17 Maj 2010, Pon 1:10, PID: 206030
Czy nie sądzicie, że podświadomie dostosowujemy się do tego co myślą (lub my myślimy, że myślą) o nas inni ludzie?
Nie mówię tu o tym, że jesteśmy przyzwyczajeni zachowywać się w pewien określony sposób w danej sytuacji. Bardziej o to, że jeśli wiemy, że dana osoba ma nas za np. milczka, to jakoś tak, nawet, gdybyśmy mogli, chcemy ją w tym upewnić(nieświadomie). A że ludzie wysyłają sygnały upewniające nas o tym, co o nas myślą (np. ignorowanie) to dodatkowo mamy sygnał od nich, za kogo nas uważają.
Dziwne to jest. Ktoś uważa mnie za lenia, a ja wiem o tym, to zamiast chcieć mu udowodnić, że się myli, to nie. Mało tego, nawet jak mogę udowodnić mu bez wysiłku, że się myli (bo naprawdę się myli) to wtedy odczuwam dziwne napięcie i najchętniej postąpiłbym tak, aby nie zmieniać jego zdania o mojej osobie. Czyli tak jakby chciałbym, aby nie zmieniał o mnie zdania, nawet tego złego.
Nie mówię tu o tym, że jesteśmy przyzwyczajeni zachowywać się w pewien określony sposób w danej sytuacji. Bardziej o to, że jeśli wiemy, że dana osoba ma nas za np. milczka, to jakoś tak, nawet, gdybyśmy mogli, chcemy ją w tym upewnić(nieświadomie). A że ludzie wysyłają sygnały upewniające nas o tym, co o nas myślą (np. ignorowanie) to dodatkowo mamy sygnał od nich, za kogo nas uważają.
Dziwne to jest. Ktoś uważa mnie za lenia, a ja wiem o tym, to zamiast chcieć mu udowodnić, że się myli, to nie. Mało tego, nawet jak mogę udowodnić mu bez wysiłku, że się myli (bo naprawdę się myli) to wtedy odczuwam dziwne napięcie i najchętniej postąpiłbym tak, aby nie zmieniać jego zdania o mojej osobie. Czyli tak jakby chciałbym, aby nie zmieniał o mnie zdania, nawet tego złego.