16 Paź 2010, Sob 23:37, PID: 225752
Od czasu, gdy dopadła mnie depresja, zauważyłem u siebie zwiększoną odporność na ból fizyczny. Daje się to zauważyć szczególnie u dentysty-kilka razy stomatolodzy dziwili się, że ma praktycznie nerw na wierzchu a ja ani drgnę. Trochę bolało wiadomo, ale po ich minach widziałem, że powinienem się tam zwijać z bólu i prosić o łaskę.
Początkowo myślałem, że to dlatego, że ból psychiczny jest tak duży, że ból fizyczny stanowi właściwie miłą odmianę odwracającą uwagę. Jednak gdy najostrzejsza deprecha minęła, to wytłumaczenie straciło na aktualności.
Potem myślałem, że to przez to, że tak martwię się tym, że kolejny ząb jest zepsuty, że na ból już nie reaguję. Coś w tych wytłumaczeniach na pewno jest, ale nie do końca.
Czy może to być wina neuroprzekaźników? Wiadomo, mniej serotoniny itp. Myślałem, że w depresji serotonina i inne neuroprzekaźniki obniżają się tylko w mózgu, ale może w całym ciele? Czy wiecie cos na ten temat?
I czy ktoś ma podobne odczucia?
Początkowo myślałem, że to dlatego, że ból psychiczny jest tak duży, że ból fizyczny stanowi właściwie miłą odmianę odwracającą uwagę. Jednak gdy najostrzejsza deprecha minęła, to wytłumaczenie straciło na aktualności.
Potem myślałem, że to przez to, że tak martwię się tym, że kolejny ząb jest zepsuty, że na ból już nie reaguję. Coś w tych wytłumaczeniach na pewno jest, ale nie do końca.
Czy może to być wina neuroprzekaźników? Wiadomo, mniej serotoniny itp. Myślałem, że w depresji serotonina i inne neuroprzekaźniki obniżają się tylko w mózgu, ale może w całym ciele? Czy wiecie cos na ten temat?
I czy ktoś ma podobne odczucia?