Ja tak mam, sensual
Lubię półmrok i nie czuję się zbyt pewnie w jasno oświetlonym pomieszczeniu.
Nie lubię też centralnego oświetlenia-wolę kilka lampek/świec porozstawianych po kątach pokoju.
Gdy mam wybór by zająć miejsce w pomieszczeniu, szukam tego najciemniejszego.
Kiedy łapię deltę, mam problem z wychodzeniem za dnia.
Ja to w ogóle lubię jasne i przestronne, dobrze wietrzone pomieszczenia. Także w jasnych czuję się dobrze... jednocześnie, gdy wkoło jest dużo ludzi - wiem, że takie pomieszczenia obnażają moje wielkie wady w wyglądzie (jakie wady????) ale je obnażają i koniec!
Mimo to, wolę jasne pomieszczenia i dużo przestrzeni wkoło siebie, bez tego się nie da żyć. Najgorsze to zamknąć okno i zasunąć żaluzje. Bleeee.
Ja lubię przysłonięte zasłony, nie przepadam za słońcem, gdy siedzę w domu - jestem wtedy przygnębiona. Ale nie czuję się źle w jasnych, przestronnych pomieszczeniach, gdy nie jestem w nich sama.
Pomieszczenia mocno oświetlone sztucznym światłem bleeee nie cierpię .
Raz ze nie czuję się komfortowo, dwa strasznie kojarzy mi się to z nudą. Pamiętam zawsze w szkole mnie drażniło jak jakiś nadgorliwiec zapalał światło bo mu ciemno ... mi nigdy nie było za ciemno Uwielbiam półmrok w każdej postaci, na prawdę lepiej się czuję kiedy jest ciemno .
Ja też nie lubie jasnych pomieszczeń ponieważ jestem wtedy bardziej widoczny. Zauwarzyłem też że gdy jest ciemno i jestem w grupie ludzi to swobodniej jest mi sie wypowiadać, bo nie widać dokładnie twarzy otaczających mnie ludzi, a ja właśnie boje się gdy ktoś ma mnie patrzy.
Sporo lat temu gdy chodziłem do szkoły i jeszcze nic nie wiedziałem o fobii (którą już miałem) to czekałem na okres jesienno zimowy bo wtedy dojazd czy powrót przypadały często w ciemnościach. Myślałem też sobie jak to fajnie byłoby mieszkać gdzieś na północy Norwegi gdzie noc trwa bez przerwy kilka miesięcy.
Pomimo to lubię tez oświetlony pokój, ale tylko u siebie w domu i gdy jestem sam.
Gdy trzeba gdzieś wyjść np. do urzędu to jednak głupio się czuję gdy jest widno.
Lubię siedzenie w półmroku, ale to dlatego, że jest wtedy klimatycznie W samotności można wtedy podumać, a w towarzystwie jakoś tak przyjemniej się robi Niemniej jednak preferuję jasne pokoje z pastelowymi barwami itd.
Może siedzenie w jasnych pomieszczeniach nie nasila fobii, ale i tak lubię ciemności, czy chociaż półmrok, mama zresztą nazywa mnie "wampirem", a mój pokój określa mianem "nory". Co prawda to właśnie w nocy w tych ciemnościach mam najgorsze ataki paniki, ale i tak lubię noc.
Za to nie mogę znieść pomieszczeń w takich wręcz jaskrawych barwach, dalej nie wiem co moim rodzicom strzeliło do głowy, żeby pomalować ich pokój na pomarańczowo.
1)Ja długo unikałem b. jasnych miejsc, bo wstydziłem się swojej twarzy,krost, blizn , przebarwień, a półmrok je maskuje. Teraz nie mam już na to siły.
2) Niezależnie od tego co wyżej napisałem, zawsze lubiłem wieczór, noc itp. Wtedy jest ten klimat, może w ciemności jakieś inne hormony się wytwarzają, a może po prostu klimat tworzą ludzie i wydarzenia. Ale z tej strony patrząc to większość ludzi i bez fobii chyba lubi ciemność, bo imprezy/koncerty itp. są wieczorem zazwyczaj, po prostu lepszy klimat
3) Inna rzecz, że jeśli ktoś ma deprechę z powodu fobii, to może czuć się lepiej wieczorem niż rano, to tzw. dobowe wahania nastroju
4)na imprezie w ciemności można się ukryć i odpocząć od ludzi, jakoś tak dobrze to działa