego samodzielnie" to brzmi jak argument za , a nie przeciw . Zastanówcie się kiedyś będziecie musieli pójść , sami z tego nie wyjdziecie i nie chcę was dołować tylko przedstawic trochę inny tok myślenia . Idziecie na terapię , zaczyna wam pomagać i wiecie co , zaczynacie żałować , że tyle czasu to odwlekaliście . Nie jest to ogromna wściekłość tylko raczej świadomość zmarnowania czasu na czytanie ksiązek psychologicznych itd. od czasu terapii juz tego nie robie bo zostalo mi to zakazane i dobrze bo to nic nie daje . Też się bałem rodziców chyba najbardziej bo znajomi nie mieli szansy sie dowiedziec o tym bo niby jak , od pol roku chodze i nikt sie nie dowiedzial . Matce powiedziałem bo ktos mi musial to sponsorowac , ale powiedzialem tylko o zaburzeniach lekowych nie musicie od razu mowic ze to fobia spoleczna nawet jesli to i tak nie zrozumie . I to dobrze moja to mysli ze nie wiem stresuje sie matura czy cos , ze to przez ojca alkoholika , a nie ma pojecia o moich prawdziwych dolegliwościach . Wiecie co sama rozmowe o tym traktowalem bardzo powaznie , a teraz sie raczej z tego smieje . A co do braku czasu to nie wiem wydawalo mi sie ze kazdy fobik ma az za duzo wolnego czasu
09 Mar 2010, Wto 23:17, PID: 198453
Poniekąd, ale ja nie umiem załatwić też formalności, znaleźć przychodni... nie są to może decydujące sprawy, ale składowe.
Gdyby mnie miał kto zasponsorować, to bym znalazła bez problemu, prywatnych lekarzy jak mrówków
10 Mar 2010, Śro 4:14, PID: 198469
1. odległe terminy na NFZ, a ja nie mam czasu tyle czekać (trzeba się za jakąś robotę wziąć = wyjechać z kraju)
2. na prywatnego mnie nie stać tylko i aż tyle. Kiedy to tylko będzie możliwe, prawdopodobnie pójdę. pawel18 napisał(a):A co do braku czasu to nie wiem wydawalo mi sie ze kazdy fobik ma az za duzo wolnego czasuNo nie wiem, ja mam bardzo bogate życie internetowe dziesiątki znajomych (jak się wieczorem 5 na raz dossa na gg, to nie nadążam im odpisywać, a co tu jeszcze mówić o tych wszystkich miejscach w sieci, które "muszę" obskoczyć )
10 Mar 2010, Śro 9:59, PID: 198475
1. Brak kasy
2. Brak zaufania do psychologów Byłem kilka razy prywatnie, ale rodziców nie było za bardzo stać na wydawanie stówki co tydzień/dwa . Dla wielu spore pieniądze a niejeden psycholog ma tak na prawdę w dup*e to że nie masz kasy . Mi oczywiście wmawiał jaka terapia jest ważna , że trzeba często ,regularnie ... . Jak sam sobie zarobiłem to po prostu szkoda było mi kasy wydawać od tak ... na jakąś wątpliwą terapię. Raz właściwie przy okazji byłem u psycholożki "państwowej" ,ale właściwie nic mądrego tam się nie dowiedziałem , wypytała mnie o to o tamto ,życzyła mi powodzenia i bardzo szybko mnie zbyła . Praca była dla mnie chyba najskuteczniejszą terapią, niestety zarobione pieniądze niemal w całości szły na ćpanie
10 Mar 2010, Śro 10:36, PID: 198479
Co do wolnego czasu... Ja nie mam, wystarczająco mnie wiążą studia, rozwalają dzień tak, że musiałabym brać taksówkę do przychodni. Poza tym ja staram się nie siedzieć w domu, szukam pracy, uczę się języków - ale to akurat by mi nie przeszkadzało.
Planuję sobie, że jak nie dostanę pracy to się zmyję do Turcji pracować jako animatorka, to dopiero terapia, na dodatek szokowa 8)
10 Mar 2010, Śro 16:14, PID: 198501
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Mar 2010, Śro 17:02 przez lochfyne.)
Byłem na jednej i była dla mnie bardzo ciężka. Już od pierwszego dnia, z dnia na dzień mój stan się pogorszył. Czułem się tam bardzo źle. Targały mną silne emocje i bardzo się zamknąłem. Prawie do końca terapii nie mogłem się też chyba otworzyć... Nie spodziewałem się że to aż takie ciężkie będzie dla mnie doświadczenie. A po terapii dostałem depresji...
Koniec końców po dłuższym czasie zacząłem sobie uświadamiać że terapia sporo mi dała. I że dzięki niej postępuje lepiej i część moich relacji z ludzmi uległa poprawie. Wiem też że to jednak nie wszystko i nie wszystkimi problemami się zająłem. Dlatego też powinienem pójść na jeszcze jedną terapię... Tyle że jak pomyślę o swoim złym stanie z pierwszej terapii to bardzo się boje że mimo iż teraz czuje się na prawdę dobrze to znowu mogłoby mi się na terapii pogorszyć. Tego się najbardziej boję. Poza tym trochę mi wstyd że nie zająłem się na pierwszej niektórymi problemami. A także że niekótrych spraw w swoim życiu dalej nie ruszyłem. Mimo tego wiem że powinienem iść na kolejną terapię. Ale ten lęk przed nią na razie jest duży. Chciałbym się bardzo ośmielić, ale na razie mam spore opory. Niby wiem że muszę się oswajać z myślą o kolejnej terapii, ale na razie jednak wewnętrzny opór jest jeszcze zbyt silny... PS. Panie i Panowie, są darmowe terapie w każdym większym mieście. Są też grupy poranne i dzienne, tak że można sobie wybrać odpowiednią jeśli ktoś pracuje lub uczy się od rana. Zorganizowanie terapii jest dość proste. U mnie to było tak, że zgłasza się chęć w rejestracji i umawiają nas na 3 wizyty kwalifikacyjne. Potem podejmowana jest decyzja i dostaje się termin wejścia do grupy. O wszystkim nie musicie mówić rodzicom, możecie nawet powiedzieć że chodzicie na jakiś kurs, na przykład komunikacji interpersonalnej Co samo w sobie nawet kłamstwem nie jest Na terapii grupowej pracuje się głównie z innymi pacjentami, terapeuta czy psycholog często tylko kontroluje lub pomaga w pracy, ale nie ingeruje w nią zbytnio. Więc zaufanie do niego nie jest niezbędne. Choć rozumiem akurat te obawy
10 Mar 2010, Śro 16:56, PID: 198511
A ja mieszkam w większym i znalazłam tylko terapie poranne lub dzienne, a ja mam zajęcia w godzinach 9.45-16.30, a będzie nawet gorzej. Także to nie jest tak łatwo, w dużym mieście, to trzeba wiedzieć, gdzie szukać, w małym może nie być możliwości. Ja zaczęłam od internetu I za wiele nie znalazłam.
10 Mar 2010, Śro 17:01, PID: 198513
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Mar 2010, Śro 18:00 przez lochfyne.)
U mnie to był być może nawet jeden z motywów dla którego się wyrwałem z domu. Niby nie myślałem o tym ze wyjeżdżam z domu żeby się leczyć. Ale już drugiego dnia po przyjeździe do Krakowa umówiłem się na wizytę do psychiatry, mimo że dzwoniąc odczuwałem okropny lęk.... więc być może podświadomie chciałem się wreszcie zacząć leczyć.
Rozumiem Pure, kwestia jakie masz obowiązki w ciągu dnia. Bo są też oddziały stacjonarne w których można przebywać od poniedziałku do piątku. A na okres leczenia dostaje się zwolnienie z pracy lub szkoły... Anikk, jakie miasto?
10 Mar 2010, Śro 17:33, PID: 198515
w-wa. Tak, możecie się śmiać, że nie umiem znaleźć. Znalazłam 2, ale daleko, nie zdążyłabym (o ile w ogóle są późniejsze godziny). Prawie dziś zapytałam lekarza ogólnego, może następnym razem Jeśli chodzi o terapię grupową to jest codziennie rano, z tego co udało mi się dowiedzieć. Może to trochę wymówki, ale wolę takie półżycie niż tracenie studiów itd, co wywoła u mnie duży stres.
Zawsze mnie zastanawia, czemu nie uruchomią dla chorych na fobię zapisów internetowych hehe.
10 Mar 2010, Śro 20:20, PID: 198536
Tośka napisał(a):- chodząc do psychologa, czułabym się jak jakaś nienormalna. I tak już jesteś, to co za różnica ?
10 Mar 2010, Śro 20:51, PID: 198539
Umm, bo tak mi dobrze? . Już wolałbym psychiatrę, przynamniej miałbym z tego jakiś pożytek...
11 Mar 2010, Czw 0:39, PID: 198561
Tośka napisał(a):Widzisz Tośka, duża część z nas korzysta z pomocy specjalistów: terapeutów, psychologów, psychiatrów. Myślisz, że powinniśmy się czuć jak nienormalni? Powinniśmy się tego wstydzić?PoCo napisał(a):I tak już jesteś, to co za różnica ?Ogromna różnica, bo nikt poza mną o tym nie wie i dzięki temu mogę się jako tako zakamuflować. Niestety, jeśli nawet osoby mające problemy emocjonalne będą popierać pogląd, że ktoś kto korzysta z porady/pomocy psychologicznej/psychiatrycznej jest osobą nienormalną, to nic dziwnego, że taki stereotyp będzie jeszcze długo panował w naszym ciemnogrodzie... I myślę, że z tego powodu ta "szczerość" ze strony PoCo. Ja korzystam z pomocy psychiatry i się tego nie wstydzę. Oczywiście, nie "chwalę się" tym naokoło, z powodów które widać powyżej.
11 Mar 2010, Czw 3:47, PID: 198577
Mysza napisał(a):Niestety, jeśli nawet osoby mające problemy emocjonalne będą popierać pogląd, że ktoś kto korzysta z porady/pomocy psychologicznej/psychiatrycznej jest osobą nienormalną, to nic dziwnego, że taki stereotyp będzie jeszcze długo panował w naszym ciemnogrodzie... Dokładnie to miałem na myśli
11 Mar 2010, Czw 4:56, PID: 198582
Poza tym nie idąc na terapię tylko przedłuża dana osoba swoje cierpienia i dyskomfort, co jest zupełnie bez sensu. Większość ludzi z fobią nie wyjdzie z niej bez pomocy. Fobia opiera się głównie na licznych dużych i drobnych patologicznych myślach, nie zwycięży się jej beztroską ekspozycją na ludzi, ponieważ sama ekspozycja nie koryguje myślenia. Do mnie dopiero na drugiej terapii zaczęło na prawdę docierać, które moje myśli są destrukcyjne i że nie-fobicy niektórych z nich wcale nie mają albo nie mają w takim natężeniu i częstotliwości.
np. ciągle krytykuję siebie w myślach w 3 osobie... ludziom bez fobii ponoć takie coś się nie/ rzadko zdarza a ja rozmawiam z kimś i w głowie mówię do siebie.. o mnie "ona jest dziwaczna" albo "jaka ona niekompetentna", "ona zaczyna robić się nudna" itp. i przyjmuję to do siebie, jakby rzeczywiście zostało to wypowiedziane, przez tego, z kim rozmawiam to taki jeden przykład.. przed terapią, nie wiedziałam nawet, że to właśnie takie myśli napędzają fobię, a już w ogóle nie miałam pojęcia, jak sobie z nimi radzić. Przecież same przychodzą. i też dopiero druga terapia w pełni mi pomaga. Na pierwszej każde pytanie terapeuty było dla mnie koszmarnie poniżające i niezręczne. Miałam się przyznać że jestem słaba? Nie no, nie mogłam. Dlatego notorycznie coś tam kłamałam.. co z perspektywy było bardzo głupkowate z mojej strony. A czasem rzeczywiście myślałam, że jakaś kwestia absolutnie mnie nie dotyczy, a potem okazywało się że jednak bardzo mnie dotyczy ale było za późno i za głupio to wyznać po czasie. Tak więc nie kłamcie na terapii! (jeśli już pójdziecie) Terapeuta musi wiedzieć o wszystkim, nawet jeśli coś jest dla nas bardzo żenujące.
11 Mar 2010, Czw 6:12, PID: 198586
to ja bym do tych wszystkich powodów jeszcze dorzuciła po prostu lęk przed taką terapią : D przeraża mnie jakos wizja mnie opowiadającej o swoich największych problemach/wstydliwościach obcym ludziom. choć kuszącego też ma coś w sobie
anikk napisał(a):- postawa "szybciej poradzę sobie sama"też, ale coraz rzadziej już tak myśle : E Tośka napisał(a):- jestem przekonana, że psycholog i tak by mi nie pomógł; wkurzałby mnie niesamowicie i wygłaszał oklepane teksty na temat wiary w siebie, samooceny i tak dalej. Równie dobrze mogę powtarzać to sobie sama lub gdzieś przeczytać;i to mi nie jest obce. ja i tak dużo wiem o sobie (wszystko?). rozwiązanie problemów mogą mi dać raczej (albo tylko) zwykli ludzie Jas napisał(a):No nie wiem, ja mam bardzo bogate życie internetowe dziesiątki znajomych (jak się wieczorem 5 na raz dossa na gg, to nie nadążam im odpisywać, a co tu jeszcze mówić o tych wszystkich miejscach w sieci, które "muszę" obskoczyć )hehe : )
11 Mar 2010, Czw 13:26, PID: 198590
Mary Jane napisał(a):Tak więc nie kłamcie na terapii! (jeśli już pójdziecie) Terapeuta musi wiedzieć o wszystkim, nawet jeśli coś jest dla nas bardzo żenujące. Po szczerej rozmowie ze mną to psychoterapeuta potrzebowałby terapii
11 Mar 2010, Czw 17:40, PID: 198613
Cytat:Po szczerej rozmowie ze mną to psychoterapeuta potrzebowałby terapiiDobre XD Nie korzystam z terapii, bo: - prywatnie za drogo, - państwowo są odległe terminy, to jednak zniechęca. Zaraz zaraz, o tym już pisaliście A oprócz tego trochę się zraziłam. Byłam raz u psychologa - normalnie koszmar, czułam się okropnie, kiedy musiałam opowiadać o sobie, blokowałam się, no nie wiedziałam o czym mówić. Psycholog chyba też nie wiedział, o co mnie pytać. Czułąm się okropnie, tak spowiadając się z całego życia. W ogóle ta wizyta była raczej przypadkowa, nie planowałam iść do psychologa, no i na razie nie mam zamiaru więcej iść. Jasne, szczera rozmowa może pomóc, bo zawsze to jakiś kontakt społeczny ale jakoś nie czułam się komfortowo, miałam wrażenie, że ktoś te notatki o moim życiu wykorzysta przeciwko mnie U psychiatry też byłam raz, ale facetka była dość dziwna i miałam wrażenie, że kompletnie mnie nie rozumie Zapisała mi jakieś idiotyczne leki, które nic nie pomogły i zaproponowała, żeby na następną wizytę ustalić, co właściwie chcę robić w życiu. Taaaak, już to widzę, jak w ciągu miesiąca doznaję olśnienia, jakiego nie doznałam przez całe życie Do psychiatry mam zamiar iść, ale może później A żadne terapie grupowe czy całodzienne mnie nie kręcą.
11 Mar 2010, Czw 19:28, PID: 198625
Widzę , że dużo z was ma błędne wyobrażenie o takiej terapii . To nie polega na zwiększaniu swojej samooceny , przynajmniej nie od razu . To jest coś na zasadzie relacja człowiek zdrowy i fobik . Psycholog będzie się starał wyjaśnić wam , jak sytuację widzi zdrowy człowiek i na czym polegają wasze błędy myślenia np . gdy stoicie w grupie i ktoś was pyta czemu nic nie mówicie . Ja czułem osąd w tym pytaniu i wy pewnie podobnie , ale taki ktoś co się zapytał nie ma fobii bo przecież wy się nie pytacie ludzi czemu są cicho . Dalej wnioskując nie zdaje sobie sprawy z prawdziwej przyczyny czemu ty jesteś cicho akurat w danej chwili dlatego się o to pyta . Wiadomo włącza sie uczucie lęku i myśli o sobie "nieśmiały" , "głupi" ,"nikt mnie nie chce " , co zakrzywia cały obraz sytuacji . Kiedyś ,gdy stałem w grupie tak jakby oczekiwałem az ktoś zada takie pytanie , które teraz nie wydaje mi się wcale straszne . To tylko jedna z sytuacji , psycholog wyjaśni wam każdą , w taki sposób , że przestaniecie się ich bać .
11 Mar 2010, Czw 19:49, PID: 198629
to nie ma być kwestia chęci to jest konieczność
11 Mar 2010, Czw 20:36, PID: 198636
A kiedy jest konieczność?
Bo ja bym czuła konieczność dopiero wtedy jak nie byłabym w stanie załatwić dużej części "spraw" w ogóle, a tak nigdy nie będzie, bo nie mogę sobie na to pozwolić. I jakbym czuła taką konieczność, to pewnie bałabym się zapisać na terapię, bo jak, skoro bałabym się tak, że nie byłabym w stanie. |
|