28 Kwi 2010, Śro 19:44, PID: 203430
No właśnie- o co chodzi.
Kiedy jestem na spotkaniu na którym jest jakaś liczba osób (nieistotne ile) to bywa, że złapię blokadę, że nie mogę nic powiedzieć. Próby jej przełamania przynoszą odwrotny skutek.
Ale jeśli w pewnym momencie spotkanie opuści jakaś liczba osób, będąca nawet niewielką, ale zauważalną częścią całej grupy, owa blokada przed mówieniem znacznie słabnie na kilka chwil.
Co ciekawe, nie jest zależne, czy na początku było 5, 10 czy 20 osób, tylko, czy grupę opuściła adekwatna ilość osób( w sensie zauważalna[jak będzie 100 osób to odejście 2 nic nie spowoduje, ale już 10 owszem; z kolei jak będzie początkowo 5 osób, to jak odejdzie nawet jedna, to już będzie to znaczny procent grupy).
Nie wiem czy też tak macie, a jeśli tak, to czy to zauważyliście. Jednak jest to zjawisko, które często wykorzystuję w celu przełamania blokady milczenia. Jest to jeden ze słabych punktów fobii, które można wykorzystać na swoją korzyść.
Kiedy jestem na spotkaniu na którym jest jakaś liczba osób (nieistotne ile) to bywa, że złapię blokadę, że nie mogę nic powiedzieć. Próby jej przełamania przynoszą odwrotny skutek.
Ale jeśli w pewnym momencie spotkanie opuści jakaś liczba osób, będąca nawet niewielką, ale zauważalną częścią całej grupy, owa blokada przed mówieniem znacznie słabnie na kilka chwil.
Co ciekawe, nie jest zależne, czy na początku było 5, 10 czy 20 osób, tylko, czy grupę opuściła adekwatna ilość osób( w sensie zauważalna[jak będzie 100 osób to odejście 2 nic nie spowoduje, ale już 10 owszem; z kolei jak będzie początkowo 5 osób, to jak odejdzie nawet jedna, to już będzie to znaczny procent grupy).
Nie wiem czy też tak macie, a jeśli tak, to czy to zauważyliście. Jednak jest to zjawisko, które często wykorzystuję w celu przełamania blokady milczenia. Jest to jeden ze słabych punktów fobii, które można wykorzystać na swoją korzyść.